Analizy

fot. www.freeimages.com
fot. www.freeimages.com

Ekspert EY: założenia budżetowe są optymistyczne, ale prognoza dochodów realna

źródło: PAP, za: EY

  • Opublikowano: 12 stycznia 2016, 07:04

  • Powiększ tekst

Przyjęte przez rząd założenia makroekonomiczne do tegorocznego budżetu są optymistyczne, zwłaszcza jeśli chodzi o inflację, ale prognozowane na 2016 r. dochody są realne do osiągnięcia - uważa partner i główny ekonomista EY dr Marek Rozkrut.

"Prognozę wzrostu PKB o 3,8 proc. w 2016 r. trudno uznać za konserwatywną, ale w kontekście dodatkowego, chociaż tylko przejściowego, impulsu fiskalnego związanego z programem 500+ uważam, że może się ona zrealizować. Co innego w przypadku inflacji, która najprawdopodobniej będzie znacznie niższa niż przyjęte w budżecie 1,7 proc. Mimo to, nawet przy nieco niższym wzroście PKB i wyraźnie niższej inflacji na poziomie ok. 1 proc., osiągnięcie planowanych wpływów podatkowych w 2016 r. jest jak najbardziej możliwe" - ocenił ekspert w rozmowie z PAP.

Dr Marek Rozkrut, partner i główny ekonomista EY komentuje też zakładany poziom wpływów budżetu.

"Po oczyszczeniu o dochody z nowych podatków od niektórych instytucji finansowych oraz od sklepów wielkopowierzchniowych, prognozowany nominalny wzrost wpływów podatkowych w 2016 r. wynosi 4,3 proc. To nie jest bardzo dużo. Pamiętajmy też, że w przypadku dochodów z VAT, w 2016 r. nie wystąpi już niekorzystny jednorazowy efekt zmian w systemie rozliczania VAT od importu przez podmioty upoważnione" - dodał.

Rozkrut uważa, że faktyczne wykonanie dochodów w 2015 r. najprawdopodobniej będzie lepsze niż zapisano w projekcie budżetu, więc osiągnięcie prognozowanych na 2016 r. dochodów podatkowych może być możliwe przy ich nominalnym wzroście o niecałe 4 proc. licząc rok do roku. Ekonomista pozytywnie ocenił, że rząd nie zapisał w projekcie budżetu dochodów z tytułu tzw. uszczelnienia systemu podatkowego. "Na razie są one wirtualne, przynajmniej dopóki nie zostaną podjęte konkretne działania" - zaznaczył Rozkrut.

Według niego ryzyko niewykonania dochodów budżetowych jest zawsze, ale w takiej sytuacji rząd wykorzystuje rezerwy po stronie wydatków. O ile bowiem zapisane w budżecie dochody są prognozą, która może rozminąć się z rzeczywistością, to w przypadku wydatków wyznacza się ich nieprzekraczalny limit. Wydatki budżetowe zapisuje się więc zawsze z rezerwą, która może zostać wykorzystana w przypadku planowanej lub lepszej realizacji dochodów. Gdy jednak wpływy budżetowe rozczarowują, rezerwy wydatkowe stanowią źródło oszczędności, zabezpieczające przed przekroczeniem limitu deficytu.

Ekonomista powiedział, że dodatkowym bezpiecznikiem dla budżetu państwa w 2016 r. może być wyższy niż założony przez rząd zysk NBP, co skutkowałoby wpływami do kasy państwa powyżej prognozowanych 3,2 mld zł.

"Taki dodatkowy prezent z banku centralnego pozwoliłby obniżyć deficyt budżetu państwa i całego sektora finansów publicznych lub przynajmniej kompensować ewentualny niedobór niektórych wpływów podatkowych. Należy jednak zaznaczyć, że dodatni wynik NBP zapewne nie będzie wynikać z działalności operacyjnej banku centralnego, więc nie będzie obniżać deficytu liczonego zgodnie z metodyką unijną, która jest stosowana m.in. w ramach procedury nadmiernego deficytu" - dodał Rozkrut.

Wskazał jednocześnie na dokonaną przez obecny rząd zmianę stabilizującej reguły wydatkowej z ustawy o finansach publicznych. Jego zdaniem jest ona niekorzystna - pozwala na zwiększenie wydatków podyktowane potrzebą realizacji obietnic wyborczych.

"Bez zmiany tzw. stabilizującej reguły wydatkowej, realizacja programu 500+ nie byłaby możliwa. Zastąpienie w formule reguły prognozowanej inflacji celem inflacyjnym NBP na poziomie 2,5 proc. zwiększyło przestrzeń wydatkową o 5,5 mld zł. Inna zmiana pozwala na jednorazowe powiększenie tzw. limitu wydatkowego o dochody z aukcji LTE, która ma przynieść 9,2 mld zł. W rezultacie, dokonana zmiana ustawy o finansach publicznych pozwala na wzrost limitu wydatków w 2016 r. o 14,7 mld zł. Do tego dochodzą nowe wydatki możliwe do sfinansowania dzięki systemowym zmianom po stronie dochodowej, np. z tytułu podatku od niektórych instytucji finansowych. W tym ostatnim przypadku wzrost wydatków powinien być jednak, przynajmniej w założeniu, neutralny dla deficytu" - powiedział Rozkrut.

Ekonomista obliczył, że po uwzględnieniu zmian w ustawie o finansach publicznych oraz innych działań po stronie dochodowej (w tym nowych podatków), wynikająca z reguły kwota wydatków na 2016 r. wzrosła o 13,1 mld zł względem projektu budżetu poprzedniego rządu. Rozkrut wskazał, ta kwota oznacza możliwość zwiększenia wydatków także w kolejnych latach. "Ta zależność nie występuje natomiast w odniesieniu do dodatkowych wydatków, które mogą być sfinansowane dochodami z aukcji LTE. Te dochody, mające wynieść 9,2 mld zł, będą jednorazowe i dlatego pozwalają zwiększyć limit wydatków tylko w jednym roku, tj. 2016" - zastrzegł.

Według niego łącznie dopuszczalny limit wydatków na 2016 r., obejmujący znaczną część sektora finansów publicznych, a nie tylko budżet państwa, wzrósł względem projektu przygotowanego przez poprzedni rząd o 22,3 mld zł.

"Zaplanowane na 2016 r. wydatki budżetu państwa zostały jednak zwiększone o 17 mld zł, a więc mniej niż mogłoby to wynikać ze zmiany powyższego limitu" - podkreślił.

Projekt ustawy budżetowej na ten rok - nad którym obecnie pracuje Sejm - zakłada, że deficyt budżetowy nie przekroczy 54,7 mld zł; wzrost PKB wyniesie 3,8 proc.; średnioroczna inflacja - 1,7 proc.; a deficyt sektora finansów publicznych spadnie do 2,8 proc. PKB.

PAP, sek

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych