Początek tygodnia złoty rozpoczął od spadków
Spadki na stołecznym parkiecie oraz złe nastroje inwestorów względem naszego regionu spowodowały, że w poniedziałek złotówka traciła na wartości. Ok. godz. 17 euro kosztowało 4,24 zł; dolar 3,99 zł, frank szwajcarski 3,91 zł, a funt 6,05 zł.
"Naszemu parkietowi nie pomaga obecnie słabość KGHM oraz ryzyko polityczne, które uderza w branżę energetyczną, ciągnąc w dół cały indeks WIG20, który stracił ponad 2,5 proc. Jesteśmy więc w trudnej sytuacji, co może ciążyć złotemu także w kolejnych dniach" - ocenił w poniedziałkowym komentarzu analityk Domu Maklerskiego mBanku S.A. Kamil Maliszewski.
Jak dodał, złotówka może jeszcze bardziej osłabnąć do dolara i jej cena przekroczy 4 zł.
"We wtorek poznamy cały szereg informacji z USA, z których najważniejsza powinna okazać się rewizja odczytów PKB za trzeci kwartał. Jeżeli dane okażą się pozytywne, to trwałe wyjście powyżej poziomu 4 zł na parze USD/PLN zobaczymy jeszcze przed kluczowymi posiedzeniami banków centralnych ECB oraz FED w grudniu" - podkreślił.
Analityk ocenił, że mimo pozytywnych indeksów PMI z gospodarki strefy euro, nie zmieniają one zbyt wiele w kontekście oczekiwań rynkowych przed posiedzeniem Europejskiego Banku Centralnego na początku grudnia. Powoduje to - jego zdaniem - że polska waluta oscyluje wokół 4,25 zł za euro.
Maliszewski zaznaczył, że złoty stracił w poniedziałek także wobec franka szwajcarskiego oraz funta.
"Jednak w przypadku tych par brak informacji makroekonomicznych, powinien zapobiegać większym ruchom w kolejnych dniach. Funt pozostanie więc najpewniej pomiędzy 6,05 a 6,10, natomiast para CHF/PLN będzie poruszała się w przedziale pomiędzy 3,90-3,95" - ocenił.
Analityk Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska Konrad Ryczko też zwrócił uwagę, że na gorsze notowania polskiej waluty miały wpływ spadki na giełdzie.
"Należy jednak podkreślić, iż złoty był dziś mocniejszy m.in. od węgierskiego forinta, gdzie inwestorzy negatywnie zareagowali na brak podwyżki ratingu ze strony Fitch. Warto również zwrócić uwagę na polską giełdę, która spadła dziś do najniższego poziomu od 2009 r. Pod presją znalazł się również krajowy dług, jednak tutaj ruch tłumaczyć można było zachowaniem rynków bazowych" - wyjaśnił.
Ryczko dodał, że większość inwestorów czeka na działania ze strony FED oraz EBC.
PAP, sek