Sztuczne ognie drogie, ale ich sprzedawcy mają mnóstwo pracy
Ostatnie dni roku to szczyt sprzedaży fajerwerków - informują handlowcy. Mimo, iż sztuczne ognie są droższe niż w ubiegłym roku sprzedawcy nie narzekają na brak klientów
Adam Grześkowiak, właściciel Epicentrum Fajerwerków Pogromca Marketów z Gdyni powiedział PAP, że sprzedaje fajerwerki przez cały rok.
Ruch mamy podobny, jak w ubiegłym roku. Handlujemy wieloma rodzajami fajerwerków, ale największą popularnością cieszą się wyrzutnie wielostrzałowe i petardy. W styczniu nieco spadają obroty, bo wiadomo, że na Sylwestra jest szczyt - powiedział zastrzegając jednak, że biznes kręci się przez cały rok. „Nie możemy narzekać na brak klienteli, choć ten najgorętszy okres mamy właśnie teraz” - powiedział Grześkowiak.
Podobnie duży ruch panuje w hurtowni fajerwerków w Pruszczu Gdańskim. Pracownica, która odebrała telefon stwierdziła jedynie, że ma tylu klientów, że nie może rozmawiać, bo jest zajęta obsługą.
We Wrocławiu sprzedawca w sklepie ze sztucznymi ogniami podkreślił, że w tym roku brakuje pełnego asortymentu towarów i są one o połowę droższe. „To, co kosztowało przed rokiem 100 zł teraz możemy dostać za 150 zł, a trzeba jeszcze dołożyć do tej kwoty marżę, by opłacało się sprzedawać. Największą sprzedaż mamy dopiero w dwa ostatnie dni przed Sylwestrem, więc ruch w sklepie dopiero się zaczyna w ostatniej chwili” - dodał sprzedawca z centrum miasta.
Także w Kielcach zainteresowanie kupnem fajerwerków jest bardzo duże, a klientów nie odstraszają ceny, które wzrosły nawet o 40 proc. Jak powiedział PAP Artur Śliwiński, właściciel hurtowni DandaA, w porównaniu do zeszłego roku zamówienia pochodzą ze strony firm – restauracji i hoteli, które będą mogły organizować imprezy sylwestrowe. „Nie brakuje klientów indywidualnych, już kilka dni temu pobiliśmy wyniki sprzedaży z ubiegłego roku” – zaznaczył.
Zdaniem sprzedawców z Lublina pomimo wzrostu cen chętnych do zakupu wyrobów pirotechnicznych nie ubywa. Zainteresowanie jest bardzo duże. Porównywalne do tego z poprzednich lat. Mimo to, że ceny są wyższe to nie odczuwam różnicy w liczbie klientów – powiedział PAP Rafał z hurtowni artykułów przemysłowych F.H.U. Eko-Dam.
Właściciel firmy organizującej pokazy fajerwerków i handlującej sztucznymi ogniami Son of Fire Cezary Stopyra przyznał, że towar „schodzi bardzo ładnie”. Zauważył, że samorządy wycofują się z organizowania hucznych pokazów. „W związku z tym, że wiele miast zrezygnowało z pokazów sztucznych ogni to każdy kupuje i strzela na własną rękę. Kociokwik zaczyna się już o godz. 17” – powiedział przedsiębiorca.
Jeśli ludzie nie mogą się spotkać na masowych imprezach organizowanych przez miasto i wspólnie oglądać profesjonalnych pokazów pirotechnicznych, to kupują i samodzielnie strzelają na prywatkach - powiedział PAP współwłaściciel jednej z dużych krakowskich hurtowni. W czwartek w dwóch krakowskich sklepach z artykułami pirotechnicznymi sprawdzonych przez PAP panował bardzo duży ruch; tworzyły się kolejki kupujących. „Polacy bardzo polubili fajerwerki, ale wszyscy kupują je na ostatni moment” - podsumowała jedna ze sprzedawczyń.
Czytaj też: Energetyczny szok na rynkach! Ta inflacja przyszła z zewnątrz!
PAP/mt