Opinie

Niewiele korzystamy z niemieckiej koniunktury

Roman Przasnyski

Roman Przasnyski

główny analityk Gerda Broker

  • Opublikowano: 25 października 2016, 15:04

    Aktualizacja: 25 października 2016, 15:05

  • 5
  • Powiększ tekst

Wskaźnik PMI dla niemieckiego przemysłu sygnalizuje wyraźną poprawę koniunktury, potwierdzając wcześniejsze nadspodziewanie dobre dane o dynamice PKB. Polskie odpowiedniki obu tych parametrów nie skłaniają do optymizmu. Tymczasem gorsze prognozy dla Niemieckiej gospodarki sugerują, że w przyszłym roku będziemy w większym stopniu zdani na własne siły.

Koniunktura w Niemczech, które są naszym najpoważniejszym partnerem gospodarczym, ulega wyraźnej poprawie. Nie skorygowana o wpływ czynników sezonowych dynamika PKB sięgnęła w drugim kwartale niewidzianego od dawna poziomu 3,1 proc. Wskaźnik PMI, z wyprzedzeniem sygnalizujący tendencje w gospodarce, od prawie dwóch lat idzie w górę, osiągając w październiku poziom najwyższy od stycznia 2014 r. Ekonomiści zgodnie podwyższają prognozy dla Niemiec na obecny rok.

Mimo silnej współzależności kondycji naszego przemysłu i gospodarki od tego, co dzieje się u naszego zachodniego sąsiada, w kraju obserwujemy tendencje zupełnie odwrotne. Tempo wzrostu PKB słabnie, wskaźnik PMI, choć trzyma się powyżej krytycznego poziomu 50 punktów, od ponad roku przyjmuje coraz niższe wartości, potwierdzając słabość koniunktury i nie wróżąc najlepiej na najbliższą przyszłość. Prognozy dla naszej gospodarki obniżają nie tylko agencje ratingowe i międzynarodowe instytucje finansowe, ale także rodzimi ekonomiści, a niedawno optymizm ustąpił miejsca realizmowi także w przypadku oficjalnych prognoz rządowych.

tytuł

Szczególnie mocno widoczna od wiosny rozbieżność zachowania wskaźników PMI niemieckiego i polskiego przemysłu, na niekorzyść tego drugiego, wyraźnie sugeruje, że powodów spowolnienia naszej gospodarki i pogorszenia się wielu parametrów makroekonomicznych, należy doszukiwać się wśród czynników wewnętrznych. Zostały one zresztą dobrze udokumentowane w pojawiających się od kilku miesięcy danych. Chodzi przede wszystkim o spadkową tendencję w inwestycjach, a co za tym idzie i w produkcji budowlano-montażowej, która jest niższa o kilkanaście procent niż przed rokiem, ale także w bardzo chimerycznym zachowaniu produkcji przemysłowej. Duża zmienność dynamiki tej ostatniej w poszczególnych miesiącach wskazuje na niezbyt stabilną sytuację w przemyśle, ale co gorsza, od ponad roku wykazuje ona tendencję spadkową. Każdy kolejny wzrost wypada niżej niż poprzedni, za wyjątkiem sierpniowego mocniejszego skoku, który raczej w tym roku już jest nie do powtórzenia. We wrześniu produkcja wzrosła już tylko o skromne 3,2 proc., a prognozy ministerstwa rozwoju zakładają, że październikowy wzrost wyniesie jedynie 1,5 proc. Wysoka baza porównawcza z dwóch ostatnich miesięcy poprzedniego roku powoduje, że listopadowe i grudniowe dane także nie będą zadawalające.

Wiarę w stabilność dobrej sytuacji w handlu zagranicznym, który do tej pory zdecydowanie wspierał tempo wzrostu gospodarczego, podkopał nie tylko zaskakujący lipcowy spadek eksportu, ale także zanotowana w sierpniu przewaga importu nad eksportem. Deficyt handlowy pojawił się po raz pierwszy od kilkunastu miesięcy i można się obawiać, że sygnalizuje on zmianę tendencji. Gdyby tak się stało, przestałby działać drugi, po inwestycjach, czynnik decydujący o dynamice PKB. W takiej sytuacji można mieć poważne obawy, czy spodziewany wzrost spożycia wewnętrznego, a głównie konsumpcji indywidualnej, będzie w stanie skompensować słabość we wspomnianych dwóch obszarach.

Na dłuższą metę nie można liczyć, że gospodarka będzie szybciej się rozwijać przy jednym działającym dobrze silniku. Trzeba więc jak najszybciej przywrócić sprawność w tej dziedzinie, która przynajmniej częściowo zależna jest od decyzji rządowych, czyli w inwestycjach. W ferworze reformowania różnego rodzaju obszarów na szeroką skalę, nie doceniono wagi i złożoności problemów związanych z uruchomieniem przedsięwzięć finansowanych ze środków unijnych oraz konsekwencji niepewności, jakie budzą wśród przedsiębiorców projekty zmian regulacji ich dotyczących.

Czas jest tym bardziej cenny, jeśli wziąć pod uwagę że prognozy na przyszły rok są jednoznacznie niekorzystne. O ile w tym roku niemiecka gospodarka ma rozwijać się w tempie 1,8-1,9 proc., to w 2017 r. jej dynamika ma sięgnąć zaledwie 1,4-1,5 proc. Podobne wielkości szacowane są dla całej strefy euro, do której trafia prawie 57 proc. polskiego eksportu.

Powiązane tematy

Komentarze