Opinie

Rynek złota czyli "Rób to co Wall Street robi, nie to co mówi"

Michał Wróblewski

Michał Wróblewski

Inwestor, ekspert w dziedzinie inwestowania w złoto i srebro, twórca portalu finansowego goldentimes.pl. Komentator rynków złota i srebra oraz wydarzeń ekonomicznych na świecie

  • Opublikowano: 23 maja 2013, 12:00

    Aktualizacja: 24 maja 2013, 13:33

  • Powiększ tekst

Druga połowa kwietnia była prawdziwym ciosem dla rynku złota, po wielu latach wzrostu nadeszły spadki. Chwilowe odbicie nic nie dało, cena za uncję żółtego kruszcu nadal nie może znaleźć drogi na szczyt. Wielu inwestorów zadaje sobie pytanie, czy to nie jest już rynek niedźwiedzia, o czym wiele instytucji finansowych i media na całym świecie mówią już od kwietnia.

Cena spada, a inwestorzy sprzedają. Wszelkie instrumenty pochodne, jak fundusze ETF, opcje czy kontrakty terminowe, pokazują ogromną przewagę niedźwiedzi na rynku  złota. Papierowi inwestorzy grają teraz głównie na spadek, dlatego cena złota również spada.

Na pierwszy rzut oka widać, że złoto faktycznie może już zmierzać w stronę dna, jednak spadające ceny kruszcu przekuły się na duże zainteresowanie ze strony inwestorów, którzy wybierają fizyczne złoto. Tuż po kwietniowych spadkach fizyczni inwestorzy na całym świecie ruszyli na zakupy, także w Polsce. Z reguły, kiedy cena jakiegoś aktywa spada inwestorzy sprzedają. Na rynku złota sprawdziło się to po raz pierwszy tylko w przypadku inwestorów papierowych, ponieważ fizyczni nie zaczęli  według tej reguły sprzedawać, tylko kupować. To oznacza, że świadomość złota jako bezpiecznej przystani zamiast spadać, rośnie.

Jak już wspomniałem media i wiele instytucji finansowych wzmacniają niepokój inwestorów, wieszcząc rychłe spadki na złocie. Credit Suisse szacuje, że za rok ma kosztować około 1100 dolarów za uncję. Co ciekawe sami robią odwrotnie, mam tu na myśli dużych inwestorów i banki inwestycyjne jak np. Goldman Sachs. Najlepszym przykładem jest George Soros, który przed kwietniowymi spadkami zamknął swoje pozycje na złocie. Powiedział również, że złoto jest martwe, na krawędzi załamania i wszystkich rozczarowało. Tymczasem w maju fundusz inwestycyjny Sorosa zwiększył swoje zaangażowanie w złoto o 25 milionów dolarów. To udowadnia jak duzi gracze zarabiają na tłumie. Inwestują w papierowe złoto kiedy sami nie kryją tego, że jest skończone. Jak zwykł mawiać mój znajomy inwestor: „Rób to co Wall Street robi, nie to co mówi.” To potwierdza, że złoto nie jest skończone.

Kolejna rzecz, która wspiera złoto to banki centralne, które nie tylko kupują coraz częściej, ale również sprowadzają swoje rezerwy z innych krajów z powrotem do siebie. Liderami w zakupach złota są przede wszystkim kraje rozwijające się, których zasoby są bardzo małe, przede wszystkim Chiny i Rosja. Z kolej trend repatriacyjny jest widoczny u krajów zachodnich jak np. Niemcy czy Szwajcaria.

Tak naprawdę to rynek złota można podzielić na dwa odrębne rynki : złota papierowego i złota fizycznego. Kiedy wszelkie informacje złe czy dobre docierają do inwestorów to wpływają one przede wszystkim na papierowe derywaty. Złoto w formie sztabki czy monety to kawałek metalu nie zależny od papieru. Jedna uncja złota mogła kupić w starożytnym Rzymie strój senatora, dziś ta sama uncja może kupić dobry garnitur dla polityka.

Wszystko i tak zależy od fundamentów, jeszcze w 2000 r. nikt nie zwracał uwagi na złoto. Dziś sytuacja jest zgoła odmienna, kiedy po kryzysie w 2008 r. gospodarka światowa zaczęła się załamywać złoto nagle zwróciło na siebie uwagę. System finansowy podupada, a bankierzy centralni i politycy nie mają innego sposobu niż drukowanie i obniżanie stóp procentowych, aby zapewnić gospodarce wzrost. Liderem w drukowaniu są USA, w ostatnich miesiącach mówiło się, że FED spowolni z programem QE3, który pompuje w gospodarkę 85 mld dolarów miesięcznie. Na niedawnym posiedzeniu FOMC, Ben Bernanke stwierdził, że zbyt wczesne i szybkie zakończenie polityki luzowania ilościowego wiązałoby się ze znaczącym ryzykiem wystąpienia destabilizacji na rynkach. Tak więc drukowanie tak szybko nie ustąpi, o czym mówię od dawna. jest to sztuczny wzrost, który szybko przerodzi się w katastrofę finansową. Kiedy sytuacja stanie się już krytyczna wielu ludzi zwróci się w kierunku złota, które nie tylko jest bezpieczną przystanią, ale również ostatecznym pieniądzem.

Także jeśli ktoś pyta mnie, czy niedźwiedź czy byk, bez wahania wskazuję na tego drugiego.

Pamiętaj, weź kontrolę nad swoimi finansami  i postaw czoła kryzysowi!

 

 

---------------------------------------------------------------------------------------------

---------------------------------------------------------------------------------------------

Tylko wSklepiku.pl do nabycia najnowaszy numer dwumiesięcznika "Na poważnie"

nr.9/10 (marzec-kwiecień-maj 2013)

Tytuł numeru to "Giganci Ducha", a w środku m.in. rozmowa Marcina Wikły z prof. Andrzejem Zybertowiczem pt. "Nie wystarczy być obywatelem raz na cztery lata". Poza tym stałe felietony Piotra Zaremby i Ryszarda Czarneckiego oraz artykuły: Michała Komudy "Wokół płonącego Getta", Pawła Skibińskiego o "Recepcie na Uniwersytet", a także prof. Aleksandra Nalaskowskiego, Mileny Kindziuk i prof. Jana Żaryna.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych