Odjeżdżał z łupem w sylwestra. Zatrzymała go bohaterska sąsiadka!
Nawet 10 lat więzienia grozi 41-latkowi, który po włamaniu do garażu przy al. Piłsudskiego w Łodzi skradł zabytkowego forda wartego ok. 50 tys. zł. Auto na lawecie zwróciło uwagę sąsiadki właścicielki pojazdu, dzięki czemu złodzieja udało się zatrzymać, gdy odjeżdżał z łupem.
Do zdarzenia doszło w sylwestrowy wieczór na jednej z posesji przy al. Piłsudskiego w Łodzi. Mieszkanka okolicy, która dokarmiała w pobliżu koty, zwróciła uwagę na stojącą przed domem sąsiadki lawetę.
„Zobaczyła też, jak nieznany jej mężczyzna ładuje na ten specjalistyczny pojazd zabytkowego forda. Kobieta wiedziała, kto jest właścicielką tego auta i od razu skontaktowała się z nią telefonicznie, pytając, czy sprzedała pojazd. Wówczas wyszło na jaw, że dochodzi właśnie do kradzieży. O wszystkim powiadomiono policję” - przekazała PAP w niedzielę rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi Joanna Kącka.
Zbliżający się do miejsca zdarzenia patrol, zauważył jadącą lawetę z załadowanym fordem. Złodziej próbował jeszcze ratować się pieszą ucieczką, ale szybko został zatrzymany przez policjantów.
Jak ustalono, 41-latek włamał się do garażu i skradł kilkudziesięcioletni pojazd o wartości zabytkowej. Dodatkowo włamał się także do pomieszczenia na innej posesji w pobliżu, z której - po wycięciu piłą otworu w blaszanej ścianie garażu - skradł drabinę i kurtkę.
Włamywacz już wcześniej był notowany za konflikty z prawem. Teraz usłyszał zarzuty, za które grozi mu kara do 10 lat pozbawienia wolności. Prokurator wystąpił do sądu o jego tymczasowe aresztowanie.
Czytaj też: Strzelanina na imprezie sylwestrowej. Są ofiary śmiertelne
PAP/kp