Analiza rynku złota: Ceny znowu w górę. Już niemal 1400 dolarów za uncję
To był trzeci z rzędu tydzień wzrostów cen złota. W ciągu minionych pięciu dni handlu, wartość uncji podskoczyła o ponad półtora procent i obecnie trzeba za nią płacić prawie 1400 dolarów. Oznacza to, że posiadacze kruszcu odrobili już wszystkie straty z czerwca, kiedy to metal w ciągu kilku dni potaniał niemal do 1200 dolarów. Do historycznych maksimów wciąż jednak bardzo daleko, ale z punktu widzenia analizy wykresu, kurs złota ma pod sobą mocny poziom wsparcia, który może chronić przed większymi spadkami.
Cena złota poszybowała w górę o ponad 20 dolarów przede wszystkim w piątek. Ciężko jednak uzasadnić ten optymizm jakąkolwiek publikacją makroekonomiczną. Ostatni dzień tygodnia pod tym względem należał przede wszystkim do gospodarek krajów Europy. Okazało się, że PKB Niemiec w drugim kwartale tego roku powiększyło się o plus 0,9 procent w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego i o 0,7 procent względem pierwszego kwartału 2013 roku. Równie dobre wiadomości napłynęły z Wielkiej Brytanii - tamtejsza gospodarka wzrosła w ujęciu rocznym o 1,5 procent, wobec plus 0,3 kwartał wcześniej. Dane te okazały się jednak raczej zgodne z prognozami, wobec czego ich wpływ na notowania był niewielki. Wzrosty należy więc tłumaczyć raczej stopniowo powracającą popularnością złota wśród największych inwestorów.
Nie zaskoczyła również środowa publikacja zapisków z ostatniego posiedzenia Rezerwy Federalnej. Pokazały one bowiem to, co wszyscy inwestorzy wiedzą już od dawna - w lipcu wciąż było za wcześnie na modyfikację programu QE3. Członkowie FOMC byli tylko zgodni co do kwestii, że w najbliższych miesiącach program luzowania ilościowego i tak trzeba będzie zacząć ograniczać. Wymowa ostatnich minutes jest jednak dla posiadaczy złota stosunkowo dobra. Rynki spekulują bowiem, że Fed zacznie zmniejszać QE3 już po najbliższym, wrześniowym posiedzeniu. Wydawać by się mogło, że na spotkaniu poprzedzającym taką decyzję, padną choćby najmniejsze konkrety co do wartości i daty wprowadzenia modyfikacji. Takich jednak właściwie nie było.
Najbliższy tydzień może przynieść powtórkę z rozrywki, czyli kolejną zwyżkę cen metalu, wynika z cotygodniowej ankiety Kitco, na którą powołuje się Forbes. Taki scenariusz zakłada 15 z 23 ankietowanych przez instytut, przeciwnego zdania jest zaś 7 respondentów. Analitycy biorący udział w tej ankiecie zwracają uwagę na przebicie ważnego poziomu 1350 dolarów, co świadczy o sile kupujących, a w najbliższej przyszłości może chronić przed ewentualnymi spadkami. W tym roku linia 1350 dolarów dwukrotnie powstrzymała sprzedających, a kiedy złoto kosztowało mniej, stanowiła poziom oporu, co zwiększa jej znaczenie.
Mimo tych optymistycznych prognoz, trzeba zwrócić uwagę na nietypową sytuację w Indiach, największego odbiorcy złota na świecie. Tamtejsza gospodarka przeżywa ciężkie chwile, a rupia z miesiąca na miesiąc traci. Tylko w tym roku, jej kurs spadł w stosunku do dolara o około 12 procent i jest obecnie w okolicach historycznych minimów. Sytuację można tłumaczyć między innymi oczekiwaniem przez inwestorów na rychłe pomniejszenie programu QE3, najpewniej już we wrześniu. Przekłada się to na wzrost awersji do ryzyka i odwrót największych instytucji finansowych z gospodarek krajów rozwijających się - w tym Indii.
Słabnąca waluta to nie najlepsza prognoza dla popytu na złoto fizyczne. Ogromna większość metalu w tym kraju pochodzi zza granicy, więc spadki rupii oznaczają, że złoto w postaci biżuterii, sztabek lub monet może być tam droższe. Tymczasem ostatnie załamanie wartości metalu sprawiła, że Hindusi zaczęli kupować metal jak szaleni. Popyt konsumpcyjny w drugim kwartale tego roku osiągnął tam 310 ton, czyli aż o 71 procent więcej, niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Największy w tym udział miały sztabki i monety (wzrost 116 procent) i biżuteria (plus 51 procent). Spadająca rupia może więc nieco ostudzić największych miłośników złota.