BLIK wspiera instytucję, która może mieć krew na logo
Dzisiaj pojawiły się informacje, że BLIK, firma, będąca chlubą polskiego systemu finansowego, zaproponowała nowym rodzaj płatności – dokonywanej bezpośrednio z bannera reklamowego. A więc innowacyjna firma zaproponowała kolejne innowacyjne rozwiązanie technologiczne. Niestety, zdecydowała się na współpracę z niebudzącą zaufania instytucją.
Otóż ten nowy projekt powstał we współpracy z WWF, a więc organizacją zajmującą się „ochroną” przyrody. Oficjalnie projekt dotyczy ochrony sówki, której grozi zniknięcie z lasów. Piszę „oficjalnie”, bo trudno mieć pewność, na co dokładnie zostaną przeznaczone pieniądze. O tym, jak działa WWF, było głośno w ubiegłym roku. Wyszło wtedy na jaw, że WWF zebrał ok. 20 mln zł, a duża część tej kwoty została podarowana organizacji z myślą o ochronie rysiów w Polsce. Te zwierzęta cieszą się dużą sympatią Polaków, więc chętnie przekazują datki. Wybuchał afera, jako że pojawiły się doniesienia, że WWF na ten program – jak poinformował w sprawozdaniu – wydał niecałe 60 tys. zł. Potem tłumaczyli, że wydatki w poszczególnych latach wynosiły nawet 800 czy 900 tys., łącznie zaś kwota przekroczyła w latach 2015-2018 2,5 mln zł, zaś wpis w sprawozdaniu finansowym za rok 2017 dotyczy oczekiwanych przychodów (od innej instytucji), ale nie da się ukryć, że dokładnych rozliczeń w sprawozdaniach WWF nie ma.
Ale problem nie tkwi w tym, że BLIK współpracuje z instytucją, która niezbyt rzetelnie informuje darczyńców, na co dokładnie zbiera pieniądze. Problem jest w tym, że BLIK współpracuje z instytucją, która mogła wspierać morderców. Tak, dokładnie – mogła wspierać morderców.
Kilka dni temu portal Buzzfeed.com opublikował obszerny materiał o tym, jak antykłusownicze bojówki m.in. w Afryce, które zostały wyposażone za pieniądze WWF, mordowały kłusowników, w tym dzieci. Cały materiał można znaleźć TUTAJ. Warto przeczytać, bo duża część tego materiału dotyczy m.in. Kamerunu, a przypadki łamania praw człowieka i morderstw zdarzały się m.in. w 2015 roku, ale także później.
Kiedy zapytałem na Twitterze, czy BILK na pewno chce współpracować z instytucją, która może mieć krew na logo, w odpowiedzi dostałem link do oświadczenia WWF Polska. Oddział polski tej organizacji pisze tam m.in., że „fundacja WWF Polska jest zaniepokojona i zaskoczona doniesieniami portalu BuzzFeed” i że publikacje o antykłusowniczych patrolach łamiących prawa człowieka WWF traktuje z najwyższą powagą.
Oczywiście, to nie koniec oświadczenia.
„Jednocześnie, pragniemy oświadczyć, że Fundacja WWF Polska prowadzi programy ochrony przyrody przede wszystkim w Polsce,ale także wspiera projekty w Mongolii, Malezji, Mjanmie i na Ukrainie. Pieniądze przekazywane na ten cel przez polskich darczyńców trafiają bezpośrednio do lokalnych biur WWF.Nie jesteśmy zaangażowani w krajach opisywanych w artykule. ” - czytamy dalej.
To ostatnie zdanie nie jest jednak do końca prawdziwe. W sprawozdaniu za 2017 rok nie zostały wymienione projekty, związane z Afryką, ale w sprawozdaniach za lata 2015-2016 już jak najbardziej. Otóż WWF Polska w tych latach prowadził projekt pod tytułem „Wzmacnianie kontroli przestrzegania prawa w południowo-wschodnim Kamerunie, w Tridom Landscape”. Ta informacja pochodzi ze sprawozdania merytorycznego WWF Polska, dostępnego na jej stronach. Jest mowa o tym, że fundacja przekazała środki „na wprowadzenie systemu gromadzenia informacji przestrzennej, zwiększającego efektywność patroli anty-kłusowniczych SAMRT (Spatial Monitoring i Reporting Tool)”. A więc WWF Polska przelewał pieniądze na kameruńskie patrole antykłusownicze, które są oskarżane m.in. o zabójstwa dzieci. Tyle że „zapomniał” poinformować o tym w oświadczeniu, jakie opublikował na swojej stronie. To oznacza, że nie tylko może mieć krew na swoim logo z pandą, ale na dodatek zataił tę informację przed opinią publiczną w oświadczeniu.
Fakt, że BLIK nawiązał współpracę z instytucją, która mogła łożyć pieniądze na morderców, budzi we mnie gniew. Firma, którą uważałem za jedną z jaśniejszych gwiazd naszego rynku finansowego, nie tylko nie chciała poczekać na wyniki śledztwa, ale nawet nie zajrzała do dokumentów instytucji, dostępnych na stronach internetowych, poprzestając jedynie na odczytaniu oświadczenia. Ta lekkomyślność w podejściu - było nie było - do pieniędzy bardzo źle wróży tej firmie, która przecież pieniędzmi się zajmuje.
Zadaliśmy pytanie firmie PSP w sprawie współpracy z WWF.
Współpraca z WWF Polska dotyczy konkretnej akcji związanej z ratowaniem Sóweczki w Polsce. Mamy świadomość powagi zarzutów kierowanych wobec globalnej organizacji WWF i z niecierpliwością czekamy na dokładne wyjaśnienie tej sprawy. - odpowiedziała firma.
Zadaliśmy więc kolejne pytanie - skąd firma ma pewność, że pieniądze, jakie przekaże WWF, trafią na pewno na ratowanie sówki? W końcu organizacja wiele pieniędzy zabrała na rysie, ale przekazała tylko niewielką ich część na program, który i tak prowadzony jest przez instytucje państwowe.
Czytaj także wyjaśnienia WWF Polska WWF Polska: Do Kamerunu przekazaliśmy 91 tys. zł