Są na ustach wszystkich. Raków już osiągnął sukces
Raków Częstochowa stanie przed wielką szansą. Mistrzowie Polski awansowali do ostatniej fazy eliminacji do Ligi Mistrzów
By zakwalifikować się do Champions League, Raków musi pokonać jeszcze jednego rywala - FC Kopenhagę, których bramkarzem jest Kamil Grabara. 22 i 30 sierpnia Raków już w pierwszym podejściu powalczy o historyczny awans. Warto bowiem podkreślić, że ekipa z Częstochowy to totalny debiutant w Lidze Mistrzów.
We wtorek zespół Dawida Szwargi wygrał rewanż w 3. rundzie w Limassol z Arisem 1:0, a tydzień wcześniej u siebie zwyciężył 2:1. W rundach 1. i 2. wyeliminował, odpowiednio, Florę Tallin i Karabach Agdam. Tak, ten sam Karabach, który regularnie był przeszkodą dla naszych zespołów.
Tym samym mamy szansę na polski klub w Lidze Mistrzów po raz pierwszy od sezonu 2016/17. Wtedy ta sztuka udała się Legii Warszawa, która wówczas także przerwała negatywną passę - dwudziestu lat bez polskiej ekipy w elicie.
Gra o wielką kasę
Warto podkreślić, że nawet jeśli piłkarze Rakowa odpadliby w dwumeczu z FC Kopenhagą, klub już zarobiłby 5 milionów euro za eliminacje. Dodatkowo należałaby mu się premia w wysokości 3,63 miliona euro za sam awans do fazy grupowej Ligi Europy. Ten mają przecież już zapewniony, a tam można zarabiać dalej. Każda wygrana wyceniana jest na 630 tysięcy euro, a remis na 210 tysięcy euro. Dodatkowe nagrody przewidziano za końcowe miejsce w tabeli oraz za przejście każdej kolejnej rundy.
Jeśli natomiast Raków pokona mistrza Danii, będzie mógł liczyć na jeszcze większe pieniądze w Lidze Mistrzów. Tam z kolei za sam udział przewidziano aż 15,64 miliona euro. W fazie grupowej każde zwycięstwo premiowane będzie dodatkowymi 2,8 miliona euro, a remis 930 tysięcy euro. Mówimy zatem o naprawdę dużym „booście” do budżetu klubu.
W końcu nadszedł przełom?
Jeszcze kilka lat temu wcale nie było oczywiste, że polskie ekipy mogą regularnie grać w europejskich pucharach. Dla przypomnienia - już trzynaście lat temu rozpoczęto reformy, które miały dać więcej szansy dla tych mniejszych, między innymi z naszego regionu. To właśnie wtedy mistrzowie Anglii, Hiszpanii czy Włoch w końcu przestali stać na drodze naszych drużyn już w eliminacjach.
W praktyce nie przynosiło to większych efektów, przynajmniej nie w naszym przypadku. Ostatnio w końcu zaczęło się pojawiać światełko w tunelu.
Wystarczy wspomnieć o Lechu Poznań, który w poprzednim sezonie dotarł do ćwierćfinałów Ligi Konferencji Europy. Są sceptycy, którzy kłócą się, iż to puchar trzeciej kategorii. Ja wtedy odpowiadam, że to nadal europejskie rozgrywki i dają nam potrzebne punkty do rankingu UEFA. Dzięki temu możemy liczyć na lepsze zestawienia w eliminacjach, czy w przyszłości może i nawet więcej klubów.
Cieszy zatem, że podobną drogą zmierza Raków Częstochowa. Co więcej, to pierwszy mistrz Polski od lat, który jakoś znacząco się nie osłabił kadrowo na etapie eliminacji, a wręcz przeciwnie. Przebudował i wzmocnił zespół, mimo różnych problemów. Wystarczy wymienić odejście wieloletniego szkoleniowca - Marka Papszuna, czy wspomnieć o kontuzji największej gwiazdy - Iviego Lopeza. Raków kontynuuje swoją drogę, którą zarysował już jakiś czas temu i to właśnie dzięki temu zapewnił sobie co najmniej grę w Lidze Europy. I trzeba to szanować.
Co więcej - po raz pierwszy od dłuższego czasu mamy realne szanse także na kolejny zespół w LKE. O ile na Pogoń Szczecin niestety nie ma już co liczyć (bolesna porażka z Gent), a Legia Warszawa może mieć spore problemy (musi odrabiać straty z Austrią Wiedeń na wyjeździe), to nadal duże szanse ma Lech Poznań. Sam jeszcze przed rozpoczęciem eliminacji uważałem, że mamy realne możliwości na dwa kluby w europejskich pucharach (niezależnie od szczebli). I tak powinno być co sezon, jeżeli chcemy się w końcu na poważnie liczyć.
Można zatem mówić o pewnym przełomie w naszym futbolu klubowym. Nie o wiecznych „eurow*ierdolach”, tylko w końcu także o wynikach, których nie musimy się wstydzić. I oby to był długoterminowy sygnał, a nie jedna jaskółka.
Czytaj też: To nie samobój. To walkower Kuleszy