Analizy

Krajobraz po burzy

Przemysław Kwiecień główny ekonomista XTB

  • Opublikowano: 12 października 2018, 09:12

  • Powiększ tekst

Wojna handlowa z Chinami, włoski budżet, coraz bardziej restrykcyjna polityka Fed, szalejące ceny ropy – tego było za dużo, nawet dla inwestorów z USA, którzy w ostatnich latach mieli najmocniejsze nerwy. Ten tydzień na rynkach był najbardziej turbulentny od wczesnej wiosny. Widać jednak pewne światełko w tunelu.

Amerykański rynek akcji odnotował w ostatnich dniach gwałtowną, ok. 8 proc. korektę. Takie ruchy na Wall Street nie są częste. Inwestorzy z dużą konsekwencją ignorowali zagrożenia. Wojny handlowe miały mocniej zaszkodzić Chinom niż USA, włoski budżet to z perspektywy USA odległe zagrożenie, a drożejąca ropa (której USA są nadal importerem netto) to w sumie korzystne zjawisko, gdyż wspiera rewolucję łupkową (takie sformułowanie padło nawet z ust szefa Fed). To, czego boją się inwestorzy giełdowi to pogarszająca się perspektywa dla zysków firm, a taką zaczęły kreować coraz mocniej rosnące stopy procentowe. Narastający rozdźwięk pomiędzy napędzaną cięciami podatków gospodarką USA, a resztą świata też nie zapowiadał niczego dobrego, bo Fed podnosił stopy pomimo oznak spowolnienia na rynkach wschodzących. W środę w zasadzie nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Inwestorom po prostu puściły nerwy, a mające coraz większe znaczenie algorytmy zaczęły sprzedawać. Podobną korektę, choć o nieco większej skali, mieliśmy na koniec stycznia – wtedy po kilku tygodniach większej zmienności rynek powrócił do wzrostów.

Teraz mamy przynajmniej dwa czynniki, które wskazują na chwilowe zawieszenie broni. Pierwszym z nich jest niższa inflacja w USA. Pomimo wysokich cen ropy ceny konsumenta w USA rosły wolniej drugi miesiąc z rzędu. To zdejmuje nieco presji z Fed, a mocny dolar i rosnące rynkowe stopy procentowe stały się właśnie zapalnikiem dla spadków na giełdach. W tej sytuacji dane zadziałały jako pewnego rodzaju automatyczny stabilizator. Dodatkowo w Chinach opublikowane zostały dobre dane o handlu za wrzesień – wyższy eksport i niższy import skutkował wyższą od oczekiwanej nadwyżką handlową. W perspektywie zaostrzenia konfliktu handlowego z USA to może niewiele zmieniać, ale przynajmniej poprawia punkt startowy dla chińskiej gospodarki.

Z punktu widzenia złotego, obydwie informacje są dobre, ale kluczowa jest niższa inflacja w USA. Warto zwrócić uwagę, że waluty rynków wschodzących, które miały bardzo trudny sierpień, całkiem spokojnie zareagowały na korektę na giełdach i poprzez spadek rentowności obligacji ta może nawet im się przysłużyć. Wydaje się, że dolar stracił swoje mocne argumenty, a również na wykresach wielu par walutowych, w tym EURUSD, USDPLN, USDHUF, czy też na indeksie dolara, pojawiły się formacje mogące zwiastować dłuższy zwrot. Skoro mowa o wykresach, warto zwrócić uwagę na parę USDTRY, która z impetem przebiła barierę 5,95-6,00 po informacjach, że uwolnienie amerykańskiego pastora jest już przesądzone. O takim scenariuszu pisaliśmy już kilkukrotnie, m.in. po zapowiedzi prezydenta Erdogana, że o losie Brunsona zdecyduje „niezależny sąd”. Ta decyzja dziś, ale w mediach pojawiły się informacje, że wszystko jest już przesądzone. Przełamana strefa była bardzo ważna dla notowań liry.

Piątkowy kalendarz przynosi kilka publikacji danych makro, w tym np. indeks nastrojów Uniwersytetu Michigan (16:00). To jednak nie dane będą kluczowe. Piątek będzie pierwszym testem na powrót kupujących na rynki akcji. Poprzednie podobnie dynamiczne korekty przynosiły zwykle dość gwałtowne pierwsze odreagowanie, ale także drugi dołek odsunięty w czasie o kilka tygodni. Piątkowe europejskie otwarcie na rynku walut przynosi umiarkowane umocnienie złotego. O 9:00 euro kosztuje 4,3054 złotego, dolar 3,7142 złotego, frank 3,7520 złotego, zaś funt 4,9197 złotego.

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.