TYLKO U NAS
Teheran – kluczowy sojusznik Kremla
Gdy Zachód szykuje kolejne sankcje na Rosję, Moskwa umacnia swój sojusz z Iranem. I zawiera 20-letnią umowę o współpracy w energetyce i przemyśle obronnym, zyskując nie tylko dostęp do nowych złóż ale także do irańskich portów i lotnisk.
Szerokie pole manewru
Choć obecne porozumienie irańsko-rosyjskie to formalnie przedłużenie wcześniejszych umów, to jednak - jak podał portal oilprice.com – daje Moskwie o wiele większe możliwości, niż dotąd. Główna kwestia to możliwość zagospodarowania złóż należących do Iranu w jej części Morza Kaspijskiego. Chodzi zwłaszcza o zasoby Chalous, szacowane nawet na 250 mld m sześc. gazu ziemnego oraz na 48 mld baryłek ropy.
Poza tym – według oilprice.com – „prawo pierwszeństwa dla Rosji będzie teraz obowiązywać także w przypadku głównych irańskich pól naftowych i gazowych w Khorramshahr i pobliskich prowincjach Ilam graniczących z Irakiem”. Dla władz w Teheranie te wspólne złoża z Irakiem są niezwykle korzystne, bo pozwalają omijać sankcje Zachodu, nałożone na sektor naftowy. (Trudno bowiem stwierdzić, czy ropa pochodzi z irackiej czy też irańskiej części złoża.)
Rosjanie mogą korzystać z ważnych lotnisk
W parze ze współpracą energetyczną idą ustalenia obejmujące sektor zbrojeniowy. Chodzi m.in. modernizację portów i lotnisk, z których będzie mogła korzystać Rosja, a które „znajdują się również w pobliżu głównych obiektów naftowych i gazowych”. I co istotne - mają znaczenie militarne. Na przykład z irańskiej bazy Hamedan już kilka lat temu startowały rosyjskie samoloty, by dokonać nalotów na Syrię.
Oilprice.com wskazuje, że Moskwa „otrzyma również możliwości współdowodzenia nad północnym odcinkiem obrony powietrznej irańskiego obszaru Morza Kaspijskiego”.
Obchodzenie sankcji
Informacje o tym, że najwyższy irański przywódca Ali Chamenei zatwierdził porozumienie z Moskwą pojawiają się niemal równocześnie z zapowiedziami kolejnych sankcji, jakie kraje wspierające Ukrainę zamierzają nałożyć na Rosję.
W samej Unii Europejskiej trwa dyskusja o 13 pakiecie sankcyjnym, a według wstępnych informacji, podanych przez ukraińskie media – Polska i państwa nadbałtyckie chciałyby zakazu importu gazu ziemnego. Równocześnie - w związku ze zbliżającą się drugą rocznicą napaści Rosji na Ukrainę - także kraje G-7 planują kolejne „uderzenie” w gospodarkę i przychody Moskwy. Według nieoficjalnych informacji (m.in. agencji Reuters) chodzi o wykorzystanie skonfiskowanego (i zamrożonego) majątku i aktywów rosyjskich w Europie i na innych kontynentach do odbudowy Ukrainy. Rosyjskie media (RIA Novosti) już wyliczyły, że Zachód starci więcej niż Rosja, bo nadal aktywa firm z wielu państw wspierających Kijów szacowane są w Rosji na setki miliardów dolarów. Równocześnie Moskwa stara się umacniać – od początku najazdu na Ukrainę – kontakty i współpracę gospodarczą nie tylko z Iranem ale także z takimi sojusznikami, jak Chiny, Indie. I okazała się w tym wyjątkowo skuteczna.
Media poinformowały, że to właśnie Rosja w 2023 roku wyprzedziła Arabię Saudyjska jako główny dostawca ropy naftowej. Rosyjskie dostawy surowca są również kluczowe dla Indii. Oba kraje - ze względu na sankcje Zachodu – zyskały przez ostatnie dwa lata możliwość zakupu rosyjskiego surowca ze znaczącym dyskontem wobec cen światowych. W ramach sankcji Rosja nie może sprzedawać ropy w cenie powyżej 60 dolarów za baryłkę, a limity cenowe obejmują również paliwa z rosyjskich rafinerii. Jednak dane rynkowe pokazały wielokrotnie, że nabywcy płacili za rosyjski surowiec w ubiegłym roku znacznie powyżej limitu, ustalonego przez Zachód.
Agnieszka Łakoma
»» O gospodarczych konsewencjach napięć na Bliskim Wschodzie czytaj tutaj:
Ech, gdybyśmy dziś mieli CPK… Ucieka okazja dekady