TYLKO U NAS
Euro może pogrążyć Europę
Wejście Polski do strefy euro to znowu jeden z gorących tematów naszej publicznej debaty. Na razie spory toczą się w sferze publicystycznej (tak też należy traktować pojawiające się w związku z tym wypowiedzi ekonomistów i ekspertów), chociaż przejście do czystej polityki i związanych z nią konkretnych decyzji wcale nie musi być odległe.
Przy tej okazji warto przypomnieć opinie Stefana Kawalca o euro, które mają już co prawda kilka dobrych lat, jednak wcale nie straciły na aktualności.
Są one o tyle ciekawe, że ich autorem jest ekonomista mocno związany z opcją liberalną, współtwórca tzw. Planu Balcerowicza, jego bliski współpracownik, a także doradca ekonomiczny Platformy Obywatelskiej z czasów, gdy PO była partią opowiadającą się ideowo za wolnym rynkiem i za wolną gospodarką.
Stefan Kawalec wypowiadał się wielokrotnie na temat euro, razem z Ernestem Pytlaczykiem, ówczesnym głównym ekonomistą w mBanku, opublikowali w 2016 roku książkę „Paradoks euro. Jak wyjść z pułapki wspólnej waluty”, wydaną następnie w języku angielskim („The Economic Consequences of the EuroThe Safest Escape Plan”).
Euro blokuje reformy
Stefan Kawalec nie ma złudzeń, że euro to kula u nogi, której trzeba by się pozbyć najszybciej, jak to możliwe. Udowadnia to na konkretnym przykładzie, czyli na Francji, której słabość gospodarcza wynika – jego zdaniem – właśnie z przyjęcia wspólnej waluty. Swoje przemyślenia na ten temat opublikował w 2019 roku na łamach miesięcznika opinii „Wszystko Co Najważniejsze”, także równolegle w dzienniku „L’Opinion”.
»» O nieformalnej kampanii mediów na rzecz wprowadzenie euro w Polsce czytaj tutaj:
Zaczęło się! Zapnijcie pasy w drodze do euro w Polsce
Kawalec pisze, powołując się na raport profesora Louisa Galloisa, przygotowanego na prośbę prezydenta François Hollande’a w 2012 roku, że Francja, aby uratować swój model społeczny, stanowiący źródło dumy narodowej Francuzów, powinna przejść na bardziej skandynawski model, z silnym podejściem probiznesowym. Przeszkodą dla takiej zmiany jest jednak brak waluty krajowej. Chodzi o to, że wprowadzenie potrzebnych prorynkowych reform w pierwszej kolejności powoduje ograniczenie popytu, co wywołuje impuls spowolnienia w gospodarce. Gdyby Francja miała własny pieniądz, ten efekt recesyjny zostałby zrównoważony przez naturalne w takiej sytuacji osłabienie waluty, co przyczyniłoby się do wzrostu popytu na towary krajowe na rynku wewnętrznym i na rynkach eksportowych.
- W większości przypadków na świecie, gdzie takie programy dostosowawcze się powiodły, towarzyszyła im dewaluacja waluty, co poprawiało konkurencyjność gospodarki i łagodziło ekonomiczne i społeczne koszty reform. W przypadku Francji, pozbawionej własnej waluty, takie wsparcie jest niemożliwe, a w sytuacji długotrwałej frustracji społecznej spowodowanej wysokim bezrobociem trudno jest podjąć działania, których pierwszym rezultatem będzie dalsze pogorszenie samopoczucia ludzi – pisze Stefan Kawalec.
Podaje przykład drugiej połowy prezydentury Hollande’a, kiedy rząd próbował wdrożyć reformy strukturalne i poniósł porażkę, a poparcie dla prezydenta spadło z 63 proc. w roku 2012 do zaledwie 4 proc. w listopadzie 2016 roku. Tak niski poziom poparcia dla urzędującego prezydenta Francji, „który nie zrobił nic strasznego, co uzasadniałoby tak dramatyczną utratę̨ popularności”, był zjawiskiem szokującym i dla wielu obserwatorów trudnym do wyjaśnienia. Zdaniem Kawalca, jedną z kluczowych przyczyn – jeśli nie główną przyczyną – porażki Hollande’a było właśnie euro.
