Brexit nabiera kształtu
Wydarzeniem wczorajszej sesji było posiedzenie w brytyjskiej Izbie Gmin, która debatowała nad rządowym projektem wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Oprócz tego poznaliśmy decyzję ws. polityki monetarnej w Nowej Zelandii, a także kolejne sondaże z Francji.
Brytyjscy posłowie w przeważającej liczbie głosów zdecydowali się poprzeć projekt, który pozwoli premier May i jej gabinetowi na uruchomienie artykułu 50 Traktatu Lizbońskiego. Oznacza to, że debata ws. Brexitu przeniesie się obecnie do sali plenarnej w formie, którą zaproponował rząd Theresy May. Co istotne, do przedstawionego projektu nie wniesiono żadnych poprawek, a jedyna, która została zaproponowana (dotycząca imigrantów) została odrzucona. Kolejnym etapem na drodze do wyjścia z Unii Europejskiej będzie więc debata i głosowanie w Izbie Lordów, jednak nie stanie się to wcześniej niż 20 lutego. Wczorajsze głosowanie to efekt decyzji Sądu Najwyższego, który w połowie stycznia orzekł, że do rozpoczęcia procesu opuszczania UE konieczna będzie zgoda obu izb parlamentu. Co istotne, Brexit nie wywołuje obecnie większej nerwowości na rynku funta. W trakcie debaty w Izbie Gmin premier May podkreśliła, że Wielka Brytania będzie jak najszybciej chciała podpisać nowe umowy handlowe z Unią Europejską, co może sprawić, że Brexit odbije się na gospodarce w mniejszym stopniu, niż początkowo sądzono.
RBNZ zgodnie z oczekiwaniami utrzymał stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Nie zmienione zostały również projekcje dotyczące stopy procentowej, która ma utrzymać się na obecnym poziomie przez dalszą część tego roku. Jest to brak zmiany przy dosyć rozgrzanych oczekiwaniach rynkowych, które zakładały podwyżkę stóp jeszcze przed końcem 2017. Bank Rezerwy Nowej Zelandii wypowiedział się jednak negatywnie o kursie dolara nowozelandzkiego wskazując, że kurs walutowy znajduje się zdecydowanie wyżej niż pożądany, który balansowałby wzrost wraz z niską inflacją.
Francja zyskuje w tym momencie główne zainteresowanie inwestorów. Rynek akcyjny jeszcze się nie boi, ale europejska waluta była ostatnio pod presją związana z niepewnością polityczną w Europie. Wczorajsze sondaże wskazują, że o ile Marine Le Pen ma szanse wygrać I turę wyborów, o tyle w drugiej polegnie i to niezależnie od tego, kto będzie jej kontrkandydatem. Niemniej jednak nerwowość może być widoczna aż do dnia wyborów, a euro może znajdować się pod presją sprzedających. O godzinie 9:14 za euro płacono 4.3140 zł, a za dolara 4.0356zł.