Pośredniaki do zmiany od zaraz
Gdyby na problem polskiego rynku pracy patrzeć tylko z perspektywy stopy bezrobocia, można by odtrąbić umiarkowany sukces w walce z kryzysem na tym polu – w końcu bezrobotnych ubywa już od wielu miesięcy. Przy odrobinie wnikliwości trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że instytucje publiczne, które odpowiadają za organizację rynku pracy, tkwią w kryzysie po same uszy i, co najgorsze, jest im tam dobrze.
Z budżetu Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej płyną gigantyczne pieniądze na aktywizacje bezrobotnych, ale trafiają głównie do tych, którzy nie mają prawa do zasiłku i są długotrwale bezrobotni. To trochę tak, jakby zaczynać od końca – od tych, którym najtrudniej pomóc. To, czego ci ludzie potrzebują, to pomoc w powrocie nie tyle na rynek pracy, co raczej do życia we współczesnym społeczeństwie. Wysyłanie takich osób z marszu na rozmowy kwalifikacyjne jest stratą czasu i pieniędzy – nikt ich od tak nie zatrudni. Programów walki z długotrwałym bezrobociem było kilka i praktycznie żaden nie zakończył się sukcesem. Działania aktywizacyjne powinny być ukierunkowane na bezrobotnych krótkoterminowo. Takich, którzy nie stracili jeszcze kontaktu z rynkiem pracy i mają największą motywację do podjęcia zatrudnia.
Istnieje także pilna potrzeba stworzenia ogólnopolskiego rejestru bezrobotnych, bo obecnie takiej bazy nie ma. Ja od zaraz jestem gotowa zatrudnić w kilku ośrodkach ponad 3 000 ludzi i nie mam możliwości uzyskania listy potencjalnych kandydatów od lokalnego urzędu pracy.
Mocno zaniedbany jest także styk edukacji i biznesu. Oczekiwania pracodawców rozmijają się z efektami pracy systemu edukacji. Chociaż ten problem teoretycznie mieści się w obszarze zainteresowań takich rządowych instytucji jak Ministerstwo Edukacji Narodowej, Gospodarki, Finansów, Pracy i Polityki Społecznej, czy Szkolnictwa Wyższego to brakuje jego jednoznacznego „właściciela”. Działania na tym polu są konieczne „na wczoraj”, bo ich efekt będzie dostrzegalny dopiero po kilku latach. Każdy kolejny rok zwłoki, to pozbawianie szans na płynne wejście na rynek pracy kolejnego rocznika młodych ludzi.
Obecnie nie istnieje definicja tego, co jest zadaniem urzędów pracy, co jest ich nadrzędnym celem. Zadałam kiedyś pytanie o ten cel osobie, która odpowiada za działanie kilkudziesięciu powiatowych urzędów pracy i muszę z przykrością przyznać, że była tym pytaniem bardzo skonsternowana.
W końcu odpowiedziała, że urzędy pracy „opiekują się bezrobotnymi, są dla nich punktem kontaktowym i wypłacają im zasiłki”. Problemem jest także to, że myślenie w tych instytucjach jest często takie, że im więcej bezrobotnych, tym lepiej, bo to oznacza więcej pracy dla nas, pracowników urzędów. Należy więc przed urzędami pracy postawić jednoznaczne mierzalne cele, a potem je z realizacji tych celów rozliczać. W przeciwnym wypadku największym czynnikiem mającym wpływ na spadek bezrobocia w naszym kraju będzie zarobkowa emigracja młodych ludzi do krajów, w których czeka na nich lepsze życie.