Analizy

Po Turcji na rynkach bez śladu strachu

źródło: Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

  • Opublikowano: 18 lipca 2016, 11:26

  • Powiększ tekst

Powstrzymanie tureckiego puczu w Turcji w weekend udaremnia skok awersji do ryzyka na rynkach finansowych. Business as ustal, chciałoby się rzec. Biedny w wydarzenia tydzień może przynieść kontynuację trendów. Jen i funt pozostają słabe, dolar australijski i akcje są silne, a dolar amerykański szuka miejsca gdzieś po środku. Po decyzji Fitch odrobina ulgi dla złotego.

W piątek wieczorem próba zamachu stanu w Turcji wywołała ucieczkę do bezpiecznych aktywów, ale udaremnienie puczu w weekend pomogło w uspokojeniu rynków finansowych i w poniedziałek sytuacja wraca do normy. Podobnie jak to było w piątek rano po zamachu w Nicei, rynki nie rozkręcają spirali paniki, a traktują zdarzenia jako odosobnione i ograniczone do rynków lokalnych. To na swój sposób smutne, jak szybko rynki przechodzą do obojętności, choć trudno przewalczyć dominujące czynniki dla handlu. Ryzykowne aktywa pozostają w oparach polityki luzowania ilościowego i ujemnych stóp procentowych, a to oznacza nadmiar kapitału, który gdzieś musi szukać ujścia. Nowe rekordy na Wall Street w zeszłym tygodniu pokazują, że pieniądz szuka stopy zwrotu, a nie bezpieczeństwa.

Lira turecka straciła w piątek niemal 5,5 proc. względem dolara, ale dziś odrabia już z tego połowę. Ryzyko polityczne wokół Turcji pozostanie wysokie, co prawdopodobnie negatywnie odbije się na dochodach kraju z turystyki, więc średnioterminowe perspektywy dla TRY są gorsze niż wydawałoby się kilka dni temu. Z drugiej strony napięcia polityczne w Turcji nie są niczym nowym, stąd kapitał zagraniczny już od jakiegoś czasu ograniczał ekspozycje na kraj. Stąd gwałtowna wyprzedaż aktywów tureckich i liry jest mało prawdopodobna. Podobnie pucz wojskowy nie jest ryzykiem, które da się skopiować na inne rynki regionu, więc PLN, HUF, czy ZAR powinny być stabilne.

Jeszcze w piątek agencja Fitch podtrzymała rating A- dla Polski ze stabilną perspektywą. Fitch uznał, że rząd PiS nie realizuje najbardziej kontrowersyjnych obietnic wyborczych, Rada Polityki Pieniężnej pozostaje na dotychczasowych kursie, a w temacie kredytów frankowych agencję cieszy odejście od przymusowego przewalutowania. Na plus działa też deklaracja rządu o przestrzeganiu unijnego limitu deficytu sektora finansów publicznych na poziomie 3 proc. PKB. Jestem pozytywnie zaskoczony decyzją, gdyż zakładałem podobne „chuchanie na zimne”, jak w przypadku pozostałych agencji (Moody’s i S&P). Jednak Fitch nie ocenił Polski przez pryzmat najczarniejszego scenariusza dla finansów publicznych i stabilności sektora finansowego. I słusznie! Krytykowaliśmy rewizję oceny przez pozostałe agencje, które były zbyt surowe i oparte na jednostronnych, pesymistycznych założeniach. Decyzja Fitch może teraz otworzyć debatę, jak podchodzić do Polski i krajowych aktywów. Osobiście nie liczyłbym na euforyczny napływ kapitału, gdyż jedna agencja nie odmieni diametralnie oceny Polski w oczach inwestorów. Ale może przybliżyć moment, kiedy złoty zacznie korzystać na globalnym wzroście apetytu na ryzyko. Najbliższe dni mogą być wstępnym tego testem. Uwaga na EUR/PLN przy 4,37.

Na rynkach głównych kontynuacja starych schematów. USD/JPY dalej stwarza wrażenie, jakby rynek nie miał zbudowanej wystarczająco dużej pozycji długiej, więc wszelkie cofnięcia o 50 pipsów będą wykorzystywane przez popyt. EUR/USD jest coraz nudniejszy w swoich wahaniach 1,1020-1,1170, choć finalnie (ale nie prędko) powinien wyrwać się dołem. Rajd ryzyka wspiera AUD, a dodatkowe wsparcie zyskuje na AUD/NZD. Opublikowane w nocy dane o inflacji CPI z Nowej Zelandii za II kwartał rozczarowały (0,4 proc. k/k, prog. 0,5 proc.) i wzmacniają oczekiwania na cięcie stopy procentowej RBNZ w sierpniu. Dziś jeszcze w kalendarzu dane z polskiego rynku pracy, a w nocy protokół z posiedzenia RBA. Warte zaznaczenia jest też wystąpienie Weale’a z BoE dziś o 10:15, gdzie inwestorzy będą szukać wskazówek w kontekście skali luzowania monetarnego na sierpniowym posiedzeniu. Sądzimy, że kolejna fala osłabienia funta jest bardziej realna.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych