Analizy

Europejskie problemy ciążą złotemu

Przemysław Kwiecień główny ekonomista XTB

  • Opublikowano: 19 października 2018, 09:36

  • Powiększ tekst

Europejskie waluty nie mają dobrego tygodnia. Bieżący tydzień przypomina trochę rok 2012, kiedy europejscy politycy nie potrafili rozwiązać własnych problemów, nie wspominając już o światowych wyzwaniach. Słabsze dane napłynęły też z Chin i w efekcie ten tydzień trudno będzie zakończyć w dobrych nastrojach.

Unijny szczyt w Brukseli zakończył się fiaskiem, nawet jeśli nie było to fiasko spektakularne. Przede wszystkim nadal nie wiadomo co z porozumieniem z Wielką Brytanią. W grze na moment obecny jest wydłużenie okresu przejściowego (rozpocznie się w marcu przyszłego roku, pierwotnie miał trwać do końca 2020 roku), co miałoby dać czas na rozwiązanie wszystkich spornych kwestii. To nie spodoba się brytyjskim eurosceptykom, ale jedna z teorii mówi, że po przegłosowaniu projektu budżetu na rok 2019 (do czego brytyjska premier potrzebować będzie wszystkich koalicyjnych głosów) May będzie mogła zignorować najbardziej konserwatywne skrzydło w partii, po porozumienie przegłosuje wykorzystując posłów opozycji. To jednak pozytywny scenariusz, który wcale nie musi się ziścić. Na razie porozumienia, które miało być już uchwalone w tym tygodniu nie ma nawet w zarysie. Funt traci, traci też z tego powodu euro, bo Unia znów zajmuje się sobą – i to nieporadnie.

Drugim powodem słabości europejskich walut są Włochy i tu szczyt również nie przyniósł nic konkretnego. Kilku unijnych polityków pohukiwało, że taki wzrost deficytu (przypomnijmy Włosi planują 2,4% PKB na 2019 rok, a poprzedni rząd wskazywał na ok. 1%) jest nie do zaakceptowania, ale trudno uwierzyć, że miałoby to wpłynąć na liderów populistycznych ugrupowań we Włoszech. Jest istotne ryzyko, że podobnie jak Grecy zdanie zmienią dopiero przyciśnięci przez rynek. Wczoraj różnica pomiędzy oprocentowaniem włoskich i niemieckich 10-latek wzrosła do nowego kilkuletniego rekordu (ponad 320 punktów bazowych), a co gorsza zaczyna to wpływać na inne rynki peryferyjne, takie jak Hiszpania. Rynek obawia się, że w tej sytuacji EBC może mieć wątpliwości, czy wcześniejsza strategia zakładająca zakończenie skupu obligacji z końcem tego roku jest najwłaściwsza. Zmiana w tym zakresie byłaby fatalna dla notowań euro, a przez to również dla złotego.

Nastrojom nie pomogły też dane z Chin wskazujące na obniżające się tempo wzrostu gospodarczego. Wyniosło ono 6,5% r/r, czyli nadal bardzo dużo, jednak mniej niż w drugim kwartale (6,7%) i mniej niż oczekiwano (6,6%). Do tego po raz kolejny spowolniła dynamika produkcji przemysłowej (5,8%), choć nieco na plus zaskoczyła sprzedaż detaliczna (9,2%). Jednocześnie jednak Michelin ostrzegł przed spadającą sprzedażą opon m.in. właśnie ze względu na „słabnący rynek sprzedaży samochodów” w Chinach. Tymczasem dane cały czas nie odzwierciedlają w pełni efekty ceł, który ujawni się raczej dopiero w kolejnych kwartałach i dalsza intensyfikacja konfliktu handlowego byłaby bardzo niebezpieczna.

Dziś w kalendarzu dane z USA o sprzedaży domów (16:00) i z Kanady o sprzedaży detalicznej i inflacji (14:30). W centrum zainteresowania będzie zatem para USDCAD. W Polsce o 10:00 dane o sprzedaży detalicznej, które niejako podsumują wrzesień w polskiej gospodarce. O 8:50 euro kosztuje 4,3025 złotego, dolar 3,7532 złotego, frank 3,7680 złotego, zaś funt 4,8927 złotego.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych