Janusz Lewandowski: Jestem sceptyczny, czy gwarancje dla państw spoza euro są wystarczające, by weszły do wspólnego nadzoru EBC
Polska musi w ciągu kilku miesięcy dokonać strategicznego wyboru: czy wejść do wspólnego nadzoru bankowego, który nie daje współdecydującej roli krajom spoza strefy euro, czy patrzeć na uciekający pociąg eurolandu - uważa komisarz UE Janusz Lewandowski.
- Polska ma przed sobą jeden z poważniejszych strategicznych wyborów, czy chce dołączyć do zaproponowanego w środę przez Komisję Europejską unijnego nadzoru bankowego, w którym główna rola została powierzona Europejskiemu Bankowi Centralnemu (EBC) - powiedział komisarz ds. budżetu. - Nie chcę się ustawiać w roli doradcy polskiego rządu. Ten wybór ma się dokonać w najbliższych miesiącach, do końca 2012 roku. Dlatego szybko jest potrzebna strategia Warszawy.
Lewandowski przyznał jednak, że on sam jest "sceptyczny", czy gwarancje dla państw spoza euro są "wystarczające", by weszły do wspólnego nadzoru EBC, godząc się na ograniczenie nadzorów krajowych.
- Jeśli euro ma trwać, to unia bankowa jest niezbędna jako element uzupełniający unię walutową. Ale sceptycznie odnoszę się, aby przy obecnych przepisach można byłoby pozyskać wielu zwolenników spoza strefy euro. Każdy ma po swojemu rozważyć swoje racje - powiedział.
Trudność decyzji polega na tym, że propozycja KE w sprawie nadzoru bankowego opiera się na artykule traktatu dotyczącym EBC, który jest organem eurolandu (art 127.6 o możliwości rozszerzenia kompetencji EBC). Propozycja przekazuje więc zadanie nadzoru bankowego EBC, a kraje spoza strefy euro mogą do niego przystąpić na zasadzie "bliskiej współpracy". Z prawnego punktu widzenia to przekreśla pełen udział państw spoza eurolandu, które zdecydowałyby się do tego nadzoru dołączyć.
Z drugiej strony Lewandowski przyznał, że "pociąg strefy euro będzie odjeżdżał", zważywszy na coraz dalej idące propozycje zacieśniania strefy euro, a pozostawanie poza unią bankową "może pogorszyć zewnętrzną wycenę polskiego systemu bankowego".
Komisarz zapewnił, że KE, jak i jego gabinet zrobili wszytko, by uzyskać jak największe gwarancje i zachęty dla krajów spoza euro, ale byli ograniczeni przepisami prawnymi. Wyraził nadzieję, że w toku negocjacji z Radą UE, czyli rządami, uda się dokonać uzgodnień co do bardziej elastycznej interpretacji statutu EBC, by rola państw spoza euro była w nadzorze znacznie większa niż tylko obserwatora.
Jednak do tego - jak zauważył Lewandowski - potrzeba "woli politycznej", która umożliwi bardziej elastyczne czytanie prawa. Czy taka wola będzie po stronie państw euro? Lewandowski przyznał, że strefa euro ponosi ciężar funduszy ratunkowych (EFSF i EMS) dla państw strefy euro i "nie ma tam zbyt wielkiej chęci, przyjmowania jako współdecydentów krajów, które nie dzielą się ciężarami finansowymi".
Zaproponowany w środę wzajemny nadzór bankowy jest dopiero pierwszym elementem całego projektu zwanego unią bankową, na którą ma się też składać europejski system gwarancji depozytów i europejski system rozwiązywania problemów banków w kryzysie (tzw. resolution fund). To – jak wyjaśnił Lewandowski - będzie tworzyć wzajemny system reasekuracji.
Ale z drugiej strony - jak dodał od razu komisarz - "wyłania się problem w relacjach nadzór jednolity - nadzory narodowe" w przypadku krajów goszczących banki córki instytucji finansowych ze strefy euro. Dominują one w państwach Europy Środkowo-Wschodniej, w Polsce stanowią 67 proc. sektora bankowego.
- Systemy bankowe, tak jak w Polsce, kontrolowane przez narodowe nadzory, mają kłopot związany z ryzykiem, z niepewnością i pewną nieufnością co do rozstrzygania problemów holdingów, których matki są na Zachodzie i są czasem w gorszej pozycji, niż córki w Polsce - powiedział Lewandowski.
Z Brukseli Inga Czerny (PAP), icz/ jzi/ ap/ jra/