Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Dlaczego w Polsce lansuje się pogląd, że aby wyjść z zapaści demograficznej to wystarczy „wyłączyć prąd”?

Cezary Mech

Cezary Mech

Dr Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego, absolwent IESE, były zastępca szefa Kancelarii Sejmu, prezes UNFE, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów

  • Opublikowano: 14 stycznia 2013, 15:40

  • 8
  • Powiększ tekst

We Włoszech premier Monti wprost stwierdza że posiadanie dzieci jest kluczowe gdyż „bez nich kraj sam się wyniszcza”, a cytowany w FT prof. Golini konkluduje że „gospodarki nie wzrastają bez wzrostu ludności”. W Polsce tej wiedzy nie chce przyswoić nikt.

Europa się wyludnia, a kryzysem dotknięte państwa tracą obywateli i skarżą się że nie mają środków na wspieranie polityki prorodzinnej. Piszą o tym otwarcie i Wall Street Journal i Financial Times, a tylko w Polsce zwrócenia na ten problem uwagi przez zagraniczne tabloidy, jak ostatnio The Sun, budzi komiczną reakcję w postaci oskarżeń o oczernianie kraju. A przecież w Polsce zarówno procesy zapaści demograficznej jak i masowej emigracji są nieporównywalnie bardziej dramatyczne.

W artykule Wall Street Journal “Slowing Birthrates Weigh on Europe's Weak Economies” Patricia Kowsmann bije na alarm, wskazując zapaść demograficzną jako przyczynę spirali nadchodzących problemów gospodarczych. Z jednej strony panujący kryzys hamuje imigrację na równi z decyzjami dotyczącymi zwiększenia ilości dzieci w rodzinie, podczas gdy starzenie się społeczeństwa ogranicza aktywność gospodarczą, jednocześnie zwiększając wydatki publiczne na rzecz starszej części społeczeństwa. Przy czym jest to dopiero początek eurotragedii, gdyż jak ukazują statystyki o ile obecnie osoby po 65 roku życia stanowią 18% populacji Hiszpanii, Portugalii i Grecji to w połowie obecnego wieku będzie ich jedna trzecia. Podczas gdy zapaść budżetu nawet obecnie zarówno z tego tytułu jak i z powodu kryzysu powoduje brak środków na wspieranie polityki prorodzinnej. Cytując Tomasza Sobotkę z Instytutu Demografii z Wiednia WSJ ukazuje że jedynie w Irlandii obecnie występuje zastępowalność pokoleń przy przeciętnej dzietności w wysokości 2,05 dziecka na kobietę. A gdy chodzi o efekt kryzysowy, to okazuje się w znaczącej większości analizowanych krajów nastąpiło dalsze załamanie dzietności. I tak jako bardzo niepokojące uznano załamanie dzietności w krajach peryferyjnych strefy euro Grecji, Hiszpanii i Portugalii. Otóż o ile w Hiszpanii dzietność spadła o 7%, a Grecji o 5% między rokiem 2008 a 2011, to i tak we wszystkich tych krajach jest ona na poziomie wyższym niż w Polsce. Co ciekawe WSJ przytaczając dane pośrednio obwinia aborcję za ten problem, podając że ilość przeprowadzonych zabójstw na dzieciach nienarodzonych w Grecji w której ta ilość wzrosła o 50% w 2011 r. w porównaniu z rokiem poprzednim i osiągnęła koszmarną wielkość 300 tyś. zabójstw. Kontrastuje to wyjątkowo z 90 tyś. urodzin w całej Portugalii która to wielkość jest najniższą od ponad 60 lat.

W przeciwieństwie do polskich polityków ich portugalscy odpowiednicy rozumieją zależności między ilością ludności a wpływami podatkowymi i rozwojem regionu. Jeden z cytowanych burmistrzów nie tylko utyskuje na brak możliwości wykorzystania potencjału w produkcji lokalnych specjałów, wędzonych parówek i vinho verde, ale i podkreśla że jedyną kategorią lokalnych wydatków które w kryzysie nie będą obcięte to becikowe w wysokości €1000 i ulgi podatkowe na zakup mieszkań dla młodych małżeństw.

W dotkniętych eurokryzysem Włoszech, jak to opisuje w Financial Times’ie Guy Dinmore w artykule „Immigrants abandoning recession-hit Italy” byli imigranci w tym Chińczycy wracają do kraju bądź migrują dalej np. do Kanady. Włosi w przeciwieństwie do Polski nie pozbywają się reszty swojej młodzieży, a wprost przeciwnie. Nawet imigranci skarżą się na byłego premiera Mario Montiego że w swoim programie wyborczym zawartym w 25-io stronicowym „Agenda Monti” obiecuje zajęcie się problemem kobiet mających zbyt mało dzieci, a nie porusza w ogóle problemu polityki migracyjnej.

Cytowany w artykule Antonio Golini z rzymskiego uniwersytetu Luiss mówi wprost, że u Włochów demografia jest „okropna”, gdyż niski poziom urodzeń w połączeniu ze starzeniem się społeczeństwa powoduje, że równowaga budżetowa jest nie do utrzymania. A w tym kraju w ciągu ostatniej dekady wystąpiła równowaga w ilości populacji jedynie dzięki sprowadzeniu 2,7 mln imigrantów. Przy czym jak konkluduje Guy Dinmore Włosi nie będą rozpaczali nad wyjazdami imigrantów, gdyż stanowią oni wg nich zbyt duży koszt społeczny i to nie tylko związany z odbieraniem im miejsc pracy ale nawet jako „powiązanych z zorganizowaną przestępczością i szarą strefą.” Jednocześnie sami imigranci zastanawiają się nad sensownością wiązania się z przeżywającą kryzys Europą, bo jak wypowiada się w WSJ pracująca w Portugalii 28-letnia Brazylijka Kelly Paula Rodrigues Bento ma ona obecnie jedno dziecko, niemniej z powodu kryzysu w regionie planuje wrócić ze swoim mężem który obecnie pracuje w Hiszpanii do przeżywającej boom gospodarczy Brazylii, i tam ewentualnie zdecydować się na następne.

W USA ukazują się alarmistyczne artykuły „Californians urged to make more babies” w sytuacji kiedy statystyczna rodzina w tym Stanie ma nieznacznie poniżej dwójki dzieci (1,94 – 2010 r.) ostrzegające w raporcie Uniwersytetu Southern California (USC) że z tego powodu „w 2015 r. każde nowonarodzone dziecko będzie dźwigało dwukrotnie większe obciążenia ekonomiczno-społeczne niż to narodzone w roku 1985.”

Powiązane tematy

Komentarze