Euro, dolar, złoty – pod lupą i z daleka
Główna para i rynki globalne
Rezerwa Federalna w tym tygodniu nie podniosła stopy procentowej w USA. Ostatnie dwie szanse w tym roku na taki ruch to 2 listopada i następnie połowa grudnia (ściślej – 14-ty dzień tego miesiąca). Czy Fed z nich skorzysta?
W środę trzy osoby zagłosowały przeciwko decyzji o pozostawieniu stóp na dotychczasowym poziomie. Te trzy nazwiska to Mester, Rosengren i George. Mógłby tu być jeszcze Lockhart, gdyby miał prawo głosu w tym sezonie. W każdym razie już wcześniej pisaliśmy, że można spodziewać się uzbierania tylu właśnie głosów, tak więc trudno zrozumieć zdziwienie niektórych komentatorów, zaskoczonych tym, że były aż trzy głosy "przeciw". W każdym razie te trzy głosy nie wystarczyły, ale na następnych posiedzeniach frakcja pro-podwyżkowa może być silniejsza. Nie tak dawno np. Tarullo czy Kashkari rozważali taką możliwość, choć żądali dokładniejszych danych o inflacji (cóż, ostatnie dane o CPI były powyżej prognoz, powinno ich to satysfakcjonować).
Eurodolar jest, gdy piszemy te słowa, przy 1,1220-25. Od 3 maja wykres idzie na południe, w dół, minima są coraz niżej – ale od 3 grudnia 2015 idzie w górę, jeśli rozważymy minima z 24 czerwca czy 22 lipca 2016. Trójkąt się zacieśnia i jeszcze nie został rozwiązany. Zasadniczo podejrzewamy jednak, że temat podwyżek będzie dwa razy, a przynajmniej raz (w grudniu) wracał na rynek, napięcie będzie rosło – i to powinno ograniczać wzrosty eurodolara. Faktyczny ruch stóp w górę mógłby doprowadzić do silniejszego wzmocnienia USD. Mógłby to być efekt silny, ale krótkotrwały – bo jednak później zapewne znów czekałyby nas długie miesiące czekania. W gruncie rzeczy oczekiwania czy też zapowiedzi oficjeli Fed co do oprocentowania uległy obniżeniu – i w tym sensie środowe posiedzenie było gołębie. Jastrzębie zaś jedynie w tym sensie, że potwierdzono, iż za dokonaniem tegorocznej podwyżki jest więcej argumentów niż kiedyś.
Przypomnijmy: Czerwcowa prognoza stopy procentowej to (w medianie) 0,9 proc. na rok 2016, teraz jest tylko 0,6 proc. Na rok 2017 zakładano 1,6 proc., obecnie 1,1 proc. Na rok 2018 w czerwcu przewidywano 2,4 proc., obecnie 1,9 proc.
Zmniejszyły się też zakresy w odniesieniu do stóp. Na przykład w czerwcu były jeszcze głosy optujące za osiągnięciem poziomu 1,4 proc. na ten rok i 2,4 proc. na następny – teraz to już tylko 1,1 proc. i 2,1 proc. Z tzw. ‘kropek Fed’ wynika, że tylko jeden z członków Komitetu spodziewa się w przyszłym roku dobicia do tegoż wyniku 2,1 proc. Po drugiej stronie są dwie osoby zakładające utrzymanie wartości 0,6 proc., co oznaczałoby trwanie przy naprawdę arcy-luźnej polityce.
W tym tygodniu mieliśmy też decyzję Banku Japonii – który również nie zmienił oprocentowania. Główna stopa w Kraju Kwitnącej Wiśni to -0,1 proc. BoJ ogłosił poza tym, że będzie działać na rzecz stałego utrzymywania niższej od zera rentowności 10-letnich obligacji skarbowych. Ambicją jest również przekroczenie 2-procentowego celu inflacyjnego. Tymczasem na wykresie USD/JPY mamy tak naprawdę tendencję spadkową, czyli umacniającą jena. Fakt, że linia 100 broni się jako wsparcie od 24 czerwca, choć parę razy ją testowano – ale to nie zmienia faktu, że za nami długi czas wzrostu wartości JPY. Dość przypomnieć, że u progu czerwca 2015 wykres był w rejonie 125 – 126, po czym maksima były coraz niższe, zwłaszcza od lutego 2016.
Polski orzeł i jego losy
USD/PLN w połowie sierpnia sięgał minimów rzędu 3,7685 – później zaś złoty sporo stracił, a następnie, po osiągnięciu poziomu 3,9275 u progu września, zaczął znów zyskiwać. Na razie za wsparcie można uznać "okrągły" poziom 3,80.
Spójrzmy na rzecz długoterminowo. Od dawna na wykresie tej pary można wytyczyć łagodne linie trendu wzrostowego. Dość arbitralne jest to, jak dokładnie je poprowadzimy, możliwa opcja to np. 24 sierpnia 2015 – 1 kwietnia 2016 – 16 sierpnia 2016, ale dałoby się też zacząć na początku lutego 2015. W każdym razie minima mimo wszelkich korekt i zawirowań powoli są coraz wyżej.
Podobnie rzecz się ma z wykresem EUR/PLN – gdzie można wziąć pod uwagę np. 21 – 22 września 2015 i następnie, jak na dolarze, 1 kwietnia oraz 16 sierpnia. Co więcej, dzisiejsza świeca dzienna sugeruje, że taka tendencja właśnie się potwierdziła – w minimach notowaliśmy 4,2730, teraz jest 4,2950, świeca jest biała, były już wyjścia ponad 4,30.
To, że złoty może teraz zacząć tracić na obu parach, można uzasadnić także i koniecznością realizacji zysków z kilkunastu dni umocnienia. To nie znaczy, że naszej walucie grozi teraz jakaś tragedia, aczkolwiek trendy opisane wyżej na razie zdają się pozostawać w mocy, a do tego dochodzi widmo wyższych stóp w USA.