Orlen nie powinien płacić miliardów za zamrożenie cen energii
Posłowie większościowej koalicji uzgodnili projekt ustawy o cenach energii, farmach wiatrowych i specjalnej składce, sięgającej 16,5 mld zł . Ustawa trzeci rok z rzędu utrzyma ceny energii elektrycznej oraz gazu ziemnego na niezmienionym poziomie. Przedłuża także na 2024 rok obniżki cen ciepła sieciowego. Odmraża jednocześnie inwestycje w farmy wiatrowe i przywraca obowiązek handlu prądem na giełdzie. Wszystko brzmi dobrze, tylko dlaczego większość tej kwoty, blisko 15 mld zł ma wyłożyć Orlen? Czy myśląc o rozwoju polskiego giganta, skali inwestycji, którą rokrocznie realizuje na wzmocnienie bezpieczeństwa energetycznego regionu, nie można wypracować rozwiązania, w którym koszty ochrony konsumentów rozłożone byłyby solidarnie na większą liczbę podmiotów?
W projekcie ustawy założono, że utrzymanie obecnych limitów ma być realizowane od 1 stycznia do 30 czerwca 2024 r., sam limit po cenie maksymalnej to 1,5 MWh. Zaś najwyższa cena za gaz pozostanie bez zmian. Padła również propozycja przywrócenia obowiązku sprzedaży wytworzonej energii elektrycznej na giełdach towarowych. To tylko niektóre z zapisów w projekcie. Przyjrzyjmy się zatem najbardziej niedorzecznej propozycji tej ustawy, na mocy której Cała operacja zostanie sfinansowana na koszt Orlenu.
Do tej pory paliwowy czempion był obciążony domiarem od gazu wydobywanego w kraju, którego koszty są znacznie mniejsze niż gazu importowanego. Domiar ten obowiązywał jednak od końca 2022 r. Koalicja chce obciążyć spółkę dodatkowo za okres od października 2021 r. do końca 2022 r. Jako, że Orlen wydobywa w kraju ok 4 mld m3, a całe zużycie w Polsce sięgnie ok. 17 mld m3, zgodnie z wyliczeniami koalicjantów koncern powinien zapłacić za cały rok niebagatelną kwotą 14,6 mld zł.
Czołowi politycy uderzają w suwerenność energetyczną kraju
Propozycja nowej ustawy wywołała poruszenie nie tylko w mediach i kręgach politycznych. Na warszawskiej giełdzie Orlen odnotował stratę sięgającą blisko 5 mld złotych. Warto bowiem pamiętać, że Skarb Państwa nie jest w Orlenie większościowym udziałowcem, a na tym projekcie tracą głównie prywatni inwestorzy oraz sama Polska. Zmniejszając zyski spółki zmniejszamy tym samym zdolności koncernu do realizowania inwestycji z zakresu zielonej energii i przychody podatkowe do budżetu państwa.
Wskazanie jednego podmiotu do ponoszenia odpowiedzialności za projekty pomocowe to ograniczenie zdolności inwestycyjnych krajowego gwaranta bezpieczeństwa energetycznego. I to inwestycji stanowiących podstawę budowania i umacniania niezależności surowcowej całego regionu. Wystarczy przytoczyć chociażby fakt, że Orlen jest liderem wydobycia gazu w Polsce. Eksploatuje koncesje w kraju oraz na Norweskim Szelfie Kontynentalnym, a także przejmuje udziały w zagranicznych przedsiębiorstwach, aby jego wydobycie gazu rosło i było przesyłane do Polski gazociągiem Baltic Pipe.
Ochrona konsumentów? Oczywiście, ale nie kosztem jednego podmiotu
Ochrona Polaków przed ubóstwem i wykluczeniem energetycznym w kolejnym sezonie grzewczym wysokich cen energii jest potrzebna. Ale absolutnie nie powinna odbywać się kosztem tylko jednej wybranej polskiej spółki giełdowej. Spółki, której na polskim rynku nigdy wcześniej nie było. Spółki, której obecne nakłady finansowe przeznaczane na inwestycje w zieloną transformację energetyczną są najwyższe od początku jej istnienia.
Obciążenie Grupy wydatkiem rzędu 15 mld zł nierozerwalnie wiąże się bowiem z koniecznością znalezienia źródła uzupełniania brakujących miliardów m.in. na zielone inwestycje czy bezpieczeństwo surowcowe tak potrzebne w czasach światowych kryzysów geopolitycznych. Jedocześnie pamiętajmy, że cały zysk Orlenu za ostatnie trzy kwartały br. to 17 mld zł. Tak więc skala problemu jest ogromna.
prof. Zbigniew Krysiak
Szkoła Główna Handlowa w Warszawie*
Instytut Myśli Schumanna