Opinie

AFERA FRANKOWA: Rządzą nami finansowi analfabeci - jak to historia franka koło zatoczyła i chce powtórki znowu

Cezary Mech

Cezary Mech

Dr Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego, absolwent IESE, były zastępca szefa Kancelarii Sejmu, prezes UNFE, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów

  • Opublikowano: 14 marca 2015, 08:47

    Aktualizacja: 14 marca 2015, 08:48

  • Powiększ tekst

Długo oczekiwana propozycja rozwiązania kryzysu frankowego zaprezentowana przez ZBP, po prostu zwaliła mnie z nóg swoją merytorycznością. Okazało się że rozwiązanie jest takie proste. Utworzy się fundusz który będzie pomagał frankowiczom w przypadku wzrostu kursu franka i sprawa ryzyka kursowego jest załatwiona. Otóż jeśli kurs wzrośnie to owe fundusze będą pomagały frankowiczom, a jak kurs spadnie to zostaną one przewalutowane na złotówki.

Ponoć pierwotnie to nie fundusze miały pokrywać straty lecz miały być wykupione opcje, ale to rozwiązanie ponoć okazało się za drogie, a i banki miałyby problem z zakupem takich instrumentów(??). Cóż okazuje się że nawet finansiści na świecie, mimo że mogliby na tym zarobić, nie wiedzą jak taki prosty produkt skonstruować.

A co jest drogie dla banków okazuje się być tanie dla funduszu. Ponieważ na niego mają się złożyć tylko w jednej trzeciej banki, a oprócz tego podatnicy bezpośrednio, BFG i NBP. Nikt nie zauważa że przecież proponowane rozwiązanie to olbrzymia korzyść systemowa dla „umoczonych” banków. Banki nie będą musiały już kupować, nie wiadomo gdzie i za ile, swapów walutowych – już raz w kryzysie śp. Sławomir Skrzypek swapy im dostarczył, dlaczego NBP nie mógłby się tym ryzykiem zająć na stałe. Jeśli frank wzrośnie to zapłaci fundusz, jak spadnie to się przewalutuje klientowi. No i dodatkowo z głowy ryzyko kredytowe, bo jeśli frankowicz nie będzie miał pieniędzy to bank nie poniesie straty tylko rzeczowy fundusz. NBP się uwikła w straty walutowe, BFG zamiast pomagać SKOKom niech się zajmie frankowiczami, a podatnik "Dla zwykłej przyzwoitości, w tym rozwiązaniu powinny w jakiejś części partycypować środki publiczne".

A to że w systemie będzie nadal tkwiło ryzyko na skalę 270 mld zł i możliwość kolejnych strat na 60 mld zł - dysparytet stóp procentowych nie przestał działać – to błahostka, w razie czego wszystkie banki zapłacą maksymalnie 20 mld. W praktyce mniej bo w zapisach wprowadzi się ograniczenia zobowiązań, a dla podatnika i NBP razem to nie będzie problem zwłaszcza jak się mu da na to ekstra kredyt. I co ważniejsze przekona się frankowiczów że nadal mają produkt który lubią. O niskich szwajcarskich odsetkach, w stabilnej walucie, gdyż już tym razem na ewentualny wzrost kursu zrzucą się wszyscy podatnicy.

Materializacja ryzyka walutowego to efekt błędnych decyzji które zapadły przed dziesięciu laty, a które staramy się na siłę powielić również obecnie. Niemniej należy podkreślić że obecne straty nie są jedynie wynikiem działań PiSu i efektem powstania KNFu, jak to podczas Forum Bankowego (kluczowy slajd 10) na siłę po raz kolejny stara się przedstawić Przewodniczący KNF. Gdyż o ile prawdziwymi są interwencje polityczne w sprawie franka, oraz przejęcie nadzoru bankowego przez nową władzę, to jednak projekt powołania KNFu był realizacją jednego z punktów programu gospodarczego PiS przygotowanego przed wyborami 2005 r., którego byłem autorem i miał za zadanie właśnie zapobiec tego typu stratom. Świadczą o tym moje dwa wystąpienia sejmowe które jako wiceminister finansów wygłosiłem 15 grudnia 2005 r. i 17 marca 2006 r., tuż przed odwołaniem, z których wyraźnie wynika że gdyby polityka na prawicy nie uległa niekorzystnej zmianie to problemu strat na frankach w ogóle by nie było, gdyż zarówno diagnoza jak i zagrożenia w tamtym okresie były znane: „W opinii Ministra Finansów istotną kwestią mającą znaczenie dla rozwoju budownictwa mieszkaniowego jest zwiększenie akcji kredytowej banków w walucie polskiej. Jest to także niezbędny warunek dla wyeliminowania ryzyka kursowego zarówno kredytobiorców, jak i banków”; „różnica stóp procentowych ma też taki wymiar, że przewidywania rynków finansowych dotyczące kształtowania się kursu walutowego w przyszłości oznaczają, że istnieje duże ryzyko deprecjacji i konieczność spłat w przyszłości wyższych rat kapitałowych. […] Banki nie korzystają na ogół z odrębnych źródeł finansowania kredytów mieszkaniowych. […] Oznacza to, że istnieje pewne ryzyko ekspozycji długoterminowych […;] jakość tych kredytów jest obecnie mało istotna, ponieważ są one stosunkowo młode i mają długie terminy zapadalności oraz nie wystąpiły znaczące procesy deprecjacji złotego.” http://orka2.sejm.gov.pl/Debata5.nsf/main/49A4D113 http://orka2.sejm.gov.pl/IZ5.nsf/main/49EE150A

Należy również dodać że napływ kapitałów spekulacyjnych o cytowanej skali 3 mld zł miesięczne był znany decydentom, na równi z konsekwencjami błędnej polityki pieniężnej i spekulacji podbijającej ceny mieszkań na rynku. A aktualna historia franka ukazuje jedynie wycinkowo, że nie tylko nie uczymy się na cudzych błędach, ale i na własnych i co chwila je powielamy.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych