Komisja Europejska odwraca uwagę opinii publicznej od ekonomicznych skutków kryzysu imigracyjnego
Od kilku dni polskie i zagraniczne media są zalewane informacjami dotyczącymi konfliktu na linii Komisja Europejska Warszawa. Ma on dotyczyć zmian wprowadzanych przez nowy rząd ze szczególnym uwzględnieniem reformy Trybunały Konstytucyjnego. W tym tygodniu po świątecznej przerwie Parlament Europejski wznowił swoje prace.
I jednocześnie rozpoczął się cykl debat wewnętrznych oraz kuluarowych rozmów dotyczących naszego kraju. Szczególnie mocno podgrzewany przez europejskich liberałów oraz socjalistów. Tak było miedzy innymi na spotkaniu z Komisarz Verą Jourovą (reprezentującą europejskich liberałów), która odpowiadając na pytania dotyczące rynku wewnętrznego podkreśliła, że teraz "najważniejsza jest sytuacja w Polsce". W samym Parlamencie atak na nasz kraj skutecznie zepchnął na drugi plan niewygodne dla europejskich federalistów kwestie bezpieczeństwa związane z wydarzeniami z sylwestrowej nocy w Kolonii i innych europejskich miastach. W czasie Konferencji Przewodniczących stwierdzono, że nie ma czasu na debatę (z taką prośba wystąpili eurosceptycy i konserwatyści) w tej sprawie wydłużając debatę o Polsce do ponad 1,5 godziny.
Wyraźnie widać, że Unia Europejska wykorzystuje narracje o Polsce do przykrycia niewygodnych dla siebie faktów związanych ze wzrostem przemocy wobec kobiet oraz ataków dokonywanych przez uchodźców. Każde działanie polskiego rządu jest wyolbrzymiane i poddane natychmiast negatywnej ocenie skutecznie spychając inne tematy (uchodźców, Brexit, North Stream 2) na drugi plan.