Droga do katastrofy
Do czasu wprowadzenia wspólnej waluty Francja była wiodącą siłą polityczną w Europie. Francuskie elity, z prezydentem François Mitterrandem na czele, uważały, że wspólna waluta spowoduje wzmocnienie pozycji gospodarczej Francji w stosunku do Niemiec. Stało się jednak odwrotnie.
Niemcy sobie poradziły. Natomiast Francja znalazła się̨ w stagnacji i ma od lat wysokie bezrobocie. Pozbawiona własnej waluty nie ma możliwości manewru. Francuski prezydent okazał się w znacznej mierze bezradny i znalazł się w pozycji bezskutecznego petenta w stosunku do Niemiec – pisze Kawalec.
Jednym z pomysłów prezydenta Macrona poprawienia międzynarodowej konkurencyjności Francji jest wspólny budżet strefy euro i przeznaczenie środków na inwestycje mające ożywić gospodarki krajów mających kłopoty.
Kawalec twierdzi, że jest to jednak droga donikąd. „Dobitnie pokazują to doświadczenia Niemiec i Włoch, które od lat usiłują przez politykę strukturalną podnieść konkurencyjność swoich zacofanych regionów. Przez wiele lat transfery fiskalne z zachodniej części Niemiec stanowiły corocznie 25 proc. PKB Niemiec Wschodnich. W południowych Włoszech transfery fiskalne z pozostałych części kraju stanowią 16 proc. lokalnego PKB. W obu przypadkach proces konwergencji się zatrzymał – zacofane regiony mimo stałych transferów nie są w stanie poprawić swojej konkurencyjności”.
Inna byłaby sytuacja, gdyby Francja wróciła do własnej waluty: mogłaby poprawić swoją konkurencyjność międzynarodową poprzez dostosowanie kursu walutowego i jednocześnie łatwiej byłoby jej przeprowadzić niezbędne reformy strukturalne, których dokonanie w ramach strefy euro może być w praktyce niemożliwe. Co więcej, euro może pogrążyć nie tylko prezydenturę Macrona, lecz również cały projekt europejski. „Europa może stać się ofiarą niedostatecznego rozumienia przez polityków i opinię publiczną ekonomicznych konsekwencji wspólnej waluty i wynikających z tego politycznych skutków”.
Niemcy poza strefą euro?
Kawalec proponuje wręcz „kontrolowane rozwiązanie strefy euro” (powołując się zresztą na strategię przedstawioną przez grupę ekonomistów z kilku krajów Unii Europejskiej, którzy podpisali „Manifest solidarności europejskiej”). W bardzo dużym skrócie, jej pierwszym etapem powinno być opuszczenie strefy euro przez najbardziej konkurencyjne kraje – przede wszystkim Niemcy, co zapobiegłoby panice bankowej, a inicjatorem tego działania byłaby Francja.
Unia Europejska nie potrzebuje euro, aby osiągnąć sukces, przeciwnie, dalsze istnienie wspólnej waluty jest dla niej egzystencjalnym zagrożeniem – piszą Kawalec i Pytlarczyk.
Obaj ekonomiści doskonale zdają sobie sprawę z tego, że takie posunięcie wymaga wielkiej odwagi politycznej, dlatego przywołują postać Charles’a de Gaulle’a, który przed sześćdziesięciu laty powiedział swoim rodakom, że przyszłość Francji wymaga wyjścia z Algierii. „Najwyższy czas, aby Macron powiedział Francuzom, Niemcom i wszystkim Europejczykom, że przyszłość projektu europejskiego wymaga wyjścia z euro”.
Stanisław Koczot, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Bankowej”