Nowy Sejm musi znaleźć czas na nowy Kodeks pracy
Rozpoczęła się nowa kadencja Sejmu, a wraz z nią możliwość spełniania zapowiedzi i obietnic, w tym także tych dotyczących rynku pracy. Pozostaje on czołowym tematem związanym z rozwojem gospodarczym Polski, o czym wiele razy zapewniali najważniejsi politycy i decydenci. Również w portalu w gospodarce.pl niejednokrotnie podkreślaliśmy jego wagę.
Czy nowa minister resortu pracy Marlena Maląg, która do tej pory aktywnie i z powodzeniem wprowadzała nowe programy aktywizujące osoby niepełnosprawne w ramach działania PFRON-u będzie miała dość determinacji, by podjąć tak trudny temat – jakim jest przygotowanie kompleksowych zmian prawnych związanych z rynkiem pracy?
Zmiany te powinny znaleźć się w oczekiwanym przez wszystkie społeczne strony Kodeksie pracy. Resort, za który teraz odpowiada, to nie tylko 500 plus czy „trzynastki”, ale ogromnie obszerny dział dotyczący pracowników, pracodawców i związków zawodowych.
Powinien wesprzeć ją w tych działaniach wiceminister Stanisław Szwed, który bezskutecznie w zeszłej kadencji Sejmu zabiegał o wielką reformę prawa pracy ujętą właśnie w nowym Kodeksie. Czy teraz się to uda?
Jeśli wygramy wybory, to w następnej kadencji Sejmu powinniśmy przygotować nowy Kodeks pracy. Tym bardziej że sytuacja na rynku pracy jest dynamiczna, wchodzą nowe formy zatrudnienia, musimy też umieć odpowiedzieć na nowe, cyfrowe rozwiązania – mówił tuż przed wyborami.
Jednak nowe prawo pracy musi też dostrzec jeszcze inne nowe zjawiska, które pojawiają się wraz z rozwojem gospodarczym naszego kraju. To imigranci. Właśnie dziś Narodowy Bank Polski podał, że szacuje ich liczbę na ponad milion. Imigrantów będzie przecież przybywało – to dobrze, bo bez nich gospodarka sobie nie poradzi.
Napięcia na rynku pracy są w dużym stopniu łagodzone przez napływ imigrantów. (…) Teraz jest to prawie 900 tys. imigrantów z samej Ukrainy, do tego dochodzą imigranci z innych krajów, między innymi z Białorusi. Wydaje nam się, że jest to już powyżej 1 mln efektywnie pracujących imigrantów w gospodarce polskiej - powiedział dziś zastępca dyrektora Departamentu Analiz Ekonomicznych NBP Jacek Kotłowski.
Imigranci z Ukrainy czy Białorusi pracują w Posoce średnio około 7 miesięcy w roku. Może więc warto zmienić tę sytuację w taki sposób, by mogli pracować dłużej? Niech zostają, pracują, otrzymują 500 Plus, a gdy przejdą na emeryturę także „trzynastki” i „czternastki”.
Do takich działań potrzebne są zarówno profesjonalne jak i odważne działania – czego życzyć należy zarówno nowemu Sejmowi, jak i politykom wprost odpowiedzialnym za rynek pracy, emerytury i demografię.