Opinie

Krzyże / autor: Pixabay
Krzyże / autor: Pixabay

Uwolnicie Jezusa czy Barabasza?

Maksymilian Wysocki

Maksymilian Wysocki

Dziennikarz, publicysta, ekspert w dziedzinie wizerunku i marketingu internetowego, redaktor zarządzający portalu wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 3 kwietnia 2021, 10:00

  • Powiększ tekst

Wielka Sobota jest ostatnim dniem Triduum Paschalnego. To czas oczekiwania na Zmartwychwstanie Chrystusa. Tego dnia, zwyczajowo, czuwamy przy Grobie Pańskim i adorujemy Najświętszy Sakrament. Znów nie będzie okazji, by czuwać, ale jest to okazja, by chwilę pomyśleć głębiej niż zwykle. Oczywiście, celebrujemy na ogół bardziej sam fakt zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, bez głębszej refleksji na temat jego cierpienia. A właśnie i zwłaszcza dziś, im głębsza ta refleksja na ten temat, tym większe wyzwania przed nami wszystkimi, dla naszego działania i oceną naszego zachowania stawia. Zwłaszcza teraz

To będą zupełnie inne Święta Wielkiej Nocy, ponownie… Ponownie nie będzie też święcenia pokarmów w kościołach, ponownie wśród celebrujących fragment Biblii odczyta głowa rodzina zamiast księdza. Jedyne, co się nie zmienia i zmienić nie powinno, to esencja i istota celebracji tych świąt. Słuchając niemal wszystkich radiostacji odnoszę wrażenie, że nie mieszkam w Polsce, tylko w Niemczech lub Wielkiej Brytanii, bo aż trudno uwierzyć, że dominują rozmowy o tradycji jaką jest podobno… polowanie na jajka, szukanie słodyczy schowanych w trawie, etc. Wspólnego z polską tradycją i wartościami jakie chcemy przy tej okazji celebrować, nie ma to wspólnego nic. A nad tymi wartościami zwłaszcza dziś warto się głębiej zastanowić, bo w tym roku jeszcze mocniej wystawione są na ciężką próbę.

Dla wielu osób znów będą to święta samotne. Kto odpowiedzialny, będzie próbował chronić rodzinę przed sobą samym - większość z nas jest bezobjawowymi nosicielami wirusa, aż trafi on na bardziej podatny organizm, co kończy się często tragicznie. Odpowiedzialne zachowanie sprawi, że ponownie ten symboliczny moment dla katolików przyjdzie obchodzić przede wszystkim nieco w strachu i w częściowym smutku, przez poświęcenie zwyczaju i tradycji. Zachowanie odpowiedzialne ściągnie na nas smutek w czasie, z założenia, wielkiej radości. A zachowanie nieodpowiedzialne z kolei tylko w długiej perspektywie pogorszy sytuację, za ceną chwilowej iluzji, że wszystko jest jak zawsze, jak być powinno. Tu nie mam złudzeń, że też wiele osób się nie zastosuje do apeli i zaleceń, czyli nie wyrzecze się doraźnej przyjemności wspólnej celebracji Zmartwychwstania Pańskiego, ale to będzie ich wybór i - nie daj Boże - ich konsekwencje, jeśli coś się stanie ich rodzinom, czy seniorom, ich rodzinnym nestorom. Pomówmy zatem o zmartwychwstaniu.

W mistyce ciągu zdarzeń ukrzyżowania, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, zawsze zwracał moją uwagę wątek tego, jak bardzo ludzie przyczynili się i byli sprawcami Jego cierpienia i Jego śmierci, za to w żadnym wypadku nie Jego zmartwychwstania. Jeszcze wcześniej Jezus pokonał śmierć wskrzeszając Łazarza. Cud wskrzeszenia Łazarza, był niestety jednocześnie przypieczętowaniem losu samego Jezusa, gdy przerażeni Jego mocą zwierzchnicy Narodu Wybranego, podjęli ostateczną decyzję o wydaniu go w ręce Rzymian. Judasz wydał Jezusa, ale ten miał jeszcze szasnę. Tę szansę dał mu król Herod i Poncjusz Piłat, de facto rasowy polityk, ale ostatecznie to wściekły tłum tę szansę pogrzebał, nie oni, decydując o uwolnieniu Barabasza, a nie Jezusa.

