Sytuacja po ADP i innych skrótach
Co na wykresie, co w danych?
Raport ADP dotyczący rynku pracy w USA wypadł dziś zupełnie nieźle, a nawet bardzo dobrze. Oczekiwano 185 tys. nowych miejsc zatrudnienia (za maj), a faktycznie przybyło ich 253 tys. W każdym razie takie są szacunki firmy Automatic Data Processing.
Wniosków o zasiłek w tygodniu było trochę więcej niż się spodziewano, ale raport ADP zdaje się być istotniejszy, szczególnie że konstrukcją przypomina tzw. payrollsy, które poznamy jutro. Payrollsy to oficjalne dane rządowe o zmianie zatrudnienia i stopie bezrobocia. W dodatku PMI dla przemysłu przebił prognozę (zakładano 52,5 pkt, było 52,7 pkt), podobnie ISM (miało być 54,5 pkt, odczytano 54,9 pkt).
Dolar się wzmocnił, to prawda – aczkolwiek tak naprawdę umacniał się od samego rana, niezależnie od danych. Około czwartej (na ranem) notowano ok. 1,1255, pomiędzy 13:00 i 14:00 wykres schodził do 1,1220, a później i do 1,12. Teraz mamy ok. 1,1210. Wszystko to oczywiście nie przekreśla generalnego trendu wzrostowego, aktualnego od początku stycznia i wzmocnionego w połowie kwietnia.
Opublikowano również indeksy PMI dla przemysłu Niemiec (minimalnie powyżej prognozy) i Strefy Euro (57 pkt, jak oczekiwano). Z tej strony nie było więc nic przesadnie ważnego. Pozytywnie zaskoczyła dynamika PKB Włoch za I kwartał: +0,4 proc. k/k, +1,2 proc. r/r (rynek był przygotowany na +0,2 proc. k/k i +0,8 proc. r/r). To raczej nie wstrząsnęło eurodolarem, ale zawsze to jakieś pocieszenie, choć oczywiście nie neguje ono ogólnych kłopotów politycznych i ekonomicznych Włoch.
Zmagania PLN
USD/PLN lokuje się teraz na 3,7420, a chwilami był i wyżej. Złoty na tej parze osłabia się od rana, kiedy to testowano wsparcie w rejonie 3,7115-20. Widać, że nasza waluta ma problemy z dalszą aprecjacją. Bardzo możliwe, że w krótkim i średnim terminie (rzędu kilku tygodni) czeka nas korekta, może i poważniejsza – szczególnie jeśli Fed podwyższy stopy, a tym bardziej, jeżeli EBC na czerwcowym posiedzeniu okaże się gołębi, a nie jastrzębi. Wtedy dolar mógłby sporo zyskać.
Nie znaczy to jednak, że całkowicie przekreślona zostanie hipoteza o długoterminowym wzroście eurodolara. W perspektywie kilku lub kilkunastu miesięcy pogłoski o tym, że EBC zacznie wycofywać się z ultra-luźnej polityki będą się zapewne pojawiać, a może i konkretyzować. Z drugiej strony, nie ma pewności co do tego, co Fed zrobi po czerwcu.
Spójrzmy zresztą na wykres eurodolara od strony technicznej. Jedna linia to początek stycznia, początek marca i mniej więcej połowa kwietnia (mowa o minimach). Ta linia nie jest obecnie nawet przy 1,08. Druga to połowa kwietnia i 11 maja. Ta przebiega z grubsza przy 1,1030-40. Zejście do niej byłoby dobrą korektą i niewątpliwie odbiłoby się niekorzystnie na złotym (w sensie jego osłabienia), ale od tego są linie trendu, by się potwierdzać. Do czasu, to prawda... Poza tym nie sądzimy, by eurodolar wybił się w ciągu roku czy półtora ponad rejon 1,15 – 1,17, ograniczający notowania od 2,5 roku. A jeżeli dojdzie tylko tam, to na parze USD/PLN moglibyśmy zobaczyć jedynie strefę 3,53 – 3,60 (zapewne).
Na EUR/PLN widzimy 4,1965, testowano już "dwudziestkę". W pewnym sensie coś się dzieje, choć to wciąż nie jest wielki przełom. Różnica z dolarem jest taka, że euro-złoty nie odbija tak klarownie notowań głównej pary. Złoty może tracić nawet jeśli tylko jedna z polityk – EBC lub Fed – okaże się jastrzębia, i to choćby tylko na tle drugiej. Wsparcie widzimy w pobliżu 4,15, gdzie wykres był w maju przez moment.