Inwestorzy zasypani danymi
Pierwszy dzień października przyniesie sporo informacji makroekonomicznych, inwestorom nie powinno więc zabraknąć bodźców do decyzji. Te z Chin i Japonii, które już się pojawiły, okazały się nieco lepsze niż oczekiwano, ale reakcja rynków na nie była powściągliwa.
Wtorkowa sesja na Wall Street zakończyła się jednak spadkami indeksów, które w pierwszych godzinach handlu, obserwowanych przez inwestorów europejskich, dzielnie walczyły ze słabymi danymi z amerykańskiej gospodarki. Dow Jones co prawda nie zmienił swej wartości., ale S&P500 spadł o 0,3 proc., rozbudowując korektę. To, czy zobaczymy dziś jej pogłębienie, czy odreagowanie, zależeć będzie nie tylko od danych makroekonomicznych, ale i od ich interpretacji przez uczestników rynku. Amerykanie patrzeć będą przede wszystkim na raport ADP o liczbie nowych miejsc pracy. Oczekuje się ich wzrostu o 210 tys., czyli wyższego niż przed miesiącem. Zbyt dobre dane mogą zmrozić nastroje na giełdach, wróżąc szybszą podwyżkę stóp. Waży będzie także indeks IS M dla przemysłu, w przypadku którego oczekuje się niewielkiego spadku oraz na dynamikę wydatków na inwestycje budowlane, gdzie po dobrym sierpniu, także spodziewane jest wyraźne zmniejszenie tempa.
Chińska wersja indeksu PMI okazała się minimalnie lepsza niż oczekiwano. Wskaźnik wyniósł 51,1 punktu i nie zmienił swej wartości sprzed miesiąca. Z 12 do 13 punktów wzrósł jego japoński odpowiednik Tankan, ale PMI liczony przez Markit Economics obniżył się z 52,2 do 51,7 punktu. Słabiej wypadły wskaźniki w Australii i Indiach. W przypadku głównych europejskich gospodarek dzisiejsze publikacje PMI, za wyjątkiem Wielkiej Brytanii, będą jedynie ostatecznymi wersjami wstępnych ich odczytów, więc raczej nie powinny stanowić zaskoczenia. Dla nas bardzo interesujący odczyt PMI polskiego przemysłu. Spodziewany jest jego spadek z 49 do 48,8 punktu. Odchylenia od oczekiwanej wartości mogą wywołać reakcję na rynku.
Nasze indeksy największych spółek zostały wczoraj sprytnie podrasowane, przed zakończeniem kwartału. WIG20 podciągnięty został do 2500 punktów, jednak trudno przewidzieć, jak długo przy tym poziomie zdoła się utrzymać. Szansy na to można upatrywać w wysokich obrotach, towarzyszących wtorkowej zwyżce, jednak dwukrotnie w ciągu dnia widoczne były oznaki pesymizmu. Ten drugi raz miał miejsce na końcowym fixingu, więc początek handlu może nam sporo powiedzieć o charakterze wczorajszych zmian. Ranek będzie prawdopodobnie stał pod znakiem testu dla siły akcji KGHM, które wczoraj odważnie opierały się spadkom kontraktów na miedź, których skala zwiększyła się wieczorem oraz tąpnięciu notowań srebra o niemal 3 proc. Pochodne na miedź dotarły do czerwcowego dołka i tu się powinna rozstrzygnąć walka o zatrzymanie spadków. Ceny srebra znalazły się na poziomie najniższym od ponad czterech lat. Obawy można też mieć w przypadku akcji L otosu i PKN Orlen, patrząc na prawie 2,5 proc. spadek notowań ropy naftowej, sprowadzający cenę surowca do poziomu najniższego od ponad dwóch lat. Przeszacowanie zapasów nie wpłynie korzystnie na wyniki obu naszych rafinerii.
Dziś rano na rynku surowców widoczne jedynie niewielkie odreagowanie, rzędu kilku dziesiątych procent. Nikkei idzie w dół o 0,3 proc., giełda w Chinach nieczynna z powodu święta. Zwyżkujące po 0,1 proc. kontrakty na amerykańskie i europejskie indeksy nie dają jasnych wskazówek w kwestii nastrojów inwestorów przed sesją.