Pogratulować donosicielom z Nowoczesnej i PO "bratniej pomocy" spekulantów walutowych i Standard & Poor’s
Międzynarodowa banksterka i lobby lichwiarsko-spekulacyjne decyzją agencji ratingowej Standard & Poor’s obniżyła długoterminowy rating kredytowy Polski denominowany w walutach obcych z A- do BBB+ i w ten sposób postanowiła ukarać Polskę obniżką wiarygodności kredytowej dla astronomicznego polskiego długu zagranicznego, sięgającego już ok. 350 mld dol.
Tyle tylko, że to nie krasnoludki narobiły tyle tego długu zagranicznego i nie powstał on w ciągu dwóch miesięcy urzędowania nowego rządu PIS. To duchowi przywódcy PO i Nowoczesnej Leszek Balcerowicz, Ryszard Petru, Janusz Lewandowski, Jacek V. Rostowski, Dariusz Rosati czy Mateusz Szczurek są w znaczącej mierze za to odpowiedzialni.
Uparcie twierdzę, że nie warto wyciągać ręki do zgody w stronę ciągle wygłodniałego krokodyla i apelować o współpracę do stada hien świeżo co przepędzonych od ciała ofiary, bo to i tak zawsze kończy się dramatycznie.
Agencje ratingowe dawno już utraciły jakąkolwiek wiarygodność i słusznie zostały uznane za współsprawców ostatniego kryzysu finansowego w 2008r., gdy zapewniały o doskonałej kondycji banku Lehman Brothers czy toksycznych instrumentach CDO i kredytach subprime. Muszą płacić wysokie kary idące w miliardy dolarów, ale szkód mogą nadal uczynić co niemiara.
Żadne przecież wskaźniki makroekonomiczne w Polsce nie uległy żadnej istotnej zmianie przez ostatnie 2,5 miesiąca rządów Prawa i Sprawiedliwości, wprost przeciwnie pojawiły się nowe źródła dochodów budżetu państwa.
Agencja S&P w obronie fanaberii prezesa Trybunału Konstytucyjnego i dziennikarzy mediów publicznych „ofiar prześladowań”, postanowiła przywalić Polsce maczugą, by ta nie ośmielała się wybijać się na suwerenność gospodarczą, wprowadzać podatków od banków i hipermarketów, głównie przecież zagranicznych czy rozwiązać wreszcie aferalną historię z tzw. kredytami frankowymi, a przede wszystkim ograniczyć rabunkowy drenaż polskich pieniędzy w kwocie ok. 100 mld zł corocznie za granicę.
Krajowi dywersanci pokroju Ryszarda Petru oskarżający polski rząd o to, że „puści nas z torbami, a i toreb może zabraknąć” trafiły wreszcie do właściwego ucha, a być może były stamtąd wprost inspirowane. Zarówno w PO, jak i w Nowoczesnej mogą być z siebie naprawdę dumni: szkalowanie polskiego państwa i polskiego rządu przyniosło pierwsze tak przez nich oczekiwane rezultaty. Ci ludzie próbują wmówić Polakom, że blisko 350 mld dol. długu zagranicznego i połowa całego polskiego długu w rękach zagranicy pod rządami PO-PSL jest w porządku. Stare bankstersko-lichwiarskie lisy próbują przekonać rodaków, że nowy rząd jest nieobliczalny i niedemokratyczny i popełnia zbrodnię stanu, próbując repolonizacji i ograniczania tego długu.
Kilkanaście dni temu z trybuny sejmowej osobiście ostrzegałem, że polski dług będzie użyty jako broń ofensywna przez wewnętrznych renegatów i zagranicznych spekulantom przeciwko Polsce.
Zbliża się trzecia faza kryzysu finansowego na świecie, trwają zawirowania w Chinach, powoli pęka bańka obligacyjna w Europie, a USA zamierzają dalej podnosić stopy procentowe. W tych warunkach waluty krajów wschodzących, a mocno zadłużonych będą się osłabiać i Polska nie jest tu żadnym wyjątkiem, choć atak spekulacyjny wymierzony w polskie finanse ma dziś w dużej mierze podłoże polityczne, mający wesprzeć przegraną i odsuniętą od żłoba opozycję.
Finansowe krokodyle i polityczne hieny z nad Wisły właśnie ze szkalowania, donoszenia na własny kraj i wysługiwania się obcym lichwiarzom i spekulantom uczyniły w znacznej mierze fundament swej politycznej i zawodowej racji bytu.
Finansowi kanibale nigdy nie przejdą na wegetarianizm z powodów wyrzutów sumienia czy przebłysku zdrowego rozsądku i nawet resztki z pańskiego stołu czy niedojedzone kości będą dla nich zawsze atrakcyjne. W podobnie brutalny i nieuczciwy sposób, nie mający żadnych ekonomicznych podstaw potraktowano wcześniej przecież Węgry czy Islandię, by zapomniały o suwerennej polityce fiskalnej i pieniężnej.
Tym bardziej, więc w kontekście działań nieuczciwych choć niezaskakujących przedstawiciela świata banków i spekulantów walutowych oraz Agencji S&P istotny będzie wybór nowej RPP i prezesa NBP - ludzi nie tylko z cenzusem profesorskim, ale przede wszystkim z charakterem i cywilną odwagą, którzy twardo będą bronić polskiej racji stanu i polskiego złotego, pomagając Polakom wybić się na niepodległość finansową i gospodarczą.
Tym pilniejsze staje się wdrożenie nowej, polskiej koncepcji udomowienia naszego długu, repolonizacji sektora bankowego i odzyskania tanio wyprzedanego majątku narodowego. Każdy krok zrobiony wstecz będzie nie tylko prezentem dla ludzi pokroju Petru, Balcerowicza, Lewandowskiego czy Rostowskiego, ale będzie przekreśleniem szans na prawdziwą dobrą zmianę polskich fundamentów finansowych i gospodarczych i skuteczną naprawę państwa polskiego.
Bratnia finansowa pomoc agencji ratingowej S&P, pomocna dłoń świata lichwy i spekulacji, o którą tak zabiegali w ostatnich tygodniach przedstawiciele opozycji z Nowoczesnej i PO denuncjujący nasz kraj gdzie się tylko dało, to spełnienie ich marzeń. Obniżka naszego ratingu kredytowego - długu zagranicznego do BBB+ (notabene taki rating mają takie kraje jak Hiszpania czy Islandia, Meksyk i Tajlandia) nie jest żadnym dramatem.
Warto przytoczyć tu słowa Napoleona Bonaparte: „Kto naród ratuje, ten prawa nie łamie” oraz że „pieniądz nie ma ojczyzny, finansiści wypruci są z patriotyzmu oraz przyzwoitości, a ich jedynym celem jest zysk”. Trzeba to Polakom wyraźnie powiedzieć: umiesz liczyć, licz na siebie!
Źródło: wPolityce.pl