ROMB w obronie zdrowego rozsądku: Walka o bezpieczeństwo obywateli, dobre prawo, mniejszą władzę urzędników
Rząd Donalda Tuska i Komenda Główna Policji szykują zmiany w ustawie o broni i amunicji, które uczynią z Polski pośmiewisko na skalę całej Europy – ostrzega Ruch Obywatelski Miłośników Broni. Stowarzyszenie to już od trzech lat zabiega o zdroworozsądkowe podejście do prawa dotyczącego broni. Dotychczasowe działania organizacji okazały się skuteczne. Plany ROMB są jednak znacznie bardziej ambitne.
Przez pierwsze lata swojej działalności Ruch zmagał się głównie z – jak stwierdziły po wielu miesiącach sądy – bezprawnymi interpretacjami przepisów ustawy o broni i amunicji dokonywanymi przez Policję. Teraz stowarzyszenie stara się przeciwdziałać planom zmian w prawie, które mają zostać wprowadzone przy okazji kolejnej transzy deregulacji dostępu do zawodów. Jak twierdzi ROMB, wdrożenie w życie tych propozycji doprowadziłoby do rozszerzenia „urzędniczej wszechwładzy”.
Polskie NRA
W skali globalnej najbardziej znanym stowarzyszeniem zrzeszającym zwolenników liberalnego podejścia do kwestii dostępu do broni jest – założone niemal 150 lat temu – amerykańskie National Rifle Association of America (NRA), zrzeszające obecnie już ponad 5 mln członków. W mającej duże tradycje strzeleckie (głównie jeszcze z czasów II RP) Polsce dotychczas taka organizacja nie istniała. Zmianie uległo to dopiero w 2011 roku – wtedy właśnie oficjalnie działalność rozpoczął Ruch Obywatelski Miłośników Broni.
Założenia, na podstawie których działają obie organizacje, są podobne. Jak wyjaśnia prezes ROMB, adwokat Andrzej Turczyn, mowa głównie o zapewnieniu „zaplecza” dla posiadaczy broni palnej, oraz utrzymaniu stosunkowo liberalnych regulacji dotyczących dostępu do broni. Celem Ruchu jest też m.in. stworzenie odpowiednich mechanizmów społecznych, mających zapewniać, że broń trafi wyłącznie w ręce ludzi odpowiedzialnych.
Obecnie stowarzyszenie ma przeszło 2,2 tys. aktywnych członków. Z ROMB sympatyzuje jednak znacznie więcej osób, co pokazuje m.in. szybko rosnąca liczba fanów w serwisie społecznościowym Facebook (aktualnie przeszło 20 tys.). „Wiadomość o istnieniu ROMB dociera do coraz większej grupy osób. W Polsce jest niska świadomość konieczności angażowania się w sprawy publiczne przez społeczników. Jednak pomimo tego wierzę, że ROMB stanie się wielkim sukcesem w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego, w szczególności w dziedzinie dostępu do broni palnej” – mówi Andrzej Turczyn.
Przeciwko urzędniczemu bezprawiu
W roku, w którym powstało stowarzyszenie, dostęp do broni palnej został zliberalizowany nowelizacją ustawy o broni i amunicji, która weszła w życie z początkiem 2011 r. Nowe regulacje zdecydowanie ograniczyły stopień uznaniowości w interpretowaniu przepisów przez urzędników. Tego jednak – jak się okazuje – nie wszyscy byli w stanie zaakceptować. „Główny wysiłek, jaki musiał podjąć ROMB w pierwszym okresie swojego istnienia, polegał na walce z urzędniczym bezprawiem. Pomimo zmian w ustawie o broni i amunicji, Policja uważała, że nic się nie zmieniło. Bezprawnie naruszano przepisy prawa. Nasz wysiłek skierowany został na zwalczanie bezprawnych działań Policji. Działania te zakończyły się pełnym sukcesem. Doprowadziliśmy do tego, że ustawa jest w końcu w miarę przestrzegana” – dodaje Andrzej Turczyn.
Sprawy dotyczące interpretacji nowych regulacji toczyły się przez niecałe dwa lata. Przełom nastąpił w połowie 2013 r. Ostatecznie Policja przegrała cały szereg spraw rozpatrywanych przez Naczelny Sąd Administracyjny.
Rząd „dereguluje”...
W kwietniu rząd Donalda Tuska przedstawił projekt tzw. III transzy deregulacji dostępu do zawodów. Jedną z profesji, do których dostęp ma zostać ułatwiony, jest zawód rusznikarza. Wśród zaproponowanych przepisów znalazły się jednak również zapisy w praktyce w ogóle niezwiązane z dostępem do tego zawodu.
Wejście w życie projektu w obecnym kształcie poskutkuje tym, że pozwolenie wymagane będzie nie tylko na broń palną, ale również alarmową (hukową), która pełni funkcję „straszaka” i nie stanowi żadnego zagrożenia. W ten sposób Polska stanie się jednym ze światowych wyjątków. W zdecydowanej większości krajów broń alarmowa jest bowiem dostępna bez jakichkolwiek zezwoleń.
„Chodzi o zmiany jednoznacznie wymuszone przez KGP, a dotyczące kalibru broni palnej. Wprowadzenie proponowanej w projekcie definicji broni palnej doprowadzi do całkowitego paraliżu obrotu. Z tego sobie nikt chyba jeszcze nie zdaje sprawy. Następnego dnia po wejściu w życie projektowanych zmian okaże się po prostu, że nikt nie posiada broni o kalibrze mierzonym zgodnie z ustawą. Daje to okazję do wprowadzenia definicji borni palnej alarmowej, jako średnicy komory nabojowej” – wyjaśnia prezes ROMB.
Wyzwania
Podstawowym celem Ruchu jest obecnie utrzymanie aktualnego stanu prawnego dotyczącego uzyskiwania pozwoleń na broń palną. W planach znajduje się również budowa struktur terenowych, które miałyby usprawnić działania organizacji. Organizacja zamierza zabiegać też np. o zmianę przepisów odnoszących się do strzelectwa sportowego. Aktualnie zdobycie pozwolenia na broń do celów sportowych konieczne jest zarówno w przypadku strzelectwa wyczynowego, jak i rekreacyjnego. W efekcie przeciętny obywatel, który chciałby od czasu do czasu postrzelać na strzelnicy, musi posiadać tzw. patent strzelecki – dokument wydawany przez Polski Związek Strzelectwa Sportowego.
„Wolność nie jest dana raz na zawsze i aby ją utracić wystarczy nic w tej sprawie nie robić. Policja, a dokładnie Komenda Główna Policji, nieustannie czyha na sposobność wprowadzenia do ustawy o broni i amunicji takich zmian, które przywrócą im niczym nieskrępowaną uznaniowość w wydawaniu pozwoleń na broń. Społeczeństwo na urzędniczą wszechwładzę się nie zgadza i my, członkowie ROMB, musimy to jednoznacznie komunikować i podejmować działania, które temu zapobiegną” – podsumowuje prezes ROMB.
Informacje nt. bieżącej działalności stowarzyszenia Ruch Obywatelski Miłośników Broni można znaleźć na profilu www.facebook.com/ruch.obywatelski.milosnikow.broni.