Analizy

Kolejne rekordy cen benzyny

Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.

  • Opublikowano: 4 maja 2019, 20:05

  • Powiększ tekst

Dane Komisji Europejskiej pokazują, że benzyna w Polsce jest najdroższa od czterech lat. Tymczasem na światowym rynku ropy popyt wspiera napięta sytuacja wokół Iranu oraz Wenezueli, a także cięcia produkcji przez kraje OPEC i Rosję. Z drugiej jednak strony amerykańskie wydobycie szaleńczo rośnie. W USA zapasy są najwyższe od dwóch lat. Co to wszystko oznacza dla polskich kierowców?

5,20 zł – tyle trzeba płacić przeciętnie za litr benzyny bezołowiowej w Polsce, według danych Komisji Europejskiej z 29 kwietnia. To wzrost o 3 gr w porównaniu z odczytami sprzed dwóch tygodni i jednocześnie najwyższa cena od października 2014 r. Diesel natomiast w relacji do notowań z połowy ub. miesiąca podrożał zaledwie o 1 gr, osiągając poziom 5,16 zł/litr.

Ceny paliw w Polsce niewiele się różnią w odniesieniu do przeciętnej w UE, gdy pominiemy inne stawki akcyzy czy podatki. Diesel jest w naszym kraju minimalnie droższy niż średnio w UE (ok. 0,3 eurocenta na litrze), a benzyna marginalnie tańsza (o 0,5 eurocenta/litr). Ogólnie widać, że ceny na rynku krajowym są praktycznie takie same jak średnio we Wspólnocie.

Sankcje na Iran podnoszą ceny

W porównaniu do sytuacji sprzed dwóch tygodni niewiele zmieniła się marża na przerobie ropy naftowej na paliwa. Cały czas jest ona wysoka. Zarówno w przypadku diesla, jak i benzyny na rynku amerykańskim przekracza 20 dolarów na baryłce. Wysoka marża na oleju napędowym to efekt zmniejszonych dostaw ropy z Wenezueli oraz Kanady, a w przypadku benzyn – awarii amerykańskich rafinerii.

Sam podstawowy surowiec, i to niezależnie już od miejsca jego wydobycia, także jest stosunkowo drogi. Przede wszystkim USA postawiły sobie za cel, by przydusić gospodarczo Teheran. Amerykanie nie zdecydowali się na przedłużenie możliwości eksportu Irańskiej ropy do Chin czy Indii od początku maja.

W rezultacie Iran, według danych Bloomberga, wydobywał w kwietniu tylko 2,63 miliona baryłek ropy każdego dnia (b/d), co oznacza spadek o ok. 1,2 mln b/d w porównaniu z ubiegłym rokiem. Niewiele brakuje, by produkcja Iranu spadła poniżej 2,5 mln b/d, czyli do najniższej wartości od prawie 30 lat.

Wraz ze spadającym wydobyciem maleje także eksport irańskiej ropy. W kwietniu wynosił on poniżej 900 tys. b/d. Teheranowi dziś znacznie trudniej niż kilka lat temu omiajać sankcje. Najprawdopodobniej eksport irańskiej ropy dalej będzie spadać, powodując ubytek światowej podaży.

Wenezuelska ropa przestaje płynąć

Globalny rynek ropy naftowej traci także dostawy tego surowca z Wenezueli. Częściowo, podobnie jak w przypadku Iranu, jest to efekt amerykańskich sankcji. Drugim elementem jest fatalne zarządzanie sektorem wydobywczym przez władze w Caracas. W rezultacie wydobycie ropy z tego kraju wynosiło tylko 840 tys. b/d w kwietniu, a to o 650 tys. b/d mniej niż rok temu. Eksport netto z tego kraju prawdopodobnie spada poniżej 500 tys. b/d,co oznacza, że Wenezuela stała się marginalnym producentem tego surowca.

Warto także pamiętać, że nadal obowiązują ograniczenia w produkcji nałożone przez OPEC oraz Rosję. Co prawda Moskwa powoli dostosowuje się do limitu (przekracza ustalony poziom produkcji), ale jednak wydobycie z Rosji sukcesywnie się obniża. Czy są więc jakieś argumenty, które mogą przeszkodzić ropie we wzrostach?

Szaleństwo wydobycia w USA

Obecnie jednym poważnym argumentem powstrzymującym ceny ropy od sięgnięcia wartości 100 dolarów za baryłkę są wydarzenia w USA. Tam wydobycie surowca nieustannie rośnie i osiąga kolejne rekordowe poziomy. W porównaniu do początkowych pięciu miesięcy ub. r. dzienna produkcja ropy jest wyższa o 1,75 mln b/d. To oznacza, że Stany Zjednoczone stają się praktycznie energetycznie samowystarczalne.

Jeszcze rok temu Amerykanie importowali średnio 3,5 mln b/d ropy i jej produktów, a teraz jest to zaledwie 1,4 mln b/d. Mniejszy popyt globalny na surowiec generowany z USA kompensuje światu ubytki z Wenezueli i Iranu. Dodatkowo daje także Waszyngtonowi olbrzymią przewagę w rozgrywaniu swoich geopolitycznych interesów, gdyż Amerykanie stają się niezależni od globalnej podaży na rynku ropy.

Środowe dane EIA (Amerykańska Agencja Energetyczna) pokazują, że zapasy komercyjne ropy w USA przekroczyły 470 mln baryłek w ostatnim tygodniu kwietnia i były najwyższe od prawie dwóch lat. Jeżeli spojrzymy na kwietniowe dane IEA (Międzynarodowa Agencja Energetyczna), to globalne zapasy ropy wcale nie spadają mimo obniżki wydobycia z Iranu oraz z Wenezueli i utrzymują się blisko 5-letnich średnich.

Wysokie ceny, ale bez katastrofy

Ceny paliw na krajowych stacjach prawdopodobnie pozostaną wysokie. Diesel będzie kosztował ok. 5,20 zł za litr, a benzyna bezołowiowa kilka groszy powyżej tego poziomu. Ogólnie jednak mimo drastycznego spadku wydobycia ropy przez Iran oraz Wenezuelę globalny rynek tego surowca jest wystarczająco dobrze zaopatrzony dzięki silnemu wzrostowi produkcji w Stanach Zjednoczonych. Jeżeli więc nie pojawią się jakieś nadzwyczajne wydarzenia, to globalne ceny ropy oraz paliw prawdopodobnie przestaną rosnąć. To także oznacza, że polscy kierowcy nie powinni płacić dużo więcej za benzynę i olej napędowy niż obecnie.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych