Między EBC i amerykańską Rezerwą
Na rynkach
W sierpniu eurodolar wkroczył w konsolidację, a stało się tak po rozbiciu poprzedniego trendu bocznego, który w zasadzie ciągnął się przez ponad 2,5 roku. Granice tamtych wahań stanowiły linie 1,04 i 1,17 (rzecz jasna w przybliżeniu). Teraz za dolny limit konsolidacji można uważać właśnie 1,17 (lub nieco niższe poziomy, rzędu 1,1670), za górny – nawet 1,19.
Sytuacja nadal jest patowa, pomijając oczywiście lokalne, nieprzesadnie szerokie wahania. Na przykład w tym tygodniu mieliśmy gołębią wypowiedź Roberta Kaplana z Rezerwy Federalnej, którego zdaniem sytuacja na amerykańskim rynku pracy wciąż nie jest doskonała, dolar przez długie lata był za mocny i teraz może być słaby, a wysoki w stosunku do PKB dług publiczny to spore zagrożenie. Ale była i wypowiedź jako tako jastrzębia, bo John Williams stwierdził, że jesteśmy dopiero w połowie procesu podwyższania stóp i w najbliższych latach powinno wystąpić "trochę więcej podwyżek".
Indeks NY Empire State wypadł rewelacyjnie, a amerykańska sprzedaż detaliczna za lipiec – nader przyzwoicie, lepiej od założeń. Ale już np. produkcja przemysłowa za lipiec okazała się gorsza od przewidywań, bo zakładano +0,3 proc. m/m, a było +0,2 proc. m/m.
Protokół z obrad FOMC upubliczniono w środę wieczorem. Wygląda na to, że większość członków Komitetu myśli dopiero o tym, by we wrześniu ogłosić datę rozpoczęcia operacji redukcji bilansu, a nie o tym, by już go zacieśniać. Dolar pod wpływem tych wieści stracił.
Z kolei zapiski EBC miały wymowę dość umiarkowaną, niemniej przed ich czwartkową publikacją rynek ustawił eurodolara nisko, w rejonie 1,1670 – tak więc reakcja na same minutes była już na rzecz euro. Wykres poszedł w górę. Gdy piszemy te słowa, w piątek wieczorem, notowania eurodolara to ok. 1,1765 – tak więc stan konsolidacyjnego zawieszenia utrzymuje się.
Na złotym
Na euro-złotym można było w tym tygodniu kupować euro relatywnie tanio – kurs pary schodził do 4,2530. Ostatecznie jednak był to tylko test wsparcia i wygląda na to, że wsparcie to zostało zasadniczo potwierdzone. Co więcej, sytuację od połowy maja można opisać jako postępujące – choć nie dramatyczne – osłabianie się złotego. W sierpniu notowano już maksima bliskie 4,2975.
USD/PLN jest teraz na 3,6310. Tutaj w pewnym sensie wciąż można mówić o generalnym trendzie spadkowym, biegnącym już od grudnia 2016. Inaczej niż na euro-złotym, nie zamienił się on jeszcze w odwrotną tendencję, ale jednak wyhamował – i podejrzewamy raczej, że znacząco bardziej na południe się nie przesuniemy. Wymagałoby to zapewne intensywnych wzrostów eurodolara, powyżej 1,19 – ale główna para porusza się konsolidacyjnie.
W tym tygodniu bardzo pozytywnie wypadł odczyt dynamiki PKB za II kwartał, np. oczekiwano +0,8 proc. k/k oraz +3,8 proc. r/r, a było +1,1 proc. k/k i +3,9 proc. r/r. Prognozy przebite zostały też przy takich publikacjach jak zatrudnienie i produkcja budowlano-montażowa, ale już sprzedaż detaliczna i produkcja przemysłowa – rozczarowały.
Tomasz Witczak, FMC Management