Catalyst: Oznaki poprawy
Warunki rozpoczynającej się w poniedziałek emisji PKN Orlen są na tyle dobre, że doprowadziły do przeceny starszych, notowanych na Catalyst serii i sukces tej oferty wydaje się z góry przesądzony.
Echo potrzebowało trzech dni roboczych, by uplasować publiczną emisję wartą 50 mln zł nie stosując dodatkowych zachęt dla inwestorów, chyba, że za taką uznać skrócenie okresu do wykupu (do czterech lat), w zamian jednak za nieco niższe oprocentowanie (0,1 pkt proc).
Z czterokrotnie większą emisją Orlenu problemów także nie należy się spodziewać – starsze serie potaniały o 0,5 pkt proc., ale to tylko odpowiedź rynku na warunki nowej emisji (1,2 pkt proc. ponad WIBOR) i być może robienie miejsca w portfelach na jej przyjęcie (w kwietniu obroty obligacjami Orlenu przekroczyły 21 mln zł).
Na rynek napłynęły też informacje o udanych emisjach prywatnych – Atalu i PKO Banku Hipotecznego – choć rzecz jasna w tym wypadku krąg odbiorców jest zupełnie inny. Mniejsze emisje prywatne – zapewne rozprowadzone wśród indywidualnych nabywców – uplasował z kolei Murapol i jest to pewnego rodzaju potwierdzeniem, że sprawa GetBacku – choć o gigantycznych jak na nasze warunki rozmiarach – rozchodzi się po kościach.
Siniaki jednak pozostaną na długo i część indywidualnych inwestorów już za nic nie da się przekonać, że obligacje korporacyjne powinny być ważnym uzupełnieniem portfeli. Cenę zapłacą zapewne oferujący małe emisje prywatne, choć być może będzie to tylko cena wyrażona w adekwatnym do ryzyka oprocentowaniu, a z tym od dawna rynek ma problem. 8-9 proc., to często mentalny próg akceptacji ryzyka, którego realna wycena powinna oscylować na znacznie wyższym poziomie, nierzadko bliższym 20 proc. (w przypadku firm dopiero rozpoczynających działalność operacyjną).
Oczywiście Echo i Orlen, a przed nimi PCC Rokita (pozyskał w kwietniu 20 mln zł z emisji siedmioletnich papierów) to trochę inna liga, ale jeśli gładko udaje się plasować papiery oprocentowane do 5 proc., to jest szansa na to, że i na emisje o nieco wyższym kuponie znajdą się chętni, pod warunkiem jednak, że ich transparentność nie będzie ustępować spółkom publicznym. Dobrym przykładem zwrotu w nastawieniu inwestorów jest Best, którego papiery po spadku poniżej 90 proc. wróciły powyżej 95 proc. Poławiaczy okazji nadal więc nie brakuje.
Wnioskiem o zawarcie przyspieszonego układu z wierzycielami GetBack otwiera nowy rozdział w tej historii i będziemy mogli prześledzić uważniej praktyczną stronę stosowania prawa restrukturyzacyjnego w Polsce. Dotychczasowa praktyka wskazuje, że od otwarcia postępowania układowego do zawarcia układu mija średnio 157 dni (we Wrocławiu, a tam złożono wniosek). Co oznacza, że pierwszych realnych decyzji moglibyśmy spodziewać się w październiku, a pierwszych spłat zapewne dopiero w 2019 r.
Same propozycje nie zostały ujawnione. Nie znając ani kondycji firmy (brak raportu rocznego), ani samych propozycji układowych, trudno cokolwiek oceniać, ale zapewne dla wierzycieli najszybszą drogą odzyskania środków byłaby jednak sprzedaż aktywów i poważne odchudzenie bilansu i operacji GetBacku. Pewną wskazówką może być postawa inwestorów instytucjonalnych, szczególnie tych posiadających i akcje i niezabezpieczone obligacje GetBacku. Jeśli staną mocniej po stronie wierzycieli niż akcjonariuszy, to byłby to sygnał, że w ich ocenie wartości do ratowania faktycznie może być już niewiele.
Emil Szweda, Obligacje.pl