Niskie stopy procentowe w USA będą jeszcze przez wiele lat?
Od objęcia przez Janet Yellen stanowiska przewodniczącej Rezerwy Federalnej (Fed) w lutym 2014 roku, inwestorzy zastanawiają się, kiedy zmieni się polityka stóp procentowych i zaczną one rosnąć. Z zeszłotygodniowego spotkania w Jackson Hole wynika, że USA znajduje się w zupełnie innej sytuacji gospodarczej niż pozostałe gospodarki rozwinięte.
Fed postawił sprawę bardzo jasno – jakakolwiek decyzja w sprawie stóp będzie uzależniona od danych. Najnowsze wskaźniki coraz silniej wspierają decyzję o podwyżce. Ceny benzyny i energii trzymają inflację w ryzach, ale wzrost pozostaje zgodny z rynkowym konsensusem. Rzeczywista inflacja w drugim kwartale wyniosła 1,2%, zgodnie z oczekiwaniami. Jednak niepokój inwestorów o poziom stóp procentowych pozostaje znaczny i wywołuje dyskusję, czy naturalne stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych powinny być niższe niż się zakłada. Gospodarki świata są pogrążone w wyjątkowo niskim oprocentowaniu obligacji i nieistniejącej presji inflacyjnej, którym towarzyszy ograniczony wzrost. W tej sytuacji można przyjąć, że skuteczność ilościowego luzowania (QE) jest niska. Sama polityka pieniężna nie może zastąpić agresywnej polityki fiskalnej.
Dwaj z najbardziej otwartych prezesów Fed, James Bullard i John Williams, stwierdzili, że obecny stan zatrudnienia i poziom inflacji będzie trwał przez kilka lat, a stopy procentowe powinny pozostać niskie. Bullard zasugerował, że „reżim” pieniężny powinien obejmować tylko jeden ruch o 25 punktów bazowych od teraz do 2019 roku. Ich poglądy wiążą się z przekonaniem, że świat jest związany niższą naturalną stopą procentową, która jest efektem powolnego wzrostu demograficznego. Wiąże się on z ograniczoną zdolnością do generowania dodatkowego popytu zbliżającego inflację bliżej celu 2,0%.
Rynek wymaga jednak więcej. Powstają więc nowe narzędzia, których zadaniem jest wspieranie antycyklicznego wzrostu. Więcej wykupów aktywów, zmiany w polityce podatkowej i plany polityki fiskalnej zorientowane na zwiększenie wydatków kapitałowych są tematem dyskusji we wszystkich rozwiniętych gospodarkach. Na horyzoncie pojawia się są koncepcja połączenia polityki monetarnej i fiskalnej. W Japonii politycy zapowiadają wprowadzenie bodźców fiskalnych, jednocześnie bawiąc się myślą o zastosowaniu tzw. „helicopter money”, czyli bezpośredniego zasilenia pieniędzmi przez bank centralny.
Prawda jest taka, że nawet przy tak niskich stopach, jakie funkcjonują na całym świecie, mamy do czynienia ze zmianą perspektywy wiodących regionalnych prezesów Fed. Twierdzą oni, że naturalne stopy procentowe są znacznie niższe niż kiedyś oczekiwano. Rynek musi zaakceptować to, że będziemy prawdopodobnie mieli do czynienia z niskimi stopami krótko - i długoterminowymi przez jeszcze wiele lat. To właśnie było głównym tematem sympozjum w Jackson Hole, gdzie Yellen wygłosiła przełomową mowę. Stwierdziła, że wierzy w skuteczność polityki monetarnej, a także uważa, że średnie stopy procentowe i niższe wydatki są częścią nowej rzeczywistości ekonomicznej i prawdopodobnie pozostaną na średnim niższym poziomie niż w przeszłości. Po jej przemówieniu dolar amerykański wzmocnił się, gdyż wróciły spekulacje na temat podniesienia przez Fed stóp procentowych przed końcem roku. Szanse na podwyżkę we wrześniu podskoczyły do 42%, a w grudniu do 65%.
Zgadzamy się z konsensusem rynkowym i oczekujemy podniesienia stóp o 25 punktów bazowych, do 0,75, podczas posiedzenia Komitetu Federalnego ds. Otwartego Rynku (FOMC) 16 grudnia, i ich utrzymania na tym poziomie aż do drugiego kwartału 2017 roku. Będziemy monitorować oficjalne przemówienia Fed oraz zmiany wskaźnika inflacji oraz dane z rynku pracy.