Z Barabaszami zawsze, w każdych czasach, jest tak, że będąc gwałtownymi i wyrazistymi w mowie i działaniach, choćby głupich i złych, porywają tłumy. Barabasz nie był jednak pospolitym mordercą, jak to się dzieciom czasem wmawia z racji skomplikowania materii. Mógł być zelotą, patriotą, ale terrorystą, który lojalny wobec swojego narodu, walczył z rzymskim okupantem o wyzwolenie Izraela. Jezus i jego postawa, dla postronnego obserwatora Jezus był jego kontrastem – łagodny, poddający się woli Boga Ojca, nie walczący z losem. Słowem: mógł być po prostu nudny.

Czy wobec tego ktoś ma jeszcze dziś jakieś wątpliwości, kogo dziś uwolniłby tłum i za kim poszedł? Głosy niezadowolonych z obostrzeń i walki z pandemią są dziś coraz głośniejsze, jednak to im właśnie zawdzięczamy kolejną falę, kolejne restrykcje i kolejne samotne dla wielu święta. Czy dziś tłum Galilei wybrałby inaczej? Czy w czasach popkulturowego promowania szybkich sukcesów i myślenia magicznego, „ulica” ujęłaby się za np. weteranami Powstania Warszawskiego, którzy przeżyli piekło, mimo to dziś z pokorą są w stanie założyć maseczkę, udać się na szczepienie twierdząc, że to patriotyczny obowiązek i odpowiedzialność wobec innych, czy może za współczesnymi Barabaszami, dla których nawet założenie maseczki to koniec świata i znakowanie ludności „jak za holokaustu”. Szkoda, że dzisiejsi weterani nie są młodsi i w większej liczbie, by mieć siłę to komentować, bo mam wrażenie, że już im szkoda na to nerwów.

W każdym razie - do wszystkich ludzi dobrej i złej woli - z tej przypowieści płynie jeszcze jeden morał: co się odwlecze, to nie uciecze i z pewnością komuś się nie upiecze. Współczesny pandemiczny Barabasz zwłaszcza teraz powinien zdawać sobie sprawę, że nie ma co się cieszyć, że po raz kolejny uniknęliśmy krzyża (trudności, wyrzeczenia, bo „oszukaliśmy system”), bo być może wtedy ktoś za nas umiera.

Choć Święta Wielkiej Nocy polegają na wierze w zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, pamiętajmy, że do tej pory udało się to tylko Jemu i Łazarzowi (za Jego działaniem). Pamiętajmy też, że wskrzeszenie Łazarza zajęło trochę czasu. Bóg też nie naprawia rzeczy w chwilę i na chwilę, Jego działanie jest dogłębne. W Starym Testamencie tylko działanie destrukcyjne Boga było gwałtowne. Dobre rzeczy potrzebują pracy i czasu. Nie idźmy na skróty. Trudno jest czynić dobrze i dobro, łatwo jest czynić zło. Proste rozwiązania to na ogół kłamstwa. Wytrzymajmy jeszcze trochę. Chyba, że za rok ponownie chcemy tak spędzać święta Wielkiej Nocy. Pamiętajmy też, że Jezus może i umarł za nasze grzechy, ale co do zasady i w pierwszej kolejności, umarł przez nasze grzechy. Nie powielajmy ich.

Nie ma jednego leku, ani szczepionki na całe zło i egoizm w nas samych, ale też nie ma niczego, co może ograniczać nasze dobro, miłość i altruizm. A Męka Pańska i Zmartwychwstanie mogą nas przy tym prowadzić ku światłu, nie ku ciemności. Wszystko zależy od tego, czy mądrze skorzystajmy z tego przesłania.

Jezus cierpiał, umarł i zmartwychwstał abyśmy jako ludzie przejrzeli się w Nim i jego męce jak w lustrze. Raz chyba wystarczy. Nie uwalniajmy ponownie Barabasza.

Naszym czytelnikom, ale też naturalnie nam wszystkim i bez wyjątku, w imieniu swoim oraz naszego Zespołu, życzę wszystkiego najlepszego, zdrowia i radości, a także prowadzenia bożego dla mądrego i bezpiecznego postępowania. Błogosławionych Świąt Wielkiej Nocy! Alleluja!

Biblia / autor: Pixabay
Biblia / autor: Pixabay

Maksymilian Wysocki

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych