Cypr – kolejna odsłona kryzysu i interwencjonizmu
Nie sposób nie napisać o tym, co stało się na Cyprze, a z drugiej strony tak dużo zostało już powiedziane i napisane, że odkrycie czegoś nowego nie jest banalnym zadaniem.
Pomimo iż od dawna było wiadomo, że na Cyprze nie dzieje się najlepiej, bardzo długo zwlekano z podjęciem interwencji. Kiedy ją podjęto, nastąpiła zaś kolejna odsłona współczesnego kryzysu, wywołana tym razem przede wszystkim przez decydentów – przedstawicieli strefy euro. Otwartym pozostaje jednak pytanie: czy zrobili to oni świadomie, czy nieświadomie?
Podkreślenia wymaga fakt braku właściwej komunikacji i konsekwencji wdrażania pierwotnie przedstawionych rozwiązań ratunkowych, co można określić jako eksperymentowanie i bardzo ryzykowne testowanie rynków finansowych.
Przyczyniło się to na początku „doświadczenia cypryjskiego” do spadku, po raz kolejny, zaufania do strefy euro. Można było obserwować m.in. spadek kursu euro wobec dolara, reakcję giełd światowych, spadek cen akcji banków i cen niektórych surowców, przy jednoczesnym wzroście wartości aktywów typu safe haven, w tym cen złota, dolara, które postrzegane są jako bezpieczne inwestycje w turbulentnych czasach. Nadmienić można przy tej okazji, że wzrost cen złota nie trwał długo, bowiem w kwietniu br. mogliśmy zaobserwować „pęknięcie bańki” na rynku tego metalu szlachetnego.
To, co działo się zaś na Cyprze i w jego otoczeniu, określić można mianem zarządzania kryzysowego, które bardziej przypominało jednak zarządzanie przez chaos. Wielokrotnie zmieniane były bowiem „decyzje ratunkowe”, m.in. dotyczące tego, które depozyty i w jakiej wysokości powinny zostać opodatkowane. Próba opodatkowania depozytów, w tym poniżej 100 tys. euro, oznaczała zaś kolejny upadek koncepcji risk free – wcześniej dotyczyło to rządowych papierów wartościowych. Upadł tym samym pośrednio mit „too big to fail”. Dotychczas uważano bowiem, że wszystkie depozyty w dużych bankach są bezpieczne, bo te banki są „zbyt duże, żeby upaść”, ale okazało się, że nie są zbyt duże, żeby je zlikwidować. Koncepcja uporządkowanej likwidacji banków jest zresztą obecnie bardzo modnym hasłem w Unii Europejskiej, jednym z elementów dyskutowanego i wdrażanego obecnie projektu unii bankowej. Otwartym pozostaje jednak pytanie: czy likwidację banku, w sposób jaki dokonuje się tego na Cyprze, można uznać jako uporządkowaną i wzorcową? Powyższe pytanie można także postawić inaczej, tj. czy unia bankowa (gdyby już funkcjonowała) pozwoliłaby ten proces przeprowadzić lepiej niż w rzeczywistości?
To, co wydarzyło się na Cyprze w odniesieniu do części depozytów jest istotne również z powodu tego, że nastąpiło naruszenie własności prywatnej. Zastanawiać może przy tym, mimo wszystko, wyjątkowo stonowana reakcja klientów banków (zarówno obywateli Cypru, jak i innych krajów unijnych, a nawet państw trzecich) na zaistniałą sytuację. Nie nastąpił bowiem klasyczny run na banki po ich otwarciu 28 marca br. Pamiętać należy przy tym, że zastosowane zostały ograniczenia w zakresie przepływów kapitałów i wypłat depozytów. Wyzwanie utrzymania zaufania do sektora bankowego i zatrzymania na stałe depozytów w cypryjskim sektorze bankowym pozostanie więc otwartym problemem na długo.
Doświadczenia cypryjskie, choć często rozpatrywane w ujęciu mikro, są także wyzwaniem i zmianami o charakterze systemowym. Przyjęte rozwiązania i udzielenie pomocy Cyprowi stanowi m.in. potwierdzenie dążenia do utrzymania trwałości strefy euro. Oznacza to też wzrost interwencjonizmu w strefie euro oraz dalsze oddalanie się od gospodarki rynkowej. Interwencjonizm ten jest jednak spóźniony, bo pojawia się dopiero wtedy, gdy „mleko już się wylało”, a nie z wyprzedzeniem. Równocześnie coraz bardziej widać niechęć wśród decydentów do ogłaszania upadłości banków znajdujących się w trudnej sytuacji, przy jednoczesnym zafascynowaniu koncepcją uporządkowanej likwidacji instytucji finansowych. Występuje też dążenie do szukania winnych, żeby na koniec dnia ktoś (niekoniecznie wszyscy winni) odpowiedział za zaistniałą sytuację. W przypadku Cypru byli to: minister finansów i kierownictwo jednego z cypryjskich banków.
Dążąc do podsumowania, należy zatem życzyć nam wszystkim, w tym decydentom, aby przypadek cypryjski był pierwszym i ostatnim zarazem.