Włochom grozi stagnacja gospodarcza
Doniesienia z Włoch koncentrują się w ostatnim czasie głównie na opisie różnych afer i oszustw podatkowych byłego premiera tego kraju Silvio Berlusconiego, który został skazany na cztery lata więzienia (zamienione na roczny areszt domowy lub pracę społeczną – tę ostatnią opcję wybrał skazany ex-premier, który nadal liczy na to, że prezydent Giorgio Napolitano go w końcu ułaskawi). Tymczasem gospodarka Włoch znajduje się ciągle w fazie recesji . A przynajmniej tak było to drugiej połowy br., od kiedy zanotowano niewielkie „odbicie się od dna”. Jednak na wzrost gospodarczy tylko ok.0.2 proc. trzeba będzie poczekać do 2014 roku. Taki, zupełnie nieodczuwalny wzrost oznacza w praktyce stagnację gospodarczą, która przyczyni się do dalszego pogorszenia poziomu życia ubożejących z roku na rok Włochów. Włochy znajdują się w fazie recesji gospodarczej już od czwartego kwartału 2011 roku. Niecałe dwa lata utrzymywała się w tym kraju względnie pomyślna koniunktura gospodarcza po głębokim kryzysie z lat 2008-2009, z którego Włochy wyszły dopiero w 2010 roku. Jeśli spełnią się prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego i w 2014 roku tempo wzrostu gospodarczego we Włoszech wyniesie niespełna 0,2 proc., to i tak PKB w przeliczeniu na jednego mieszkańca tego kraju będzie w tym roku nadal niższy niż w 1998 roku!
Obecny rząd Enrico Letty, szefa centrowo-lewicowej Partii Demokratycznej, który musiał wejść w koalicję z konserwatywną partią Silvio Berlusconiego (utworzenia koalicyjnego rządu z Partią Demokratyczną odmówił Beppe Grillo z Ruchu Pięciu Gwiazd, który zdobył w wyborach w lutym 2013 aż jedną czwartą miejsc we włoskim parlamencie), nie przeprowadza żadnych, koniecznych reform gospodarczych i politycznych. Stara się tylko dotrwać do następnych wyborów (czym przypomina politykę „przetrwania” wielu innych rządów nie tylko w Europie). Innymi słowy stara się „robić jak najmniej„ i tym samym jego osiągnięcia są jeszcze mniejsze. Taka strategia przetrwania może jednak doprowadzić do przyśpieszonych wyborów już w pierwszej połowie 2014 roku. Należy przypomnieć, że w całej powojennej historii Włoch tylko jednemu rządowi udało się utrzymać władzę w ciągu pełnej, czteroletniej kadencji. Pozostałe rządy, których było w omawianym okresie do 2013 roku aż 63, upadały często już po kilku miesiącach. Średnia „żywotność” powojennego rządu we Włoszech to 393 dni! Jednak gospodarka Włoch rozwijała się w ubiegłym stuleciu w dosyć przyzwoitym tempie, natomiast w ostatnich kilkunastu latach bieżącego stulecia w niewielkim tempie 1,4 proc. Mimo to 60 milionowe Włochy są dziesiątą największą gospodarką świata . Wartość PKB Włoch w 2012 roku wyniosła 1 833 mld dol. Dla porównania ponad 38 milionowa Polska zajmuje pod tym względem dwudzieste miejsce na świecie z PKB o wartości 801 mld dol.
Niezbyt imponującym osiągnięciem obecnego rządu Włoch jest zmniejszenie wydatków z kasy państwowej, jakie zostało uchwalone przez parlament w budżecie na rok 2014 o zaledwie 2,5 mld euro. A całkowite wydatki budżetowe to aż 800 mld euro czyli prawie 50 proc. wartości PKB. Tak więc taka nieduża obniżka tych wydatków w niewielkim stopniu wpłynie na stan finansów i poziom zadłużenia państwa. Podobnie jak planowane w 2014 roku dochody z prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych szacowane na około 12 mld euro. Obecny rząd Enrico Letty nie dysponuje odpowiednią większością głosów w parlamencie, aby przeforsować jakikolwiek projekt reform gospodarczych, np. obniżenia podatku PIT, który jest jednym w najwyższych w całej strefie euro czy też podatku płaconego przez firmy (CIT). To ostatnie zwiększyłoby także atrakcyjność Włoch u zagranicznych inwestorów, którzy ostatnio przenoszą swoje oddziały (jak np. General Electric) z Włoch do Wielkiej Brytanii. Z kolei obniżenie podatku dochodowego od ludności przyczyniłoby się do zwiększenia popytu, co ożywiłoby koniunkturę gospodarczą i doprowadziłoby do przyśpieszenia wzrostu gospodarczego. Tak właśnie się stało w Hiszpanii i Portugalii, gdzie już w bieżącym roku doszło do ożywienia gospodarczego. Natomiast we Włoszech tempo wzrostu w wysokości zaledwie 0,2. proc, wg MFW lub 0,7 proc. według prognoz Komisji Europejskiej, ma pojawić się dopiero w przyszłym roku, a w 2015 roku być może wzrost gospodarczy wyniesie też niezbyt wiele, bo tylko 1,2 proc. w skali rocznej.
Perspektywy rozwojowe Włoch nie rysują się więc, w obu omówionych wyżej scenariuszach, zbyt pomyślnie. Trudno bowiem oczekiwać, że w 2014 roku, po przyśpieszonych wyborach, wyłoniony zostanie we Włoszech nowy rząd, składający się tym razem z bardziej kompetentnych i uczciwych polityków, którzy jakimś cudem przeprowadzą konieczne reformy gospodarcze i polityczne, stwarzając tym samym lepsze warunki dla przyśpieszonego wzrostu gospodarczego. Biorąc pod uwagę ogromne zróżnicowanie włoskiej sceny politycznej i dotychczasową rywalizację działających w tym kraju różnych partii i ugrupowań politycznych, których celem naczelnym jest przede wszystkim ochrona interesów partyjnych i walka o zdobycie władzy, chociażby tylko na kilka miesięcy, trudno oczekiwać, że dojdzie we Włoszech do jakiegoś przełomu. Groźba przedłużającej się stagnacji gospodarczej może jednak spowodować dalszą radykalizację nastrojów społecznych i pojawienie się nowych partii i ugrupowań politycznych, którym uda się w przyszłości nie tylko wygrać wybory parlamentarne i zdobyć, w koalicji z inną partią, władzę na niezbyt długi, jak się okazuje w warunkach włoskich, okres czasu, lecz także doprowadzić do znaczącego ożywienia gospodarczego i stworzenia lepszych warunków życia dla ludności tego kraju.