Frank tańszy niż przed czarnym czwartkiem
Dane o grudniowej inflacji w Polsce nie zatrzymały złotego. Nie pomogły też minutes Rezerwy Federalnej, które zatrzymały na razie globalną przecenę dolara. Ale nie wobec złotego, który notuje kilkuletnie maksima wobec najważniejszych walut.
W tej sytuacji warto zwrócić szczególną uwagę na franka, który z nawiązką już odrobił straty z „czarnego czwartku”. 15 stycznia 2014 roku rano frank kosztował ok. 3,54 złotego i choć jego kurs powoli piął się w górę od kilku miesięcy nic nie zapowiadało tego, co miało nastąpić tego dnia. Gwarantem stabilności kursu franka zdawał się być SNB, który w reakcji na ogromny napływ pieniędzy zdecydował się w 2011 roku nie akceptować kursu euro względem franka poniżej 1,20. Przypomnijmy, że w tym okresie realne były obawy o rozpad strefy euro, frank wydawał się być zatem inwestorom bezpieczniejszą alternatywą. Jednak utrzymywanie takiej polityki wiązało się z potężnymi interwencjami na rynku walut i choć teoretycznie szwajcarski bank centralny mógł przeprowadzać e bez ograniczeń w końcu powiedział „dość”. Szwajcarzy uznali, że sytuacja uległa wystarczającej poprawie i nawet jeśli frank umocni się, gospodarka da sobie radę, a kurs w końcu spadnie. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że mieli rację. O ile euro nie odrobiło jeszcze strat wobec franka brakuje mu już niedużo, a szwajcarska gospodarka radzi sobie naprawdę dobrze. Ponieważ mocne euro to zwykle mocne waluty naszego regionu, złotemu udało się nadrobić straty z nawiązką. Frank systematycznie wobec złotego taniał i dziś rano kosztuje 3,53 złotego. Warto pamiętać, że choć w Polsce stopy procentowe są na rekordowo niskim poziomie, nadal jest to poziom istotnie wyższy niż w Szwajcarii i tak było przez cały okres ostatnich 3 lat.
Co do stóp procentowych, coraz więcej wskazuje na to, że Rada może nie podnieść ich w tym roku. W taką retorykę prezesa NBP wpisały się opublikowane wczoraj wstępne dane o grudniowej inflacji, która wyniosła tylko 2 proc., istotnie mniej niż w listopadzie (2,5 proc.). Tylko, albowiem w grudniu kolejny raz mocno rosła cena ropy naftowej. Z drugiej jednak strony, negatywny wpływ na inflację ma coraz mocniejszy złoty i to będzie kolejny argument dla Rady, aby odwlekać podwyżkę.
Coraz niższe poziomy kursów CHF/PLN czy EUR/PLN to zasługa ekstrapolacji ubiegłorocznych nastrojów, gdzie bardzo dobre nastroje na rynkach globalnych wspierały rynki wschodzące. Dobrze pokazuje to dzisiejsza sesja w Tokio, gdzie otwarte po raz pierwszy w tym roku rynki odnotowały niemal 3 proc. wzrosty. Amerykańskie indeksy ostatnio codziennie notują nowe rekordy i wydaje się, że dopóki rynki nie zaczną obawiać się spowolnienia gospodarczego, takie tendencje będą dominować. Dane póki co są bardzo mocne, do Europy dołączyły USA, gdzie po nieco słabszym okresie indeksy aktywności w grudniu znów poszybowały w górę.
Dziś kluczowym punktem kalendarza ekonomicznego są dane o zmianie zatrudnienia w sektorze prywatnym w USA publikowane przez ADP – traktowane są one jako dobry wskaźnik przed raportem rządowym, który poznamy w piątek. O godzinie 8:50 euro kosztuje 4,1492 złotego, dolar 3,4484 złotego, frank 3,5303 złotego, zaś funt 4,6641 złotego.