Opinie

Franki szwajcarskie / autor: Pixabay
Franki szwajcarskie / autor: Pixabay

Frankowicze czekają, banki w strachu

Stanisław Koczot

Stanisław Koczot

zastępca Redaktora Naczelnego "Gazety Bankowej", Dziennikarz Ekonomiczny 2023 - laureat nagrody głównej XXI edycji konkursu im. Władysława Grabskiego, organizowanego przez Narodowy Bank Polski

  • Opublikowano: 30 września 2019, 18:00

  • Powiększ tekst

Decyzja Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w sprawie kredytów indeksowanych do franka ma zastać ogłoszona 3 października. Rynek się niepokoi, inwestorzy również.

Gorąco w tej sprawie zrobiło się tak naprawdę dwa, trzy tygodnie temu, choć wiadomość o tym, co orzeknie TSUE pojawiła się już w maju, kiedy rzecznik Trybunału oświadczył, że racja jest po stronie frankowiczów. Choć jego stanowisko było w zasadzie jednoznaczne, jednak od tego czasu praktycznie nic się w tej sprawie nie wydarzyło.

Zwykle słowa rzecznika zapowiadają dokładnie to, co oficjalnie ogłosi Trybunał. Czy będzie tak tym razem? Całkiem możliwe, bo z jakich powodów TSUE miałby zmodyfikować opinię rzecznika? Czy w tym czasie banki poszły bardziej na rękę frankowiczom? Czy pojawiły się jakieś bardziej im przychylne rozwiązania prawne? Czy sądy masowo zaczęły orzekać na korzyść frankowiczów? Nic z tych rzeczy.

Oczywiście, w czarnym scenariuszu, niekorzystnym z punktu widzenia banków (kredyt indeksowany do franka miałby zostać zamieniony na złotowy, przy pozostawieniu rekordowo niskiej stopy LIBOR), z rynku finansowego mogłoby odpłynąć nawet kilkadziesiąt miliardów złotych.

Dla sektora bankowego to kłopotliwe rozwiązanie, bo choć kredyty frankowe to przypadłość zaledwie kilka banków, to jednak upadek nawet jednego może spowodować niewyobrażalne perturbacje, łącznie z utratą zaufania na rynku międzybankowym (tak się zaczęły ostatnie największe kryzysy w USA i Europie).

Sytuacja musiałaby jednak przybrać jak najgorszy obrót, by ten scenariusz się spełnił – TSUE musiałby powtórzyć słowo w słowo oświadczenie rzecznika, frankowicze – masowo skarżyć banki, a sądy na wielką skalę i w błyskawicznym tempie orzekać na ich korzyść. Mało prawdopodobne, by wszystkie te elementy zagrały szybko i na dużą skalę. Młyny sprawiedliwości mielą bardzo powoli.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych