PPK nie może się nie udać
Projekt ustawy o Pracowniczych Planach Kapitałowych przeszedł długą i wyboistą drogę negocjacji, był prześwietlany ze wszystkich stron i w końcu zaakceptował go rząd. Teraz czeka go batalia w parlamencie.
Przykład PPK pokazuje, że konsultacje i negocjacje nie są czczą gadaniną, ale naprawdę mogą wiele zmienić. Konsultacje trwały długo, pomysłodawcy modyfikowali zapisy projektu, znowu konsultowali i znowu coś zmieniali. W rezultacie powstała ustawa, do której chyba każda z zainteresowanych stron dołożyła swoje trzy grosze, coś w niej poprawiła i coś do niej dodała.
Na pewno czas przeznaczony na konsultacje nie był stracony, choć chwilami wydawało się, że trudności stające przed PPK były tak duże, że groziły jego zatopieniem. Nic takiego się jednak nie stało. Z jednej strony – to wyraz determinacji twórców ustawy, z drugiej – przekonania uczestników konsultacji, że w gruncie rzeczy PPK to dobry pomysł.
I jednym, i drugim chodziło tak naprawdę o to samo: Polacy muszą więcej oszczędzać, bo sytuacja jest taka (społeczna i demograficzna), że bez solidnych zapasów zgromadzonych na indywidualnych kontach nie da się funkcjonować po zakończeniu aktywności zawodowej na w miarę przyzwoitym poziomie.
W rezultacie powstał projekt, który godzi perspektywy pracowników i pracodawców, dorzuca niemałe kwoty z państwowej kasy i wprowadza do polskiej rzeczywistości finansowej i gospodarczej nowy byt, z którym jeszcze trzeba będzie się oswoić. Nie miejmy złudzeń – PPK to wielki, ambitny projekt, który będzie dotyczył prawie wszystkich pracowników i pracodawców, a jego skutki będą sięgały wiele lat do przodu. Na pewno ma duże znaczenie dla rynku kapitałowego, ale on oswoi się nim szybko i skutecznie. Wielki zastrzyk kapitału może też trafić do gospodarki, ciągle w zbyt małym stopniu opierającej się na oszczędnościach krajowych. Jednak biznes szybko będzie w stanie wykorzystać możliwości, jakie pojawią się w związku z nowym i szerokim napływem gotówki.
Ciekawe, jak system zadziała wśród pracowników i drobnych przedsiębiorców. Ma on klasyczne cechy nowości, które trzeba poznać, zaakceptować i przystosować do swoich możliwości finansowych. Nikt, żadna z instytucji finansowych czy rządowych, nie będzie chciała powtórzyć błędu, jaki stał się grzechem pierworodnym OFE, które obiecywały Polakom raj na ziemi. Skutki rozczarowania są odczuwalne do dziś.
Kampania informacyjna dotycząca PPK będzie oszczędna, skromna, a może wręcz surowa, bez miraży, z minimalną domieszka emocji i fantazji. Jednym słowem – będzie musiała opierać się na faktach i kalkulacjach korzyści. Bez systemu zachęt finansowych, jakie oferuje państwo, trudno sobie wyobrazić, by zakończyła się sukcesem. Dobrze również, że grono instytucji, które zostały włączone do systemu, poszerzyło się o firmy ubezpieczeniowe, które dysponują armią agentów potrafiących dotrzeć do firm i pracowników, z reguły posiadających ich zaufanie.
PPK to olbrzymia szansa dla Polaków i dla całej gospodarki, przedsięwzięcie o wielkiej skali działania i o wielkiej sile rażenia. Nie może się nie udać, bo ewentualna porażka zakończy się pogrzebaniem wszelkich pomysłów inwestowania na rynku kapitałowym na wielką skalę być może na wiele dziesięcioleci.
Przedsmak tego, co nas czeka w realnej sferze PPK da nam debata w parlamencie. Będzie merytoryczna czy oparta na demagogii? Nastawiania na afirmację dobrych pomysłów czy na wyrzucenie planu PPK do kosza? Debata w parlamencie przygotuje grunt do społecznego odbioru PPK. To na sali sejmowej zacznie się proces budowania jej przyszłego sukcesu.