KE rusza na wojnę z wielkimi bankami
KE zaproponowała dziś reformę największych banków w UE. Obejmuje ona zakaz handlu na własny rachunek instrumentami finansowymi i towarami oraz możliwość nakazu wydzielenia spółek, by przeprowadzać ryzykowne transakcje np. złożonymi instrumentami pochodnymi.
Po upadku amerykańskiego Lehman Brothers w 2008 r., co zapoczątkowało światowy kryzys finansowy, przywódcy zobowiązali się do rozwiązania problemu banków "zbyt dużych, by upaść" (z ang. too big to fail), by chronić kieszenie podatników.
"Dzisiejsza propozycja jest ostatnim elementem regulacyjnej reformy europejskiego sektora bankowego. Odnosi się ona do niewielkiej liczby bardzo dużych banków, które inaczej wciąż byłyby zbyt duże, by upaść; zbyt kosztowne, by je ratować i zbyt kompleksowe, by je zlikwidować" - powiedział cytowany w informacji Komisji Europejskiej komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Michel Barnier. Dodał, że propozycje KE wzmocnią stabilność finansową i zapewnią, że podatnicy nie będą płacić za błędy banków. Zapewnił, że Komisja ostrożnie "skalibrowała" zapisy, by zapewnić "delikatną równowagę między stabilnością finansową a tworzeniem odpowiednich warunków do finansowania (przez banki) realnej gospodarki". Banki jeszcze przed publikacją propozycji zarzucały, że zaszkodzi ona gospodarce.
Na konferencji prasowej Barnier podkreślał, że ewentualne problemy ok. 30 największych banków stanowiłyby "systemowe" ryzyko dla europejskiej stabilności finansowej i dlatego potrzebne są europejskiej regulacje. Wskazał, że takie problemy wiązałyby się z koniecznością uruchamiania środków publicznych, a tym samym obciążania podatników.
"Dotychczasowa pomoc publiczna na rzecz sektora finansowego wyniosła w zobowiązaniach 1,6 biliona euro, 13 proc. europejskiego PKB zostało wydane od kryzysu finansowego na przełomie 2008 i 2009 roku na pomoc dla sektora finansowego" - przypomniał komisarz. I tak, według propozycji KE, ok. 30 największych banków prowadzących działalność handlową na dużą skalę miałoby "zakaz handlu na własny rachunek instrumentami finansowymi i towarami, tj. handlu, którego wyłącznym celem jest osiągnięcie zysku przez bank." - podano w informacji KE. KE wskazuje, że objęte zakazem transakcje przed kryzysem finansowym stanowiły nawet do 15 proc. bilansów największych banków, teraz udział ten waha się między 2 a 4 proc. "Działalność ta pociąga za sobą wiele zagrożeń, nie przynosi natomiast wymiernych korzyści klientom banku ani gospodarce ogółem" - przekonuje Komisja.
Ponadto nadzorcy mają mieć prawo, a w pewnych okolicznościach obowiązek, żądać od największych banków przeniesienia innych bardzo ryzykownych rodzajów działalności handlowej (takich jak pełnienie funkcji animatora rynku, transakcje na złożonych instrumentach pochodnych lub sekurytyzacja) w celu wydzielenia spółek w ramach grupy (przekształcanie w jednostki zależne).
"Banki będą miały możliwość niewydzielenia działalności, jeśli będą w stanie wykazać nadzorcy, że generowane ryzyko jest eliminowane inaczej" - podkreśla KE. Ponadto wyjątek od takiej seperacji może być przyznany w przypadku danego banku, gdy jest on już poddany podobnym obowiązkom na pomocy uregulowań krajowych. Ponadto Komisja zaproponowała dziś przepisy zwiększające przejrzystość pewnych transakcji w sektorze instytucji parafinansowych, tzw. shadow banking.
Przy swojej propozycji KE posiłkowała się raportem grupy eksperckiej pod przewodnictwem Erkki Liikanena, szefa fińskiego banku centralnego. Zalecał on obowiązkowe oddzielenie ryzykownej działalności inwestycyjnej banków od przechowywania depozytów i tworzenie odrębnych spółek.
KE nie poszła tak daleko i nie zaproponowała obowiązkowego oddzielenia, jak spekulowały media, m.in. na skutek ostrzeżenia Niemiec i Francji, broniących swoich największych pożyczkodawców - tj. Deutsche Banku czy BNP Paribas. Ponadto Francja, Niemcy i Wielka Brytania mają już swoje rozwiązania w tym zakresie. Londyn sygnalizował wcześniej, że niepotrzebny jest zakaz handlu na własny rachunek. Ponadto propozycję KE jeszcze przed publikacją krytykowały banki wskazując na jej możliwy negatywny wpływ dla gospodarki.
Barnier pytany na konferencji, czy nie obawia się ingerencji w rozwiązania krajowe, odparł, że KE ma prawo inicjatywy, a on sam, jako komisarz jest zobowiązany do obrony europejskich interesów.
Media prognozują, że proponowane przez KE rozwiązania - jeśli zostaną zatwierdzone - najpewniej nie wejdą w życie przed 2017 r. w związku z faktem, że projektem zajmie się dopiero następny Parlament Europejski.
(PAP)
jzi/ mki/ jra/
-----------------------------------------------------------------------
-----------------------------------------------------------------------
Kup książkę wSklepiku.pl!