Analizy

Na koniec tygodnia USD/PLN zaskakuje

źródło: Tomasz Witczak, FMC Management

  • Opublikowano: 29 kwietnia 2016, 20:53

  • Powiększ tekst

Wybicie na EUR/USD

Tytuł tej części raportu odnosi się tak naprawdę nie do całego tygodnia, choć to sprawozdanie z minionych pięciu dni, ale do tego, co wydarzyło się dziś po południu.

Przypomnijmy, że jeszcze wczoraj czy przedwczoraj dopuszczaliśmy możliwość postępowania wykresu eurodolara na południe – a to na bazie swego rodzaju trendu spadkowego łączącego szczyty z 12, 21 i 27 kwietnia. Nie twierdziliśmy jednak, że to pewna sprawa, a już wczoraj lepsze argumenty przemawiały za tym, że ów trend został zduszony w zarodku. Dziś wykres po południu wystrzelił i doszedł, zgodnie z prognozą, w rejon maksimów z pierwszej połowy miesiąca – czyli do ok. 1,1440-60.

Co za tym stało? Po części po prostu korekta i przebicie oporu w postaci opisanej wyżej linii. Po części zapewne też i dane makro. W Strefie Euro PKB zaskoczył pozytywnie – dynamika za I kw. to 0,6 proc. k/k oraz 1,6 proc. r/r (prognozowano 0,4 proc. i 1,4 proc.), bezrobocie spadło z 10,3 proc. do 10,2 proc. w marcu. Z drugiej strony indeks Chicago PMI w USA osiągnął tylko 50,4 pkt (liczono na 53 pkt), a indeks Uniwersytetu Michigan wygenerował wartość 89 pkt (prognozowano 90 pkt).

Do tego wczorajsze dane o PKB USA były po części słabe, w każdym razie tak można podsumować dynamikę annualizowaną. Nie jest wcale pewne, czy Fed dokona podwyżki w czerwcu, a nawet jest nader prawdopodobne, że znów się wstrzyma. Swoją drogą, R. Kaplan z Fed w Dallas stwierdził dziś, że na decyzję wpłynie m.in. kwestia Brexitu (choć uznał też, że jest on mniej prawdopodobny niż pozostanie Brytanii w UE).

Obecnie zakładamy, że zaporowe maksima, osiągnięte na EUR/USD na razie się obronią, a to sugerowałoby powrót w rejon 1,1360 – 1,14. Trzeba jednak mieć na uwadze, o czym niedawno pisaliśmy, że wbrew pozorom po nagłych, dziennych zwyżkach następuje czasami podbijanie cen jeszcze wyżej na kolejnej sesji. Gdyby do tego doszło, to rysują się nam – zupełnie niedaleko – maksima rzędu 1,1490 z połowy października 2015.

Na złotym zaskoczenie

To, że EUR/PLN wczesnym wieczorem rezyduje przy 4,37, a był jeszcze niżej – jest o tyle zaskakujące, że dzieje się to przy mocnym euro. A może raczej – przy słabym dolarze. Ta druga interpretacja byłaby bardziej logiczna, nawet jeśli w cenach wygląda to tak samo. Ale samo to, dokąd doszliśmy, nie jest tak zadziwiające – toż to dolne ograniczenia konsolidacji, która trwała całe pięć dni. Takie wsparcie (ok. 4,3680, faktycznie notowano dziś nieco niższe wartości) dopuszczaliśmy.

Bardziej zaskakuje USD/PLN – może nie tyle samym kierunkiem, co skalą ruchu. Owszem, dolar miał prawo się osłabić, ale o ile w ciągu dnia mieliśmy niekiedy nawet 3,87 i więcej, o tyle teraz to 3,8150, a to i tak powrót z rejonu minimów.

Konsolidacja na tej parze się załamała – ale wbrew pozorom nie musi to oznaczać wejścia w epokę silnego złotego. Oto bowiem możemy połączyć minima z dobrych kilku dni kwietniowych (od 1 kwietnia począwszy), by uzyskać linię trendu wzrostowego. Jesteśmy niedaleko tej linii, a w sumie muśnięcie 3,80 byłoby nawet lepszym jej potwierdzeniem niż realizowanie powrotu na północ już teraz. Z kolei za opór służyć może okolica 3,8535-40, dziś ostro przebita jako wsparcie

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych