Analizy

Promyczek nadziei z Niemiec?

Arkadiusz Balcerowski analityk XTB

  • Opublikowano: 8 października 2019, 10:18

  • Powiększ tekst

Opublikowane dzisiejszego poranka dane na temat produkcji przemysłowej z Niemiec pokazały jej nieoczekiwany wzrost, co może nieco dziwić zwłaszcza w świetle rozczarowania danymi na temat zamówień w sektorze przemysłowym w analogicznym okresie.

Wtorkowe dane nie są jednak przełomem, co powinno wciąż raczej ciążyć, a nie pomagać polskiej gospodarce.

W sierpniu niemiecka produkcja przemysłowa wzrosła 0,3% w ujęciu miesięcznym, z kolei wynik lipcowy został zrewidowany w górę do -0,4% z -0,6%. Wobec konsensusu rynkowego zakładającego brak zmian w stosunku do poprzedniego miesiąca można mówić o pozytywnym zaskoczeniu, niemniej jak to zwykle bywa jedna jaskółka wiosny nie czyni. Takie wnioski możemy wyciągać na przyszłość bazując również na innych indeksach koniunktury.

Szczegóły dzisiejszej publikacji były jednak mieszane jeśli zajrzeć głębiej. Spadki miesięczne odnotowano w przypadku dóbr konsumpcyjnych, energii oraz nietrwałych dóbr konsumpcyjnych. Z kolei wzrosty zanotowano w przypadku konsumpcyjnych dóbr trwałych, dóbr pośrednich i inwestycyjnych. W tym miejscu warto również przywołać wczorajsze dane na temat zamówień w przemyśle w sierpniu, które odnotowały kolejny spadek.

Co istotne, zamówienia krajowe odnotowały drugi, najgłębszy spadek miesięcznej dynamiki w tym roku. Taki rezultat tylko podkreśla obecną kruchość popytu wewnętrznego za naszą zachodnią granicą. Na tej podstawie, a także uwzględniając indeksy koniunktury gospodarczej, w najlepszym przypadku można antycypować stabilizację produkcji na niskich poziomach, a jakiekolwiek trwałe odbicie jak na razie zdaje się pozostawać w sferze marzeń.

Dane z Niemiec mają również swoje reperkusje nad Wisłą, a z tego punktu widzenia dzisiejszy raport o produkcji przemysłowej nie wróży niczego dobrego. Głównym powodem takiej linii wnioskowania jest postępująca słabość popytu krajowego, co bardzo dobrze widać po danych o zamówieniach. Taki klimat gospodarczy u naszego zachodniego sąsiada sugeruje kontynuację spowolnienia gospodarczego w Polsce i to bez względu na dodatkowe transfery socjalne, których wpływ na dynamikę wzrostu będzie moim zdaniem znacznie mniejszy w porównaniu z okresem wprowadzenia pierwszej transzy programu 500+.

Słabość popytu w Niemczech będzie również z czasem odbijać się na polskim eksporcie (po części już to się dzieje), co z kolei będzie bodźcem do ograniczenia nakładów inwestycyjnych firm nad Wisłą w obliczu malejącego wykorzystania mocy produkcyjnych. W związku z tym w przyszłym roku spodziewam się, że do hamowania inwestycji ogółem w większym stopniu przyczyni się sektor prywatny, gdzie pod koniec roku 2020 zakładam ujemną (roczną) dynamikę wzrostu. Przyczyną takiej prognozy jest również względnie wysoka baza statystyczna z tego roku (oczekiwane utrzymanie się relatywnie wysokiej dynamiki wzrostu inwestycji sektora prywatnego przez resztę roku). Wreszcie nie należy zapominać o szybko gasnącym strumieniu środków w ramach funduszy UE. Na koniec sierpnia ich roczna dynamika wzrostu (suma 12-miesięczna) spadła do 20,1% z 28,4% - najniższa dynamika od stycznia 2018. Zakładając utrzymanie obecnego tempa redukcji można zakładać, że do końca roku roczna dynamika spadnie w okolicę 0%. Aspekt ten będzie mocniej odczuwalny już w czwartym kwartale roku, a z pełną siłą uderzy w przyszłym roku. W związku z powyższym oczekuję hamowania inwestycji ogółem z poniżej 9% w tym roku do poniżej 4% w przyszłym roku.

W godzinach popołudniowych opublikowane zostaną dane na temat inflacji PPI, a także dane z rynku nieruchomości z USA. Z Polski nie poznamy żadnych publikacji. O godzinie 8:40 za dolara płacono 3,9396 złotego, za euro 4,3272 złotego, za funta 4,8434 złotego i za frank 3,9620 złotego.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych