Moskwa coraz mniej przejmuje się sankcjami
Niemal od pół roku Rosja sprzedaje ropę drożej niż chciałby tego Zachód, który w ramach sankcji ustanowił limit ceny na ten surowiec. I wychodzi na to, że w zasadzie już wszyscy – z pomysłodawcami tego rozwiązania włącznie - przyzwyczaili się i oswoili z tą sytuacją.
Choć zapowiedzi kolejnych pakietów sankcyjnych pojawiają się co jakiś czas, to wydaje się, że robią – zwłaszcza na Kremlu - coraz mniejsze wrażenie. Najlepszym przykładem są ostatnie dni i lekceważąca reakcja Rosjan na decyzję Waszyngtonu o objęciu sankcjami potentata gazowego, jakim jest - formalnie prywatny - koncern rosyjski Novatek. To główny właściciel projektu skraplania gazu i jego eksportu - Arctic LNG. Jego szef Leonid Mikhelson, cytowany przez rosyjskie media, ocenił sankcje jako „wyraz uznania dla profesjonalizmu” Novateku. I dodał, że sankcje wynikają z chęci utrzymania przez Amerykanów wysokich cen LNG na świecie.
To sygnał, że ani Novatek ani Moskwa nie przejęły się decyzją Waszyngtonu, a z kolei ten znalazł się w szczególnej sytuacji. Udziałowcami Arctic LNG są bowiem koncerny z Japonii, zaś stabilne dostawy LNG do tego kraju to podstawowy element bezpieczeństwa energetycznego. I był to także jeden z tematów rozmów w czasie ostatniego szczytu państw G-7. Projekt Arctic LNG jest jednym z wielu w rosyjskim sektorze naftowo-gazowym, w które zaangażowały się zachodnie koncerny po 2000 roku.
I tych niezwykle skutecznie zbudowanych silnych powiązań nie sposób zlikwidować w ciągu kilkunastu miesięcy. Tuż po napaści Rosji na Ukrainę wiele koncernów europejskich i z USA zapowiedziało wycofanie się z inwestycji i wspólnych przedsięwzięć z Rosjanami. Nie wszystkie dotrzymały słowa, a przykładem tego jest choćby fakt, że na liście odbiorców rosyjskiego gazu skroplonego są Belgia, Hiszpania i Francja, zaś francuski TotalEnergies (do niedawna współudziałowiec Nowateku i partner w gazowych projektach) importuje rosyjski gaz. I nawet apele unijnych komisarzy nie zmieniają sytuacji.
Efekt jest taki, że sankcje obowiązują, ale budżet Rosji ma się całkiem dobrze. Nadal zarabia – choć mniej niż w czasach prosperity ale jednak - na eksporcie ropy i gazu; tylko w październiku było to 17,5 mld dolarów. (Wywozi za granicę także inne surowce, jak choćby uran.) Na dodatek skutecznie potrafi ominąć ograniczenia i zorganizować w różnych państwach sieć firm, dzięki którym sprowadza niezbędne produkty, także te na potrzeby armii. Machina wojenna Kremla nadal więc się kręci.
Agnieszka Łakoma