Analizy

Złoty oszczędzony pomimo spadków na giełdach

Przemysław Kwiecień CFA Główny Ekonomista XTB

  • Opublikowano: 10 listopada 2017, 09:41

  • Powiększ tekst

Czwartek przyniósł mocne wstrząsy na rynkach – od Tokio po Wall Street. Takie dni zwykle nie są dobre dla złotego, gdyż rosnąca awersja na ryzyko sprzyja wycofywaniu kapitału z naszego rynku. Tym razem jednak złotemu się „upiekło”.

We wczorajszym komentarzu pisaliśmy o potencjalnych problemach związanych z wprowadzeniem planu podatkowego Donalda Trumpa i obawy o to, że zostanie on storpedowany w Senacie faktycznie były jednym z czynników, który przełożył się na pogorszenie nastrojów. Powodów jednak było więcej. Nerwowo zaczęło robić się już w Japonii, gdzie główny indeks Nikkei225 zyskał 20 proc. w dwa miesiące i pokonał barierę 23000 pkt. po raz pierwszy od początku lat 90-tych (pod koniec lat 80-tych w Japonii pękła gigantyczna bańka spekulacyjna i pomimo upływu niemal 30 lat, wyceny nie wróciły do tamtych poziomów), jednak w popołudniowej części sesji azjatyckiej cofnął się o ponad 3 proc. bez specjalnego powodu. Spadki nabierały też rozpędu w Europie, a szczególnie w Niemczech, gdzie napędzały je słabe wyniki spółki ProSieben. Do tego doszła niepewność w USA i nagle mieliśmy największą wyprzedaż na giełdach od kilku miesięcy. Co ciekawe, dziś po wczorajszej nerwowości nie ma już śladu, tak jakby inwestorzy nie byli przekonani, co do końca za tymi ruchami stało. W tej sytuacji złotemu udało się uniknąć przeceny.

Jak ważna dla notowań złotego jest koniunktura globalna można było się przekonać w przeszłości wielokrotnie, szczególnie w 2008 roku, czy później w okresie euro-kryzysu. Dlatego też przy obecnym, relatywnie dobrym kursie, sytuacja na globalnych rynkach z pewnością stanowi czynnik ryzyka. Nawet jeśli inwestorzy nie dostrzegają bezpośredniego zagrożenia, same poziomy wycen, które są najwyższe od lat, a czasem od dekad, sugerują, że większość dobrych wiadomości mogła zostać przez rynek uwzględniona. Dlatego kurs EURPLN w okolicach 4,20 wydaje się dość niski i ewentualne pogorszenie nastrojów szybko wywindowałoby go powyżej 4,30.

W piątkowym kalendarzu nie dzieje się zbyt wiele – dane o produkcji w Wielkiej Brytanii i nastrojach konsumentów w USA to najważniejsze publikacje. Dlatego uwaga rynków skoncentrowana będzie na polityce. O 9:15 euro kosztuje 4,2332 złotego, dolar 3,6405 złotego, frank 3,6595 złotego, zaś funt 4,7841 złotego.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych