Analizy

Mamy mocnego dolara, słabe euro i naszego złotego gdzieś pomiędzy / autor: Pixabay
Mamy mocnego dolara, słabe euro i naszego złotego gdzieś pomiędzy / autor: Pixabay

Odpalamy sanie

Krzysztof Adamczak

Krzysztof Adamczak

analityk walutowy Walutomat.pl

  • Opublikowano: 2 grudnia 2024, 16:29

  • Powiększ tekst

Po gorącym i burzliwym listopadzie nie zwalniamy tempa. Grudzień to nie tylko rajd Świętego Mikołaja. Gwiazdor o uwagę będzie walczył z Powellem, Trumpem, Lagarde czy Barnierem. Mimo zimowego miesiąca gorąco może być w Gruzji, Rumunii, Francji czy tradycyjnie już na Bliskim Wschodzie. 

Listopadowe burze

Przedostatni miesiąc w roku historycznie jest ciężkim okresem na rynkach. Tym razem jednak, choć emocji nie brakowało, to przynajmniej rynki kapitałowe mogą być zadowolone. Wyjątkiem jest oczywiście nasza rodzima giełda, ale nawet WIG-20 wykręcił wynik bliski zeru. Niemiecki Dax wzrósł o przeszło 500 pkt i dał asumpt do wyjścia na nowe ATH, co obserwujemy już dzisiaj. Amerykański szeroki rynek wzrósł o blisko 6 proc., również dochodząc do rekordu wszechczasów. Na rynku walutowym największą gwiazdą był oczywiście amerykański dolar, który względem euro miesiąc zaczynał z okolic 1,09$, by zejść 5 centów niżej. Mocny dolar to niestety nie jest dobra wiadomość dla złotego i faktycznie kurs USDPLN chwilami przekraczał nawet 4,20 zł. Jednak ubiegły tydzień trochę podreperował stan naszej waluty, dzięki czemu udało się zejść w okolice 4,10 zł. Zdecydowanie lepiej PLN prezentuje się wobec euro, które wyraźnie potaniało w listopadzie.

Grudniowe rajdy

Co ciekawe intensywny listopad wydaje się ledwie wstępem dla grudniowej gwiazdy. Na horyzoncie mamy dwa posiedzenia głównych banków centralnych, gdzie wciąż nie ma jednomyślności wśród inwestorów co do potencjalnych kroków. Przy czym Amerykanie wciąż nie są pewni, czy będzie jakakolwiek obniżka, podczas gdy Europejczycy na poważnie rozważają „jumbo cut”, czyli podwójne cięcie. Taki rozjazd oczekiwań może sprzyjać zwiększonej wolatywności. Do tego mamy prezydenta elekta, który miota cłami na prawo i lewo oraz impas budżetowy we Francji, który możliwe, że zatopi chwiejny rząd Barniera. Żeby jeszcze bardziej podkręcić grudniowy klimat: fala niezadowolenia społecznego wzrasta w Gruzji, zaraz może dołączyć do niej Rumunia (gdzie odbywają się dość trudne wybory) oraz… znowu Francja, gdzie mieszkańcy z niepokojem patrzą w stronę budżetowych cięć. Pośrodku tego wszystkiego stoi samotny Święty Mikołaj, który chciałby zwrócić uwagę na swój doroczny rajd, więc niewykluczone, że w nadchodzącym czasie znowu będziemy oglądali kolejne ATH na najważniejszych parkietach akcyjnych – nie, nie na GPW.

Poniedziałek już w klimacie

Pierwsza sesja grudnia przebiega dokładnie tak, jak powinien wyglądać cały miesiąc. Mamy mocnego dolara, słabe euro i naszego złotego gdzieś pomiędzy. Kurs USDPLN rośnie do 4,085 zł, gdy EURPLN spada do 4,29 zł. Zgodnie z grudniowym klimatem zachowują się także parkiety akcyjne, które świecą na zielono niczym bożonarodzeniowe choinki. W kalendarzu makroekonomicznym teoretycznie mamy tłok jak w stajence, większość odczytów to jednak finalne rezultaty wcześniej ogłoszonych PMI. Na osobne zdanie zasługują Włosi, którzy najwyraźniej uznali, że wystarczająco już rozwinęli swoją gospodarkę i teraz pora na odpoczynek. W trzecim kwartale dynamika PKB wyniosła okrągłe zero. Więcej powodów do zadowolenia mają w Australii, gdzie rośnie zarówno sprzedaż detaliczna, jak i rynek nieruchomości, a spada za to inflacja. Dolar australijski dzięki temu pozostaje dzisiaj mocny na szerokim rynku, choć może nie aż tak, jak amerykański odpowiednik.

Krzysztof Adamczak, analityk walutowy Walutomat.pl

»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych