Błędne koło kredytowe
Zasady udzielania kredytów od zawsze wzbudzają emocje po różnych stronach „bankowej lady”, tj. nadzorców, banków i ich klientów. Ustawa Prawo bankowe wskazuje na konieczność posiadania zdolności kredytowej przez potencjalnego kredytobiorcę, jednocześnie daje możliwość udzielenia kredytu osobie bez zdolności kredytowej, pod warunkiem m.in. ustanowienia szczególnego sposobu zabezpieczenia spłaty kredytu. Z założenia sam sposób badania zdolności kredytowej pozostawiony jest w kompetencjach banków. Niemniej od kilku lat polski nadzór bankowy ingerował w ten proces coraz bardziej. Ingerencja, w postaci rekomendacji T i S, dotyczy odpowiednio kredytów detalicznych i hipotecznych. Udzielanie kredytów korporacyjnych (zarówno inwestycyjnych, jak i obrotowych) nie jest bowiem regulowane w drodze rekomendacji nadzorczych.
Zwolennicy rekomendacji w zakresie udzielania kredytów detalicznych i hipotecznych wskazują na ich dobroczynny wpływ na jakość portfeli kredytowych banków, a tym samym ich dobrą kondycję finansową. Przeciwnicy alarmują zaś, iż rekomendacje ograniczają akcję kredytową banków (tak istotną w okresie spowolnienia gospodarczego) i powodują przenoszenie się klientów bankowych do instytucji parabankowych, oferujących często wysoko oprocentowane pożyczki. I jedni (zwolennicy), i drudzy (przeciwnicy) mają w zasadzie rację, a wyzwanie polega na wyważeniu stopnia regulacji, czyli odwiecznego problemu znalezienia złotego środka.
Koniec 2012 roku, obok dyskusji na temat koncepcji unii bankowej i raportu Liikanena (dotyczącego rozdzielenia bankowości depozytowo-kredytowej i inwestycyjnej), kojarzony jest w Polsce z projektami nowelizacji rekomendacji T i S. Zaproponowane zmiany mają głównie charakter „poluzowujący” dotychczasowe wymogi, choć znalazło się w nich też – po raz pierwszy – stwierdzenie, iż bank nie powinien kredytować pełnej wartości nieruchomości stanowiącej przedmiot zabezpieczenia.
Jako istotne modyfikacje, o charakterze „poluzowującym”, uznać należy:
• - możliwość stosowania uproszczonych zasad oceny zdolności kredytowej,
• - wydłużenie maksymalnego okresu przyjmowanego w procesie oceny zdolności kredytowej,
• - samodzielne określanie przez bank wskaźnika DtI (poziomu zadłużenia klienta względem jego dochodów).
Możliwość stosowania uproszczonych zasad oceny zdolności kredytowej klienta ma zależeć od: wysokości kredytu, okresu dotychczasowej współpracy banku z klientem oraz od kondycji banku (mierzonej wysokością współczynnika wypłacalności, współczynnika kapitałowego Tier 1, wskaźników płynności oraz wynikami badania i oceny nadzorczej). Oznacza to, że banki posiadające wyższe współczynniki adekwatności kapitałowej będą mogły stosować łagodniejsze zasady badania zdolności kredytowej. To zaś może doprowadzić do wzrostu aktywnego ryzyka kredytowego, powodując pogorszenie jakości portfeli kredytowych i wyników finansowych, a w dalszej kolejności współczynników wypłacalności banków. Tym samym może doprowadzić to do „zamknięcia koła” lub inaczej – powstania „błędnego koła”.
Wprowadzenie w życie znowelizowanych rekomendacji T i S może zatem przyczynić się do pogorszenia się jakości portfeli kredytowych banków. O ile jakość kredytów mieszkaniowych, choć pogarsza się, jest dobra (udział kredytów zagrożonych w portfelu ogółem nie przekracza 3%), o tyle w przypadku kredytów konsumpcyjnych nie jest już tak dobrze (wskaźnik sięga 18%).
Swoistą rekompensatą kosztów (rezerw), które banki będą musiały ponieść w związku ze wzrostem wartości kredytów zagrożonych, może być obniżenie kosztów operacyjnych, z uwagi na mniejszą pracochłonność rekomendowanych procedur udzielania kredytów. Dodatkowo położenie w rekomendacjach dużego nacisku na konieczność korzystania (jak i po raz pierwszy zasilania) z międzybankowych baz danych może w przyszłości doprowadzić do obniżenia kosztów, a nawet zmniejszenia poziomu ryzyka kredytowego. Równocześnie wejście w życie zmienionych rekomendacji powinno zwiększyć dostępność kredytów dla niektórych gospodarstw domowych i być może „odciągnąć” niektóre z nich od parabanków. Wspomnieć należy bowiem, że w 2012 r. gospodarstwa domowe ograniczyły swój popyt na kredyty konsumpcyjne zaciągane w bankach.
Na tle powyższego jako kluczowe uznać należy następujące pytanie: czy warto jest jednak pogarszać w tym momencie jakość portfeli kredytowych w bankach, co i tak jest wysoce prawdopodobne z uwagi m.in. na spowolnienie gospodarcze i wzrost stopy bezrobocia w zamian za wzrost akcji kredytowej, która może zwiększyć konsumpcję, ale niekoniecznie inwestycje. Na pytanie to powinni odpowiedzieć sobie przede wszystkim nadzorcy i bankowcy, przy czym koszty ewentualnych błędnych decyzji i tak poniesiemy my wszyscy, co jest realizacją tzw. zasady „odpowiedzialności zbiorowej”.
Zastanowić należy się też nad stopniem regulowania poszczególnych segmentów rynku kredytowo-pożyczkowego, tj. banków, SKOK-ów i parabanków. Dotychczas bowiem nie zaproponowano analogicznych rekomendacji w stosunku do SKOK-ów, które od niedawna także podlegają nadzorowi.