Opinie

Prezydent Białorusi Aleksander Lukaszenko / autor: Fot. Drop of Light/Shutterstock.com
Prezydent Białorusi Aleksander Lukaszenko / autor: Fot. Drop of Light/Shutterstock.com

Rosja już nie chce dotować Białorusi

ObserwatorFinansowy.pl

  • Opublikowano: 10 lipca 2018, 20:57

    Aktualizacja: 10 lipca 2018, 20:59

  • 9
  • Powiększ tekst

Jesteśmy na froncie. Jeżeli nie przetrwamy tych lat i upadniemy, to trzeba będzie iść w skład jakiegoś państwa lub będą o nas wycierać nogi – powiedział do swoich pobratymców kilka dni temu prezydent Białorusi. Wskutek podwyżki ceny rosyjskiej ropy białoruski budżet może stracić 20 proc. rocznych dochodów

Jak to się stało, że białoruski prezydent zaczął mówić o perspektywie wchłonięcia przez Rosję? Kilka dni wcześniej w czasopiśmie branżowym „Finanse, księgowość, audyt” ukazał się artykuł białoruskiego wiceministra finansów Dzmitryja Kijki. Urzędnik zwracał uwagę, że przed krajem pojawiło się ogromne ryzyko związane z wprowadzeniem przez Rosję tzw. manewru podatkowego —nowego systemu opodatkowania ropy naftowej. Według Kijko, wynikła stąd podwyżka cen ropy może sprawić, że białoruski budżet rocznie straci 20 proc. dochodów — ok. 2 mld dol.

Manewr podatkowy zainicjowano w 2014 r., gdy rosyjska Duma przyjęła ustawę obniżającą cła eksportowe na ropę naftową z 59 proc. do 30 proc. w 2017 roku i odpowiednio do tego samego poziomu zróżnicowane stawki ceł paliw. Reforma ma na celu ukrócenie subsydiowania przemysłu rafineryjnego — gdyż cła na eksportowane paliwa były dotąd niższe niż na nieprzetworzoną ropę.

Ma to też zapewnić finansowanie dla zaniedbanego przemysłu wydobywczego oraz wzrost wpływów podatkowych. Jednocześnie bowiem z obniżką ceł wzrosną stawki podatku od wydobycia surowców mineralnych. W maju Putin uciął kilkuletnie dyskusje pomiędzy ministerstwem finansów i sektorem przetwórstwa ropy i zgodził się, by do 2024 r. cła zostały zmniejszone do zera.

Koniec epoki

O ile reforma ma przynieść korzyści Rosji, o tyle dla Białorusi oznacza ona pełne rozbicie dotychczasowego systemu energetycznych dotacji opartych na dostawach bezcłowej ropy.

Według białoruskiego ekonomisty Jarosława Romańczuka, poziom rosyjskich dotacji od dawna systematycznie spada. Rosja najbardziej dotowała Białoruś w okresie od 2001 r. do 2010 r. Wtedy tzw. grant integracyjny z Rosji osiągał poziom nawet do 15 proc. białoruskiego PKB., czyli 10 mld dol. rocznie.  Były to ulgi energetyczne — tania ropa naftowa, tani gaz plus ulgi w dostępie do rosyjskiego rynku dla białoruskich producentów. Po 2010 r. dotacje stopniowo się zmniejszały, w 2017 r. wyniosły one ok. 3 proc. PKB Białorusi.

Romańczuk przypomina, że oprócz tanich surowców energetycznych Białoruś otrzymuje tanie kredyty od Euroazjatyckiego Funduszu Stabilizacji i Rozwoju, który w 2016 r. przyznał Białorusi kredyt w wysokości 2 mld dol. wypłaconych transzami do 2018 r. Rosja specjalnie postanowiła przekazać kredytowanie Białorusi w ręce kontrolowanej przez siebie Unii Euroazjatyckiej, by to ona formalnie stawiała Białorusi warunki konkretnych reform liberalizujących gospodarkę. Mimo że Białoruś reformy jedynie pozoruje, kolejne transze kredytów wpływają regularnie.

Oprócz tego, Rosja wypłaca kredyty państwowe. W tym roku na spotkaniu z premierem Białorusi rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew ujawnił, że Białoruś jest winna Rosji 6,2 mld dol. Ostatni raz Rosja pożyczała Białorusi pieniądze we wrześniu 2017 r. – 700 mln dol. na spłatę zaległych zobowiązań po stawce LIBOR 1,46 proc. Oprócz tego 10 mld dolarów pożyczki na budowę Elektrowni Atomowej w Ostrowcu. To była jednak „sprzedaż wiązana”, bo obiekt jest budowany i wyposażany przez rosyjskie firmy.

Tacciana Manionak, białoruska ekonomistka i ekspert ds. energetyki, przypomina w czasopiśmie „Belrynok”, że od 2015 r. Białoruś pozyskuje do swojego budżetu cła eksportowe za paliwa wyprodukowane z rosyjskiej ropy. W 2017 r. było to 600 mln dol. Dodatkowo otrzymuje cła od 6 mln ton surowej ropy, której białoruskie rafinerie nie są w stanie przetworzyć. Ropa ta nawet fizycznie nie trafia na Białoruś, jednak jest przez nią zakontraktowana. Łącznie, zdaniem Manionak, w ubiegłym roku wpływy z tego tytułu wyniosły 1 mld dol., czyli mniej niż szacunki białoruskiego wiceministra.

Przez cztery lata cła na ropę będą stopniowo z roku na rok obniżane, a podatek od kopalin powiększany. Gdy manewr podatkowy zostanie zrealizowany do końca Białoruś straci dochody. Obecnie trwają więc prace modernizacyjne w białoruskich rafineriach, aby mogły być one rentowne w warunkach kupowania ropy po cenach światowych, wyższych od obecnych o 20 proc. Do tego, by utrzymać konkurencję z Rosją białoruskie władze będą zmuszone do obniżki akcyzy na rynku wewnętrznym.

Według Manionak białoruski rząd będzie domagał się rekompensaty od Rosji w postaci obniżki ceny za gaz, choć obecnie Białoruś płaci cenę znacznie niższą niż zachodni odbiorcy, bo jedynie 129 dol. za 1 tys. m. sześc. Rosja, jej zdaniem, postawi jednak ostre warunki — np. zmusi do sprzedaży strategicznych przedsiębiorstw lub zażąda umieszczenia na terytorium Białorusi kolejnej bazy wojskowej.

Jakub Biernat, publicysta TV Bielsat

»» Informacja o licencji ObserwatorFinansowy.pl: Otwarta licencja

»» Cały tekst o kondycji gospodarczej i finansowej Białorusi czytaj na portalu ObserwatorFinansowy.pl:

Rosja już nie chce dotować Białorusi

Powiązane tematy

Komentarze