Chyba nie chce pan powrotu komuny?
Szczera rozmowa z Jerzym Pućko, prezesem zarządu Aggressive Profit S.A .
Spółka handlowa Aggressive Profit S.A. zatrudnia 595 pracowników, sprzedaje produkty swoje oraz jednej z czołowych firm chińskich w dwunastu największych miastach Polski oraz przez internet. W 2012 r. wykazała obroty w wysokości 160 mln zł i wypracowała zysk netto na poziomie 28,2 mln złotych, o 9.6 proc. wyższy, niż w poprzednim roku.
Rafał Zaza - Czy wprowadzi pan w swojej firmie elastyczny czas pracy?
Jerzy Pućko - Jasne, że tak!
- Dlaczego?
- To jest nowoczesne, europejskie rozwiązanie, a w zachodnich krajach Unii Europejskiej wiedzą przecież, co robią. Przed pracą w Aggressive Profit byłem 5 lat w UK, gdzie jako handlowiec mogłem zobaczyć, jak to dobrze działa. Nie musieliśmy jeździć z każdą sprawą do Londynu, z kierownictwem kontaktowaliśmy się przez wideokonferencje. Szef naszej sekcji powiedział nam pod koniec roku, że dzięki elastycznemu czasowi pracy produktywność personelu wzrosła o 39 proc. a 2/3 pracowników jest z niego zadowolonych. Również zarząd w Shanghaju był happy, bo zadowolony personel pracuje ciężej i jest bardziej produktywny a firma w ten sposób może przejść z sukcesem przez kryzys. Musimy iść za Europą i cieszę się, że nasz rząd też chce dać taką możliwość.
- Pracownicy są zadowoleni z planowanego elastycznego czasu pracy? Powiedział im Pan już?
- Nie powiedziałem. Ustawa jeszcze nie przeszła. Ale jeśli przejdzie, to na pewno nowy system pracy wdrożymy. Tak czy owak nasi pracownicy często pracują więcej niż osiem godzin. Zmieni się tylko, to, że unikniemy płacenia za nadgodziny. Nasza księgowość już robi symulacje, jakie korzyści finansowe przyniesie firmie proponowane przez rząd rozwiązanie. A i pracownicy z pewnością będą zadowoleni z dodatkowego czasu wolnego
- Ile godzin będą teraz pracować dziennie?
Różnie, bo system jest elastyczny. Ale nie mniej niż 10-11. Opłaci się im, bo dostaną za to w styczniu i lutym wolne. Wtedy, gdy mniej sprzedajemy. Ja od dawna tak pracuję i jestem zadowolony.
- Nie będzie pan płacił nadgodzin?
Nie będę przecież musiał. Firmy na to nie stać, mamy kryzys europejski i polski kryzys. Szybko z niego nie wyjdziemy, więc wszyscy musimy się sprężyć. Tym bardziej, że w przyszłym roku chcemy wejść na giełdę.
- Porozumieliście się w tej sprawie ze związkami zawodowymi?
- Z kim? Oszalał pan panie redaktorze?! Nie ma u nas żadnych pasożytów i związków zawodowych. Ale przestrzegamy wszelkich praw pracownika, lepiej niż w Anglii, Niemczech czy USA, gdzie wykorzystuje się czarnoskórych, arabów czy Hindusów, nie to co u nas. Rozmawiałem już wstępnie z szefem rady pracowniczej, z którym jestem zaprzyjaźniony. Uważa on, że pracownikom spodoba się nowe rozwiązanie.
- 23,2 mln zł zysku netto do podziału wśród dwóch właścicieli w 2012 r. to mało? Gdzie tu kryzys, że chcecie oszczędzać na pracownikach?
- Panie redaktorze, przecież staram się cierpliwie panu to wytłumaczyć. Mamy wysokie zyski, a w tym roku planujemy wyższe o 4,2 proc. w stosunku do 2012 r., bo właśnie trzymamy w ryzach koszty, przede wszystkim osobowe. Średnia pensja u nas wynosi 2500 złotych. Dzisiaj to niemało i pracownicy są zadowoleni z zarobków.
- Rozumiem, że nowy system przyniesie wam wymierne oszczędności kosztowe. Zatrudnicie nowych pracowników, co da wam nowe kadry gotowe rozwijać firmę?
Nie widzę takiej potrzeby. Koszty osobowe są i będą zoptymalizowane. Nikt nie narzeka i narzekać nie będzie. Pracownicy co prawda dłużej będą przebywać w pracy przez kilka miesięcy, ale za to w końcu dostaną wolne później. To jak dodatkowy urlop. Mamy dobrych i wytrzymałych pracowników.
- Nie przewiduje więc pan protestów ze strony kadry?
Jakie mamy czasy, każdy widzi. Pracownicy cieszą się, że mają pracę i za co utrzymać rodziny. Muszą szanować więc firmę. A narzekanie na pracodawców uważam za socjalistyczny przeżytek. A chyba nie chciałby pan panie redaktorze powrotu komunizmu?!
(nazwa firmy, imiona i nazwiska zostały zmienione po autoryzacji, na prośbę specjalisty ds. PR)