Forum Wizja Rozwoju – Przyszłość wodoru w energetyce
Wodór, choć nie stanowi źródła energii, to może być jej świetnym nośnikiem – to teza, z którą zgodzili się wszyscy uczestnicy panelu dotyczącego przyszłości wodoru w energetyce, podczas Forum Wizja Rozwoju w Gdyni
Niezwykle ciekawa dyskusja prowadzona przez jednego utytułowanego naukowca od wielu lat związanego z branżą energetyczną, jej modernizacją i zmianami w tym sektorze, profesora Konrada Świrskiego, wzbudziła duże emocje wśród samych prelegentów.
A obsada ekspercka robiła wrażenie. Rząd reprezentował podsekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych Zbigniew Gryglas, a polskiego wodorowego potentata – Grupę LOTOS – Sylwia Pawlak, dyrektor odpowiedzialna za innowacje. W dyskusji wziął udział także Aleksander Sobolewski – dyrektor Instytutu Chemicznej Przeróbki Węgla, ekspert ds. wodoru, zgazowania węgla, energetyki cieplnej. Grono ekspertów uzupełniali Wojciech Lubczyński – ekspert ds. strategii i współpracy międzynarodowej PSE S.A. oraz Tomoho Umeda – przewodniczący Komitetu ds. Technologii Wodorowych Krajowej Izby Gospodarczej.
Choć dyskusja dotyczyła przyszłości czystej energii, której motorem ma być właśnie wodór, już na samym początku emocje wzbudziła deklaracja ministra Zbigniewa Gryglasa, który zapewnił, że rząd nie zamierza wyłączać żadnych bloków węglowych.
Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że wodór jest paliwem przyszłości. Ale jako członek rządu zapewniam, że nie wyłączymy żadnego bloku węglowego, jeżeli będzie stanowić to uderzenie w bezpieczeństwo energetyczne w Polsce. Wodór, jako magazyn energii, jest potrzebny w bardzo dużym stopniu, ale nie jedynym. Musimy nauczyć się mądrze gospodarować energią, mądrze ją magazynować i wykorzystywać – przekonywał podsekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych.
Eksperci nie mają wątpliwości, że opłacalność tego typu inwestycji głęboko powiązana jest z odnawianymi źródłami energii – aby wodór mógł być opłacalny, musi pochodzić z czystej energii, która w znacznym stopniu uzależniona jest od warunków pogodowych. To magazynowanie i wykorzystywanie energii musi być niezależne od warunków pogodowych. Prelegenci zgodzili się, że warunkiem wprowadzenia i wykorzystania wodoru jest budowa morskich farm wiatrowych, co umożliwi instalacje elektrolizerów. Nie byli już jednak tacy zgodni, czy powinniśmy produkować je sami, czy jednak sprowadzić technologię. Zadania testowej produkcji elektrolizerów podjęła się Grupa LOTOS, a dyrektor ds. innowacji Sylwia Pawlak zapewniała, że firma już podjęła decyzję o realizacji projektu badawczo-rozwojowego, którego celem jest budowa elektrolizatora wysokotemperaturowego. I trzeba przyznać, ze LOTOS mierzy wysoko.
Do 2026 roku chcemy zbudować elektrolizery o mocy do 100 MW. To będzie technologia ogólnodostępna, czyli z tzw. półki. Ale chcemy też tworzyć nasz polski elektrolizer wysokotemperaturowy – przekonywała Pawlak i tłumaczyła, że będzie to elektrolizer wysoce zaawansowany technologicznie z grupy TRL 7 lub nawet 8.
Jeżeli uda się zrealizować ten plan to Polska będzie miała swoje własne urządzenia do tzw. magazynowania elektro-chemicznego, co, jak zapewnia Aleksander Sobolewski, przy tak dużych mocach, które chcemy magazynować jest najbardziej efektownym modelem magazynowania.
Obawę części ekspertów wzbudza jednak potencjał naszych źródeł energii odnawialnej. Jak przekonuje Sobolewski, aby „zielony wodór” był opłacalny do magazynowania, musimy mieć produkcję mocy z zielonej energii na poziomie 15-20 GW. Czy to możliwe do osiągniecia w perspektywie 10 lat? Minister Gryglas przekonuje, że tak, a 6 GW to kwestia już najbliższych lat.
Energii odnawialnej nam nie zabraknie. W naszym miksie energetycznym ten komponent OZE jest bardzo znaczący. To energetyka lądowa, fotowoltaika i morska energetyka wiatrowa. Teraz robimy 5,9, a już dzisiaj jesteśmy gotowi by ruszyć z procesem koncesyjnym, który umożliwi nam potrojenie tej mocy. Jestem spokojny o ilość energii, mam nadzieję, że uda nam się tę energię spożytkować, bo ta energia musi być przecież używana – zauważył Gryglas.
Tego strachu nie ma z kolei Tomoho Umeda, który jest przekonany, że potrzeby energetyczne są ogromne, a już dziś kilkadziesiąt firm myśli o przejściu na „wodór”.
W tej chwili w Polsce jest ok 60 projektów wodorowych. Impulsem rozwojowym dla wodoru są niedostatki naszego systemu. Zadecyduje taksonomia. Firmy zdają sobie sprawę, że muszą się zdekarbonizować, bo inaczej wypadną z łańcucha dostaw, a czym szybciej to zrobią, tym bardziej będzie im się to opłacało. Firmy muszą po prostu się „zazieleniać”. Polska jest najlepszym rynkiem do dekarbonizacji i możemy wykorzystać rentę zapóźnienia – wyjaśniał Umeda.
Eksperci zgodzili się, że „wodór”, to jest przełom technologiczny, na miarę tych wielkich przełomów, które występują raz na 100-200 lat. Część jednak żywiła obawę, czy ten pociąg już nie odjechał, a my „spóźniliśmy” się na transformację. Aby wciąż być w stawce, konieczne są duże pieniądze, a te musi wyłożyć państwo, prywatni właściciele i Unia Europejska. Na te ostatnie źródło liczy zarówno Sylwia Pawlak z LOTOSU jak i Tomogo Umeda, który przypomina, że mamy do wykorzystania ogromne środki z funduszy, które dostaniemy na dekarbonizację.
Naszym głównym celem jest realizacja tych projektów, które już rozpoczęliśmy, np. program Green H2, na które złożyliśmy wnioski do Innovation Fund oraz IPCEI. To także właśnie budowa polskiego elektrolizatora, na które dofinansowanie otrzymaliśmy z NCBiR. Jesteśmy firmą, która ma właścicieli. Jeżeli chcemy inwestować w technologię, to one muszą się zwrócić. Wierzę, że te pieniądze otrzymamy – podsumowała Sylwia Pawlak.