Polski Janusza Lewandowskiego już nie ma. Na szczęście
Janusz Lewandowski, dwukrotny minister przekształceń własnościowych i współautor wyprzedaży majątkowej martwi się, że Lotos będzie rozebrany i że to może stworzyć konkurencję dla polskiego przedsiębiorstwa.
Nie wspomina o decyzji Komisji Europejskiej w tej sprawie - choć sam był komisarzem unijnym i nie wspomina o swoim wcześniejszym stosunku do wyprzedawania majątku narodowego - najlepiej za grosze, by ze złomować albo rozebrać - dosłownie.
Do dziś nie ma podsumowania prywatyzacji
Przypomnijmy, że w ramach koncepcji Leszka Balcerowicza, Janusza Lewandowskiego i jego KLD-owskiego otoczenia w ciągu półtorej dekady z 12 600 przedsiębiorstw całkowicie zlikwidowano (nie mówiąc o wyprzedaży!) 2750 z nich. Niech żaden obrońca dzikiej prywatyzacji nie wychyla tu głowy przed pokazaniem raportu z tej wyprzedaży - bo jeśli to by był udany projekt, to dlaczego liberalne instytucje czy NGO-sy nie chwalą się danymi, statystykami, opracowaniami na ten temat? Skoro to sukces, to gdzie jego omówienie?!
Świadectwa zachodnich inwestorów
Recenzję tego projektu wystawił Bill Browder, angloamerykański milioner, który swoje pieniądze zaczął zarabiać dzięki nieudolności polskiej transformacji. Najpierw jednak został zatrudniony w fabryki autobusów Autosan, czym sam się zdziwił:
Nie mogłem w to uwierzyć. Wymieniłem w projekcie tylu imponujących specjalistów, a Polacy wybrali tylko mnie? Konsultanta z zaledwie rocznym stażem, który nie miał zielonego pojęcia o autobusach ani tym wszystkim, co się z nimi wiąże.
Zarabianie na polskiej gospodarce okazało się dziecinnie proste:
Szybko przeprowadziłem w myślach kilka obliczeń. Spółka, której wartość na podstawie kursu akcji wynosiła 80 milionów dolarów, w zeszłym roku zarobiła 160 milionów. Oznaczało to, że polski rząd sprzedawał tę spółkę za połowę jej zeszłorocznego dochodu. Ujmując rzecz prościej, wystarczyło zainwestować w tę spółkę i utrzymać się na rynku przez pół roku, żeby odzyskać swój wkład. Jeszcze raz wypytałem dokładnie o wszystko, aby się upewnić, że niczego nie przeoczyłem. Wszystko się zgadzało. To było niesłychanie interesujące. Poddaliśmy takim samym kalkulacjom kilka innych przedsiębiorstw opisanych w gazecie i wyniki okazały się zbliżone.
Inny Amerykanin podobnie ocenił sprzedaż Zakładu Papieru i Celulozy w Kwidzyniu, sygnowany przez Lewandowskiego. Szef jednego z działów firmy „International Paper”, która kupiła zakład, nie ukrywał skali okazji, jaką złapał od polskiego rządu:
Cena była na takim poziomie, iż wierzymy, że będziemy mieć atrakcyjny dochód (…) Rząd polski wydał prawdopodobnie trzy do czterech razy tyle na zbudowanie fabryki i dzisiaj byłaby ona w zasadzie nie do zastąpienia za nawet zbliżoną cenę nigdzie na świecie (…) Ta fabryka jest w całości nowoczesna, zaprojektowana według całkowicie nowoczesnych wzorów zachodnich. Mieści się ona we wszystkich standardach, jakich oczekiwalibyśmy od każdej fabryki na świecie.
Paluszki ministra Lewandowskiego
Do prokuratury złożono wtedy doniesienie na Janusza Lewandowskiego, ale sprawa, jak to się powszechnie mówiło, „umarła”. Profesor Witold Kieżun w książce „Patologia transformacji” przytoczył więcej takich przykładów, w których dzisiejszy europoseł przewija się na pierwszym bądź drugim planie. Oto przypadek Cementowni Górażdże:
Jako taka rozwijała się niezwykle sprawnie, zwiększając swój roczny zysk do ok. 16 mln dolarów rocznie. Jednak w lipcu 1993 roku została sprzedana innej belgijskiej spółce - CBR Baltic. Firma ta wpłaciła 90,4 mln niemieckich marek za 30 proc. akcji Górażdże i 40 proc. akcji Cementowni Strzelce Opolskie, jednocześnie zobowiązując się do sfinansowania umów inwestycyjnych za sumę 180 mln marek z zysku, bądź z własnych środków. Umowa ta została podpisana przez ministra Lewandowskiego, już po obaleniu rządu premier Suchockiej, w okresie funkcjonowania obalonego rządu, zgodnie z decyzją prezydenta Wałęsy, do czasu przedłużającego się terminu powołania nowego. Tymczasem w dwa miesiące później CBR Baltic sprzedał Górażdże niemieckiemu koncernowi Heidelberger, łamiąc w ten sposób zawartą umowę z Polską.
Polska Lewandowskiego i Polska dziś
Całość transformacji to pasmo nieszczęść ludzkich. Milion siedemset tysięcy ludzi straciło pracę po likwidacji polskich zakładów.
Dzisiejsza Polska - przy licznych jej brakach i niedoskonałościach - jest przeciwieństwem Polski Janusza Lewandowskiego i Leszka Balcerowicza. I niech tak zostanie.
Czytaj też: Sasin o fuzji Orlenu i Lotosu: Zyski z połączenia będą dużo większe niż straty
wPolityce.pl/kp