7,5 proc. oficjalnie
Zgodnie z podanymi dziś danymi chińskiego rządu, wzrost gospodarczy w drugim kwartale roku wyniósł 7,5% w skali roku i 1,7% q/q. Chińskie statystyki cieszą się jednak na rynku coraz mniejszym zaufaniem. W tym tygodniu inwestorzy czekać będą na wystąpienia szefa Fed, który przyczynił się do sporych zmian cen w ubiegłym tygodniu. Na dobre rozkręca się też sezon wyników.
Wzrost zgodny z oczekiwaniami, jednak pytań coraz więcej
Wzrost na poziomie 7,5% jest o tyle podejrzany, iż właśnie taki jest cel rządu na ten rok. Pikanterii sprawie dodaje fakt, iż w ubiegłym tygodniu minister finansów powiedział, iż spodziewa się spowolnienia do poziomu 7% w tym roku. Jego słowa zostały szybko sprostowane przez rządową agencję Xinhua, która wydała komunikat, iż 7,5% w tym roku jest jak najbardziej realne do osiągnięcia. Mając na uwadze, iż chińskie dane o PKB to w ogromnym stopniu szacunek (Chiny, pomimo bardzo dużej gospodarki i raczej skromnych osiągnięć w dziedzinie statystyki publikują dane o PKB jako pierwszy duży kraj, w zaledwie 15 dni po zakończeniu kwartału), można mieć obawy, iż został on nagięty na potrzeby rządu. Dane absolutnie nie oznaczają, iż nie ma problemu spowolnienia, natomiast zmniejszają prawdopodobieństwo wdrożenia przez rząd działań mających przyspieszyć wzrost. Ewentualne efekty czerwcowego mini-kryzysu na rynku bankowym w Chinach powinniśmy zobaczyć w statystykach trzeciego kwartału.
Bernanke po raz drugi
W ubiegłym tygodniu największe ruchy – wzrosty na EURUSD i rynkach akcji, nastąpiły właśnie po wystąpieniu Bernanke, który zaznaczył, iż amerykańska gospodarka potrzebuje luźnej polityki pieniężnej. Szef Fed będzie miał okazję rozwinąć ten wątek podczas wystąpień przed komisjami Kongresu w środę oraz czwartek. Reakcja rynku w tym przypadku jest sporą niewiadomą. Bernanke będzie bowiem mówił o ograniczaniu QE3 (które naszym zdaniem nastąpi we wrześniu) i jednocześnie będzie podkreślał, iż nie oznacza to zacieśniania polityki. Warto zwrócić uwagę, iż rentowności po wypowiedzi Bernanke w ubiegłą środę spadły, ale nie na tyle, aby uzasadnić tak silną reakcję na rynku walutowym, czy na rynkach akcji.
Banki oraz techy zdominują tydzień
Na chwilę obecną wyniki spółek w USA, które generalnie są dobre, mają nieco mniejsze znaczenie, niż to co mówi szef Fed. Jednak nie zmienia to faktu, iż jesteśmy na początku kluczowego tygodnia sezonu, a indeks S&P500 dopukuje się do maksimów. Dziś o 14.00 poznamy wyniki Citigroup, jutro opublikuje je m.in. Yahoo, w środę Bank of America oraz Intel, w czwartek Google, Verizon i Morgan Stanley, zaś w piątek GE.
Sprzedaż, Asmussen, CPI
Poza raportem Citi dziś poznamy dane o sprzedaży detalicznej w USA (14.30, konsensus +0,8% m/m) oraz dane o aktywności w lipcu z rejonu Nowego Jorku. Ponadto czeka nas kolejne wystąpienie Asmussena (z EBC, 17.00), który w ubiegłym tygodniu „doprecyzował” znaczenie przedłużonego okresu, wprowadzając Bank w zakłopotanie (Bank prostował później jego słowa). Asmussen z pewnością będzie znów o to pytany, choć tym razem może wypowiadać się bardzie dyplomatycznie. W Polsce opublikowane będą dane o inflacji. Oczekujemy odczytu na poziomie 0,4% R/R, podczas gdy konsensus to 0,3%.