Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Jak dobrze żyć w Islandii

Julia M. Jaskólska

Julia M. Jaskólska

Filozof, publicystka

  • Opublikowano: 13 grudnia 2013, 08:46

    Aktualizacja: 13 grudnia 2013, 10:51

  • 11
  • Powiększ tekst

W Islandii w połowie 2014 roku wejdzie w życie prawo pozwalające na umorzenie bankowych długów hipotecznych nawet do 24,6 tys. euro na jedno gospodarstwo domowe, o czym poinformował niedawno premier Sigmundur David Gunnlaugsson.

Nie ma co, dobrze mają w tej Islandii. W Polsce, w której bankowe tytuły egzekucyjne, wzrastające wciąż daniny publiczne oraz pozaciągane z musu kredyty hipoteczne są zmorą dla ludzi, coś takiego jest nie do pomyślenia. Rząd Donalda Tuska, ale także każdy inny wywodzący się z rozdania przy okrągłym stole, traktuje obywateli jak dojną krowę, chociażby dla spłacania długu zagranicznego, gdyż kasa państwowa świeci pustkami. Temu właśnie służy grabież pieniędzy z Otwartych Funduszy Emerytalnych do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, jaka 6 grudnia dokonała się w sejmie z błogosławieństwem premiera i – byłego już – ministra finansów Jacka Rostowskiego. Pieniądze przejdą do ZUS, rząd nie będzie musiał już przekazywać do niego wysokich dotacji z budżetu państwa na wypłatę bieżących emerytur, a tym samym będzie miał pieniądze na spłatę długów wobec zagranicznych wierzycieli. Genialne w swej prostocie, prawda? OFE i ZUS są z różnych powodów diabła warte, ale z tych pierwszych przynajmniej można wycofać pieniądze i podlegają one prawu dziedziczenia. W państwowym molochu, czyli ZUS-ie, można zapomnieć o ich odzyskaniu. Aby było jeszcze weselej składki w ZUS nie oznaczają automatycznie emerytury, a jeśli już to w wyniku decyzji sejmu będzie ona, jak przewiduje ekonomista Krzysztof Rybiński, niższa o połowę. Zakładając, oczywiście, że ZUS nie zbankrutuje, a według niektórych ekonomistów taki los może go spotkać jeszcze przed 2018 rokiem.

Wyzysk obywatela to jedno z dobrodziejstw państwa opresyjnego, jakim jest Polska. W Islandii polityka gospodarcza jest inna, co sprawia, że państwo to doskonale dźwiga się z paraliżującego go w 2008 roku kryzysu bankowego. Islandia bowiem przyjęła przy odbudowie swojego potencjału dwie zasady: dbać o swoje i nie słuchać Niemców ani Francji. Dlatego np. nie ma zamiaru wchodzić do Unii Europejskiej. Latem minister spraw zagranicznych, Gunnar Bragi Sveinsson, poinformował o przerwaniu negocjacji z UE ze względu na interes gospodarczy kraju. Jednym z najważniejszych źródeł dochodów Islandii jest rybołówstwo, zaś unijna biurokracja wymaga wprowadzenia limitów na połowy, a to dla tego skandynawskiego państwa oznaczać by mogło tylko kłopoty i wpędzenie go w kryzys podobny do tego sprzed pięciu lat.

Czy nie ma zatem racji ”Bloomberg” gdy pisze:

„Islandczycy, którzy w 2009 r. obrzucili parlament kamieniami, domagając się od polityków i bankierów wzięcia odpowiedzialności za finansową katastrofę kraju, teraz zbierają owoce swojego gniewu. (...) Od końca 2008 r. islandzkie banki umorzyły długi o wartości odpowiadającej 13 proc. PKB kraju, ułatwiając spłatę zadłużenia ponad jednej czwartej ludności Islandii.”

Ponadto sąd najwyższy w orzeczeniu z czerwca 2010 r. uznał kredyty indeksowane w walutach obcych za nielegalne. A to znaczy, że kredytobiorcy nie muszą dłużej ponosić kosztów wynikających z osłabienia korony.

Teraz jeszcze od połowy 2014 roku rząd umorzy Islandczykom bankowe długi hipoteczne nawet do 24,6 tys. euro na jedno gospodarstwo domowe. Według premiera Gunnlaugssona plan „będzie dotyczył ok. 80 proc. gospodarstw domowych, jednak wszystkie islandzkie rodziny na tym skorzystają, między innymi dzięki pobudzeniu wzrostu gospodarczego i wzrostowi siły nabywczej”. To jednak nie wszystko - islandzki rząd zamierza także zwolnić od podatku te gospodarstwa domowe, które przesuną środki z funduszy emerytalnych na spłatę długów hipotecznych. Zostanie to sfinansowane przez podatek nałożony na banki i fundusze zarządzające aktywami banków, które zbankrutowały w 2008 roku.

„Można spokojnie powiedzieć, że Islandia ustanowiła rekord świata w redukcji zadłużenia gospodarstw domowych

- podkreśla Lars Christensen z Danske Bank, dodając że

„Islandia działa zgodnie z podręcznikowymi wytycznymi, co trzeba robić w czasie kryzysu. Zgodzi się z tym każdy ekonomista.”

U nas, niestety, królują ekonomiści-propagandziści i obowiązują zgoła inne podręczniki...

 

 

---------------------------------------------------------------------------------------------

---------------------------------------------------------------------------------------------

Szukasz oryginalnego prezentu dla najbliższych?

Zajrzyj tutaj: wSklepiku.pl!

 

Powiązane tematy

Komentarze